Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 czerwca 2017

#208 "Prawie jak gwiazda rocka"

  Pokochałam młodzieżowe książki Quicka za ich okładki, proste i śliczne. Dwie poprzednie pozostawiły po sobie same dobre wspomnienia, szczególnie "Wybacz mi, Leonardzie", która zajmuje jedno z czołowych miejsc wśród moich ulubionych książek. "Prawie jak gwiazda rocka" graficznie nie ustępuje pozostałym książkom, jednak co do wnętrza mam już duże zastrzeżenia...

Źródło
  Amber Appleton mieszka w szkolnym autobusie po tym, jak kolejny związek matki nie wypalił i obie wylądowały na ulicy. Mimo przeciwnościom nie traci nadziei i wiary w JC, który, jak mówi, jest prawie jak gwiazda rocka. Swoją postawą zaraża szczęściem staruszków w domu spokojnej starości, co tydzień pokonując Joan Sędziwą, staje na czele Chrystusowych Diw z Korei i jest członkiem Fantastycznych Fanatyków Franksa. Mimo, że życie próbuje ją złamać, optymizm tryskający z dziewczyny pomaga jej pokonać wszystkie przeszkody.

  Czytałam kilka obyczajowych powieści, które wywarły na mnie wrażenie. Nie jest więc całkiem tak, że taka literatura mnie odpycha i z zasady jej nie lubię. Ta jednak zalicza się do tych, za którymi nie będę tęsknić. Akcja była bardzo jednostajna, nie było niemal żadnych momentów, w których chciałabym przeczytać słynny "jeszcze jeden rozdział". Przez zdecydowaną część powieści się nudziłam czytając. Dodatkowo wszystkie rzeczy, za które Amber się zabierała, były jakby na siłę "ulepszane" przez nadanie chwytliwych, jak miało zapewne być, nazw - patrz akapit wyżej. 
Powieść porusza motyw wiary, która została przedstawiona pięknie - dodająca nadziei i siły, bliska bohaterce. Miało to bardzo pozytywny wydźwięk, co jest jedną z niewielu rzeczy, które mi się w tej powieści podobały. 

  Co mi mniej przypadło do gustu to Amber, a dokładniej jej sposób wypowiadania się. Powieść jest bowiem napisana tak, jakby dziewczyna opowiadała historię bezpośrednio czytelnikowi. I sama taka koncepcja nie jest zła. Przeszkadzał mi język, którym to robiła. Tak jak wyżej, miałam odczucie ulepszania na siłę, wciskania "ziom" czy "bez kitu"  wszędzie, co mnie bardzo denerwowało. Wszystko, o czym Amber myślała też było spłycane, co z jednej strony charakteryzowało bohaterkę, pokazywało jej luzackie podejście do życia, a z drugiej infantylizowało ją i zwyczajnie irytowało mnie, jako czytelnika. Plusem jest jednak, że ani Amber, ani żaden inny bohater nie byli zwyczajni, wszyscy się wyróżniali. Każdy był wyjątkowy i mocno zarysowany, a główna bohaterka była tak pozytywna, jak chyba żadna inna, o jakiej miałam okazję czytać. 

  Nie była to książka całkiem stracona, jednak liczyłam na więcej od tego autora. Jest to miła odmiana, poczytać coś tak optymistycznego, co nie sprawia, że wszystko, co mi przeszkadzało, znika. Mimo słabej oceny, którą uważam za sprawiedliwą, nie odradzam lektury. Może u Was zasłuży na więcej gwiazdek? 

Ocena: ★★★★✰✰✰✰✰✰
Tytuł: Prawie jak gwiazda rocka
Oryginalny tytuł: Sorta like a rock star
Seria: -
Autor: Matthew Quick
Wydawnictwo: Otwarte
376 stron

poniedziałek, 19 czerwca 2017

#207 Powstaniemy. Czerwony niczym świt - "Czerwona królowa"

źródło
  Blogosfera, zdaje się, pokochała tę powieść. Ocena na Lubimy Czytać to potwierdza. Koleżanki zachęcały do sięgnięcia po tę książkę. I w końcu stało się - dorwałam "Czerwoną królową" i, jako że okoliczności były sprzyjające, od razu zabrałam się do lektury. 

  Mare jest Czerwona - kolor jej krwi sprawia, że dziewczyna zaliczana jest do warstwy służących. Niedługo jednak zegar wybije jej pełnoletność, a ona, poza byciem drobnym złodziejem, nie ma wyuczonego zawodu, co oznacza wyjazd na wojnę. Jedna kieszeń, do której wślizgnęła się jej ręka, odgania jednak, choć na chwilę, wiszące nad Mare widmo śmierci. Dziewczyna trafia między Srebrnych, ludzi u władzy, posiadających dodatkowe, nadprzyrodzone talenty, a przy okazji poznaje również prawdę o sobie. Prawdę, która może zostać użyta przeciwko innym Czerwonym, lub odmienić ich los. Okazuje się bowiem, że kolor krwi nie decyduje o sile drzemiącej w człowieku, a dyktatura Srebrnych ma szansę zostać obalona. Pytanie brzmi, komu można przy tym zaufać.
"Powstaniemy. Czerwoni niczym świt."

  Z jednej strony pomysł autorki bardzo przypadł mi do gustu i jego potencjał został dobrze wykorzystany. Z drugiej zaś mam gdzieś z tyłu głowy "to już było". Nie jestem w stanie podać tytułów, ale ogólny szkielet powieści, mam wrażenie, jest dość typowy. Biedna dziewczyna o przesądzonym losie, nagle jej życie się odmienia, a ona sama okazuje się być kimś wyjątkowym.
Niemniej, tak jak wspomniałam, to tylko szkielet. Autorka dobudowała do tego pomysłu porywającą fabułę, wciągający świat przedstawiony i ubarwiła go nietuzinkowymi bohaterami. Wyszło to, co musiało z takiej mieszanki - świetna powieść, z której czytelnik nie jest w stanie się wyrwać nawet po przewróceniu ostatniej strony. 

źródło
  Bohaterowie na początku wydają się być jasno zdefiniowani, widać kto jest dobry, kto zły. Co jednak mnie zaskoczyło to to, że autorka zdecydowała się nadać im wiele odcieni szarości - w trakcie czytania zdarza się zmieniać zdanie na temat postaci wraz z ich kolejnymi decyzjami, czasem ich jednoznaczna ocena nie jest możliwa, ze względu na różne okoliczności, jakie im towarzyszą. To sprawia, że wydają się o wiele bardziej prawdziwi. Dodatkowo, autorka zadbała o elementy zaskoczenia, które zostawiły mnie ze szczęką na podłodze.

  Jak już może niektórzy z Was kojarzą, jestem wielką fanką bohaterskich czynów, poświęcenia, takich z góry przesądzonych akcji podejmowanych w imię większego dobra. To jednak łatwo przedobrzyć, a wtedy nawet ja potrafię się "pacnąć" w czoło. Tu oddaję autorce należne honory, bo dostałam wystarczająco tego, co tak uwielbiam, bez przekraczania magicznej granicy. Nie zawiodło również dynamiczne tempo akcji. Całą powieść dopełniło zakończenie, które zakwestionowało wszystko, czego się dowiedzieliśmy przez podróż przez kilkaset stron. Sprawiło ono, że moja ciekawość została rozbudzona i z niecierpliwością wyczekuję magicznego momentu, w którym położę moje tłuściutkie łapki na kolejnym tomie. 


Ocena: ★★★★★★★★★★
Tytuł: Czerwona królowa
Oryginalny tytuł: Red Queen 
Seria: Czerwona królowa
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte
488 stron 

|Czerwona królowa|Szklany miecz|Królewska klatka|

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

#185 "Oddam ci słońce"

Więź pomiędzy bliźniętami – przypisuje się jej nieraz niemal nadnaturalne cechy. Czy jednak jedną z nich jest jej niezwykła trwałość? Czy może i ona może zostać zerwana?

JudeiNoah, NoahiJude,  niegdyś nierozłączne rodzeństwo, niezwykle utalentowane – wrażliwy Noah ma zadatki na malarza, buntowniczą Jude ciągnie w stronę rzeźby.
Tragedia w rodzinie wywróciła ich światy do góry nogami. Na swojej drodze popełnili wiele błędów, które coraz bardziej oddalały ich od siebie, a skrywane przez nich tajemnice tworzą ścieżki zbiegające się w jednym punkcie – w pracowni zagubionego, genialnego rzeźbiarza.
Dawno nie miałam w ręku książki tak poruszającej. To właśnie ona sprawiła, że po długim czasie udało mi się zatracić w lekturze na tyle mocno, że wszelkie bodźce zewnętrzne przestały się liczyć. Myślę, że duży wpływ na to miała kreacja bohaterów – nie wiem, co jest tego powodem, ale ja się w nich nie wczuwałam. Ja się nimi stawałam, przeżywałam to, co oni, targały mną uczucia, głównie żal, smutek, tęsknota. Pomimo nich, nie uważam, by ta książka była przygnębiająca. Humor, który czasem się pojawiał, rozładowywał nieco napięcia, a delikatnie rozwijające się wątki miłosne urozmaicały powieść.
Dwójka głównych bohaterów jest parą dynamiczną. Sprawiało to, że książka była bardziej interesująca. Każdy w tej historii był inny, nieszablonowy, pojawiały się niezwykle silne charaktery, jak zagubiony Guillermo, czy ... z głową wśród gwiazd. Myślę, że mnogość różnych osobowości sprawia, że większość czytelników odnajdzie kawałek siebie w tej historii.
Bardzo dobrze została w tej powieści pokazana więź rodzic-dziecko i zabieganie o jej utrzymanie. Pojawił się też wątek homoseksualizmu, który lubi być wyostrzany, wysuwany na pierwszy plan. Tu autorka jednak wykreowała go w sposób delikatny, został owiany nutką tajemniczości.
Powieść została napisana niezwykle plastycznym językiem, przyjemnym w odbiorze i dopracowanym. Urozmaiceniem były babcine przysłowia Jude, czy też wyobrażenia przyszłych szkiców Noaha. Jedyne, co nie bardzo mi się spodobało, to przeskoki w czasie, które czasem trochę mnie dezorientowały. Dodatkowo mogę powiedzieć, że, w minimalnym stopniu, historia dawała się przewidzieć. Nie dotyczyło to jednak najistotniejszych wątków, toteż nie przeszkadzało mi to mocno.
Podsumowując: książka jest naprawdę warta przeczytania. Niesie ze sobą dużo wartości, nie jest lekturą, nad którą można ot tak przejść do porządku dziennego.


Ocena: ★★★★★★★★
Tytuł: Oddam ci słońce
Oryginalny tytuł: 
Seria: -
Autor: Jandy Nelson
Wydawnictwo: Otwarte
374 strony


sobota, 27 grudnia 2014

#140 "Dar Julii"

Tytuł: Dar Julii
Oryginalny tytuł: Ignite Me
Seria: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 384

Julia przeżyła starcie z Andersonem i jest gotowa na zemstę. Chcąc tego dokonać musi mieć wsparcie osoby, której nigdy wcześniej o pomoc by nie prosiła - Warnera. Dziewczyna dowiaduje się prawdy o nim, on dowiaduje się prawdy o sobie i o ludziach, których niegdyś nienawidził. Wszystko się zmienia. Julia w końcu widzi swoją moc w dobrym świetle. Wojna nadchodzi. Nastał czas, by tyrańskie rządy Andersona w końcu zostały obalone. 



  Po przeczytaniu całej serii mogę powiedzieć, że Julia w każdej książce była inną osobą. W "Dotyku..." poznajemy ją jako przestraszoną samej siebie dziewczynę. W "Sekrecie..." jest nieznośnie płaczliwa i niezdecydowana. Jednak w "Darze..." jest osobą silną, niezależną i zdeterminowaną. Taka chyba najbardziej przypadła mi do gustu. Wie do czego jest zdolna , wie czego chce i dąży do tego. O takiej postaci można czytać z wielką przyjemnością. 
  Warner zawsze był moją ulubioną postacią z tej serii. Widać było, że kryje się w nim coś więcej, niż na początku można było wyczytać, ale to w tej części całkowicie rozkwitł - wiele rzeczy stało się jasne i pokazało bohatera w lepszym świetle. Podobała mi się ta jego wielowarstwowość. 
  Pojawiło się kilku innych bohaterów, jednak nie mieli oni zbyt dużo do powiedzenia. Większości imion nawet nie pamiętam - jedynie Adam i Kenji, którzy również grali zaskakująco małe role w akcji, są tymi, których kojarzę, choć to pewnie spowodowane jest poprzednimi częściami... 

  Autorka ma specyficzny styl pisania, który bardzo mi przypadł do gustu. Świetnie buduje napięcie i reguluje tempo akcji. 

  Akcja jest ciekawa, choć może lekko przewidywalna. Rozczarowała mnie trochę końcówka, miałam nadzieję na coś bardziej dramatycznego (zero litości), ale jednak myślę, że mimo to wypadła nieźle. Pisząc teraz uświadomiłam sobie, że tak naprawdę w środku powieści nie działo się nic tak ciekawego, żeby przytrzymać mnie na dłużej, jednak mimo to nie rzuciłam tej książki w kąt - po prostu wciągnęło mnie całkowicie. 
  
  Można się zastanawiać nad kontynuowaniem tej serii po drugiej części, jednak według mnie warto. Książka jest ciekawa, łatwo się ją czyta - i to w błyskawicznym tempie. Dobra lektura, choć niewymagająca dużo od czytelnika. 7.5/10 

|Dotyk Julii|Sekret Julii|Dar Julii|Julia. Trzy tajemnice|

poniedziałek, 8 września 2014

#132 "Wybrani"

Tytuł: Wybrani
Oryginalny tytuł: Night School
Seria: Nocna Szkoła
Autor: C.J. Daugherty
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 440
Wysokość: 3.2 cm

  Zaginięcie brata Allie załamuje ją. Dziewczyna odreagowuje robiąc nielegalne rzeczy. Jednak gdy po raz kolejny zostaje aresztowana, jej rodzice podejmują decyzję: jedzie ona do prywatnej szkoły z internatem, Akademii Cimmeria. Obowiązują w niej dziwne zasady, a większość uczniów to dzieci bogatych i wpływowych ludzi. Allie powoli dostosowuje się do nowego trybu życia, gdy nagle dochodzi do zabójstwa jednej z uczennic - wychodzi wtedy na jaw ciemna strona szkoły. Dziewczyna chce poznać sekret szkoły i dowiedzieć się prawdy o sobie.

  Był czas, że ta książka na wielu blogach była wychwalana pod niebiosa. Teraz jej sława chyba trochę przygasła, toteż ja zdecydowałam się w końcu po nią sięgnąć - ot, żeby nikt o niej nie zapomniał. Rozpoczęłam lekturę i... przepadłam. 

  Bardzo realistycznie i ciekawie zostali ukazani bohaterowie książki. Nikt nie jest tym, na kogo wygląda, pierwsze, a nawet czasem i kolejne wrażenia są mylne, nie ma komu zaufać. Spodobało mi się to - niczego nie mogłam być w stu procentach pewna, wręcz mogłam podejrzewać, że za moment ktoś wywinie jakiś numer, przez co całkiem zmienię o nim zdanie. 
  Główna bohaterka nie została ukazana jako bezradna dziewczynka bojąca się podjęcia decyzji - jest wręcz przeciwnie. Mimo iż wydawało się na początku, że jest skazana na wybieranie pomiędzy dwoma adoratorami, to autorce zgrabnie udało się wywinąć wszechobecnemu schematowi trójkątów miłosnych. Allie to postać dobrze zarysowana, ciekawa i niezwykle barwna. Na początku zdawała się być nieco rozpieszczoną, zbuntowaną nastolatką, ale, jak już pisałam, tu nic nie jest takie, jak się wydaje.  
  
  Akcja wciąga od pierwszych stron. Z każdą kolejną rodzi się coraz więcej tajemnic, co wciąż budziło moją ciekawość. Do samego końca nie można być niczego pewnym, a ilość pytań cały czas rośnie. Autorka wie, jak sprawić, by czytelnik nie rzucił książki w kąt. Tempo akcji może nie jest zbyt szybkie, aczkolwiek nie przeszkadza to w czytaniu. 

  Pani Daugherty miała świetny pomysł z Nocną Szkołą, cała otoczka wokół tego, samo wymyślenie tej instytucji było genialne. Nie potrafię znaleźć żadnej słabej strony tej książki. Jestem pod wrażeniem. Muszę jak najszybciej zdobyć kolejną część, ponieważ mimo iż skończyłam książkę, nie wszystkie sekrety zostały rozwiązane, a ciekawość zjada mnie od środka. 
Moja ocena: 10/10


poniedziałek, 7 lipca 2014

#118 "Niezbędnik obserwatorów gwiazd"

Tytuł: Niezbędnik obserwatorów gwiazd
Oryginalny tytuł: Boy 21 
Seria: -
Autor: Matthew Quick
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 320
Wysokość: 2.2 cm

  Witajcie w Belmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Belmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę… -lubimyczytac.pl


  Bardzo mocno, już od samego początku, spodobała mi się kreacja bohaterów. Autor nie stworzył typowych nastolatków, a mimo to zachowaniem (w większej części) nie odbiegali od reszty. Najciekawszy był tajemniczy Numer 21 - chłopak, którym Finley ma się "zaopiekować" w nowym otoczeniu. Chłopak wiele przeżył i miał swój własny sposób na odreagowanie wszystkiego - tego Wam nie zdradzę, aczkolwiek pomysł był oryginalny. Postać ta okazała się nieco złożona, właściwie do samego końca nie dało się chłopaka rozszyfrować. Równie ciekawym bohaterem okazał się Finley - cicha osoba, kochająca koszykówkę i Erin, swoją dziewczynę. Podobało mi się to, że praktycznie każdy bohater był inny, choć trochę, a i autorowi udało się wprowadzić coś oryginalnego w tej kwestii.

  Akcja, wbrew pozorom, okazała się bardzo wciągająca. To jest ten typ książki, który można odłożyć za "jeszcze jeden rozdział", przez co kończy się ją w błyskawicznym tempie. Książka była nieprzewidywalna, kilka rzeczy mnie pod koniec zaskoczyło. 

  Widać było, że autor ma lekkie pióro. Książka została naprawdę dobrze napisana, w ciekawy sposób. Mimo iż w pewnym sensie opowiada o ciężkich sprawach, to nastrój nie jest ciężki, czyta się ją łatwo i przyjemnie. 10/10
__________________________________________________
 Recenzja bierze udział w wyzwaniach:






niedziela, 6 października 2013

Recenzja #66 "Sekret Julii"

Tytuł: Sekret Julii 
Oryginalny tytuł: Unravel me 
Seria: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi 
Wydawnictwo: Otwarte 
Ilość stron: 440

Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu…









  Pamiętacie, jak pisałam o pierwszej części <klik>? Po skończonej lekturze nie umiałam się doczekać, kiedy wpadnie w moje ręce dalsza część. No i dziś ten tom skończyłam. Jak wyszło...? Eh... 

  Główna bohaterka - Julia. Straszliwie mnie irytowała swoim zachowaniem, bardziej niż w "Dotyku...". Co chwila płacz, bo jej coś nie wyszło, bo coś poszło nie po jej myśli, bo nie potrafi skruszyć cegły itd. Do tego "cudowne" scenki miłosne typu "ja cię kocham i dlatego Cię muszę zostawić". Szczerze mówiąc chciało mi się wyć z irytacji po którymś tam z kolei takim występie. Dopiero gdzieś na ostatnich stronach coś pyknęło i trochę się zmieniła. Szkoda tylko, że tak długo to trwało... 
  W zamian za nią otrzymałam solidną dawkę Kenji'ego. Kocham tego faceta! Jego komentarze były zazwyczaj dowcipne, a do tego trafione. On wnosił humor do powieści, a poza tym mówił Julii wprost to, czego nikt inny nie odważył się powiedzieć, a co ja miałam ochotę wykrzyczeć na tyle głośno, żeby usłyszała przez papier. Od pierwszej części uwielbiam tego gościa, cieszę się, że otrzymałam go więcej tym razem.
  Nie mam większych zastrzeżeń do pozostałych postaci, Adam został taki, jaki był, poznajemy jednak lepiej Warnera. Nie jest już tak do końca "tym złym", choć nie mówię, że tamten gość całkiem się z niego wyniósł. 

  Kolejne zastrzeżenia mam do akcji - liczyłam na coś zupełnie innego. Miałam nadzieję, że będzie jakieś starcie głównej bohaterki z Warnerem, który dopadnie Adama, i będzie niezła jatka, z której wszyscy ujdą ledwo żywi, by dobić się w kolejnej części. Otrzymałam za to dużą dawkę "o matko, jaka ja jestem zła, naprawdę jestem potworem, kocham Adasia" i tym podobne. Było jednak kilka momentów, dla których warto było przepłynąć te morze łez Julii, choćby moment poznania ojca Warnera. Właściwie od tamtego momentu akcja przyspieszyła i stała się ciekawsza, może nie drastycznie, ale pod koniec tempo było takie, na jakie miałam od początku nadzieję. Plusem jest kilka zwrotów akcji, które znajdziemy w książce, a także odkrywanie sekretów głównych bohaterów.

  Język, którym książka została napisana jest specyficzny, ale przyjemny. Tak, jak w pierwszej części,  jest trochę skreśleń, które jak dla mnie są oryginalnym dodatkiem, oraz trochę powtarzania danego słowa. Mogłoby to się wydawać nieco dziwne, ale jak dla mnie działa na plus. 

  Ogólnie rzecz biorąc - nie zostałam w pełni zadowolona, oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Dostałam sporą dawkę narzekania, łez i zmierzchowej miłości, które z chęcią bym wymieniła na dużo więcej akcji. 
Najwyższa ocena, jaką mogę dać, to 6/10, choć myślę, czy i tak nie jest ona naciągana. No, ale Kenji sobie zasłużył :)


czwartek, 27 czerwca 2013

Recenzja #34 "Dotyk Julii" Tahereh Mafi

Tytuł: Dotyk Julii
Oryginalny tytuł: Shatter me
Seria/cykl wydawniczy: Moondrive
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 336
Moja ocena: 8.5/10

„Nie możesz mnie dotknąć – szepczę.
Kłamię – oto, czego mu nie mówię.
Możesz mnie dotknąć – oto, czego nigdy nie powiem.
Proszę, dotknij mnie – oto, co chcę powiedzieć”.

Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.

Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.



  Tak się jakoś głośno zrobiło o tej serii, że i ja postanowiłam zrecenzować pierwszą część, by móc się potem podzielić z Wami wrażeniami o drugiej.  Na wstępie powiem, że tę książkę czytałam jakiś czas temu, więc tą recenzję pisze mi się ciężej - proszę więc o wyrozumiałość w razie jakichkolwiek "ale".
  

  Julia przez swoją moc była zawsze odtrącana, uznawana za niebezpieczną, mimo, że nie prosiła o to, mimo, że nie chciała nikogo skrzywdzić. W końcu trafia do szpitala psychiatrycznego, który nawiasem mówiąc wygląda gorzej niż więzienie. Pozostawiona sama sobie, bez  żadnego towarzystwa, jest przerażona, gdy po jakimś czasie dołącza do niej współlokator.  Mimo swojej mocy wydaje się krucha, bezbronna. Wierzy, że jest potworem. Mimo wszystko jednak ma gdzieś tam ukryte pokłady odwagi, które w odpowiednim momencie biorą górę. Zdeterminowana, by chronić tych, których kocha, którzy są jej bliscy. Jak czegoś chce, to postawi na swoim. Ta postać mi się podobała, ale nie jest moją ulubioną z tej książki. Uważam, że plusem jest fakt, że to dziewczyna ma jakąś moc, a nie jak zazwyczaj bywa - chłopak.

  Adam... Wiecie, jakiego słowa użyję? Może się domyślicie - uwielbiam to słowo. KOCHAŚ! Tak, tu mamy idealny przykład kochasia! Tyle że wyjątkiem jest to, że jak na razie jest to chyba druga, czy trzecia książka, w której kochaś mnie nie irytuje! Właściwie jak dla mnie jest świetną postacią. Czuły, odważny, gotów poświęcić wszystko, by uratować Julię. Takiego chłopaka to tylko pozazdrościć! Ale i on nie jest moją ulubioną postacią! Najlepszą postacią jest bohater drugoplanowy Kenji. 

  Kenji pojawia się pod koniec książki, i mimo, że nie jest tam długo, to i tak podnosi u mnie ocenę. Co mnie tak ujęło? To on był tym dowcipnym. Adam i Julia byli zbyt poważni, czasem miałam wrażenie, że są pozbawieni poczucia humoru, choć biorąc pod uwagę ich sytuację to się nie dziwię... Kenji był takim światełkiem.




  Akcja była ciekawa, wciąga niesamowicie, także nie da się oderwać od książki. Napięcie jest odpowiednio budowane napięcie, do końca jesteśmy trzymani w niepewności. Wszystko jest prawie że idealnie - na ideał to ja jeszcze nie trafiłam, na to trzeba porządnie zasłużyć. Nawet po skończeniu książki nie wszystko zostało rozwiązane, co tylko spotęgowało moją ochotę na kolejną część. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy dokładnie zrozumieć wszystkie motywy Julii, oraz poznać jej obawy, lęki. Łatwo jest się wczuć w tę bohaterkę.
Język, którym napisano książkę, jest przystępny, także bardzo łatwo, miło i szybko się czyta. Liczę, że kolejna część spodoba mi się równie mocno.



środa, 26 czerwca 2013

Zapowiedź "Sekret Julii" Tahereh Mafi
















Julia z Adamem uciekają z kwatery Komitetu Odnowy i trafiają do Punktu Omega, przystani dla dzieci o szczególnych zdolnościach. Wreszcie są bezpieczni. Sielanka zakochanych trwa jednak krótko. Julia poznaje sekret, który może przekreślić ich wspólne marzenia o szczęściu…

Ja pokochałam pierwszy tom. Nie umiem się doczekać na kolejny. Mam nadzieję, że szybko uda mi się go zdobyć. A Wy? Czekacie na tę książkę? Czytaliście pierwszą część?

sobota, 1 czerwca 2013

Recenzja #22 "Requiem"

Tytuł:Requiem
Oryginalny tytuł: Requiem
Trylogia: Delirium (cz. 3 - druga -> TUTAJ, pierwsza -> TUTAJ)
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 390
Moja ocena: 7/10
Rewolucja rozlewa się na cały kraj, oddziały rządowe śledzą i brutalnie tępią grupy Odmieńców. Jako członkini ruchu oporu Lena znajduje się w samym centrum konfliktu. Rozdarta między Aleksem i Julianem walczy o swoje życie i prawo do miłości. 

W tym samym czasie Hana prowadzi bezpieczne, pozbawione miłości życie u boku narzeczonego – nowego burmistrza Portland. Wkrótce drogi dziewczyn znów się zejdą, a ich spotkanie doprowadzi do bolesnej konfrontacji. 

Czy można wybaczyć zdradę? Czy mury wreszcie runą?


  Lena jest już członkinią Ruchu Oporu, pomaga w walce o swoją wolność i prawo do miłości. Najgorsze jest to, że nie wie, dla kogo jeszcze - dla Juliana czy Alexa? Ona sama czuje się rozdarta. Na szczęście ktoś podejmuje decyzję za nią - Alex odrzuca ją. Oprócz tego, Rząd nie zaprzecza już istnieniu Odmieńców. Porządkowi przeszukują Głuszę, bez skrupułów atakują jej mieszkańców. Nadchodzi czas na odwet.

  Ojj... Co ja mogę napisać o naszej Lenie...? W tej części już zupełnie nie przypomina już tej dziewczyny, którą była w pierwszym tomie. Ona chce walczyć, chce być wolna, jest zdeterminowana, by wygrać. Czuje się też odpowiedzialna za Juliana - w końcu ona go przyprowadziła do Głuszy. Jednak miałam takie dziwne uczucie, że mimo, że jest już inną osobą, to gdzieś znów obudziła się w niej bezradna dziewczynka. Wiem, gryzie się to z tym, co napisałam wcześniej, ale takie mam wrażenie, gdy przebywa przy Alexie. Wtedy miałam wrażenie, że ta jej natura z czasów, gdy była jeszcze po drugiej stronie muru się przebija, co nie działa na jej korzyść.
  Hana jest już po zabiegu, ale nie potrafi zapomnieć o Lenie. Co prawda nie wspomina jej z radością, aczkolwiek mimo to odzywa się w niej empatia do jej rodziny i do niej, kiedy spotykają się ponownie. Dowiadujemy się też o jej zdradzie. Co takiego zrobiła nie zdradzę, powiem tylko, że podejrzewałam to od początku (czyli właściwie od końca pierwszego tomu), potem tylko uśpiła moją czujność.
  Wydaje się, że Alex się poddał. Tak po prostu odpuścił sobie Lenę. Od początku wydawało mi się to nieprawdopodobne, szczególnie po tym, co przeszli. Miałam dwie wersje wydarzeń, które go do tego skłoniły: albo go "wyleczyli", albo nie chciał się narzucać, mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi, bo nie umiem tego wyjaśnić. Jedna z tych wersji okazała się trafna.

  Mam trochę ALE, co do akcji. Jak w poprzednich częściach rozkręciła się dopiero gdzieś w połowie. Jednak na szczęście ta druga połowa nadrabia to, czego pierwsza nie miała. Jeden z wielu plusów to świetnie napisany koniec. Jest on bowiem tak jakby urwany tuż przed ostatecznym końcem, aczkolwiek i tak już wszyscy wiedzą, jaki na pewno jest finał, mimo, że go tak na prawdę nie ma. Trochę zawile, aczkolwiek mam nadzieję, że wiecie mniej więcej o co mi chodzi.
  Jeśli chodzi o styl pisania: chyba polubiłam historie opowiadane w czasie teraźniejszym :D.
Czytając wchodziliśmy całkowicie do głowy narratora - Leny bądź Hany, w zależności od rozdziału. Dlatego też uwielbiam narrację pierwszoosobową. Dzięki temu żadne podjęte działanie nie jest niejasne.

Podsumowując całą serię: w całości jest więcej plusów niż minusów, w każdej książce akcja rozwija się tak dopiero po przekroczeniu połowy, oraz możemy zobaczyć wyraźne zmiany w zachowaniu jak i charakterze bohaterów. Akcja zaskakuje, pomysł jest oryginalny. Całość bardzo mi się podobała, aczkolwiek mimo to czuję niedosyt. Może trzeba namówić autorkę na serię kontynuującą?

poniedziałek, 13 maja 2013

Recenzja #15 "Delirium"

Tytuł: Delirium
Oryginalny tytuł: Delirium
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 357
Moja ocena: 7/10

„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. 
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. 
I zawsze im wierzyłam. 
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło. 
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.


Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?

  Lena wychowuje się w Portland. Jest jedną z wielu zwolenniczek usuwania miłości, zwanej od jakiegoś czasu chorobą. Niedługo sama ma przejść ten zabieg. Jest jednak coś, co ją powstrzymuje. Dziewczyna na niedługo przed zabiegiem "choruje". Obiektem jej uczuć, których stara się za wszelką cenę pozbyć, stał się Alex. Chłopak jednak jest po zabiegu... przynajmniej tak to wygląda, tak się zachowuje, ale czy aby na pewno? A może stało się to, co z jej matką - lek nie zadziałał? Pod wpływem Alexa inaczej spogląda na niektóre sprawy. Po niedługim czasie Lena jest pewna, że dla chłopaka poświęci wiele, ale czy zdoła poświęcić wszystko?
  
 "Delirium" jest książką, która chodziła za mną przez bardzo długi czas, a równocześnie wciąż się mi wymykała. W końcu ją dostałam i... No cóż... Zacznijmy od Leny. Osiemnastoletnia dziewczyna, ślepo wierzy w to, co mówi rząd, jest głęboko przekonana, że miłość to choroba, której jak najszybciej trzeba się pozbyć. Jednak jej sposób myślenia nie jest do końca jej winą - został wpojony przez całe otoczenie, przyjęła go tak jak inni, przez groźby pod adresem wszelkich głosów sprzeciwu. Gdy poznaje Alexa poznaje również sposób myślenia Odmieńców, ludzi, którym udało się uciec poza granice kraju, nadal wierzących w miłość, nadal potrafiących ją odczuwać. Jak można krótko określić jej dalsze postępowanie? Jak się zakochała, to na maksa. Jest gotowa na coś, o czym w poprzednim życiu bez Alexa nigdy by nawet nie pomyślała. Jest dosyć naturalnym bohaterem, raczej nie zdarzały się sytuacje, w których byłaby sztuczna, a jeśli już, to były na prawdę ledwo zauważalne.

  Alex jest dosyć stereotypowym modelem kochasia, a jednak go lubię. Oczywiście, jaki musi być kochaś? Jest bardzo opiekuńczy względem Leny, stara się stwarzać romantyczne sytuacje dla siebie i dziewczyny mimo ciężkich czasów dla takich zachowań oraz za wszelką cenę stara się uratować jej życie. Ale czymże byłaby książka, gdyby nie było takiej postaci? Gdyby nie to jego zachowanie, ciężko jest mi sobie wyobrazić inne zakończenie. 

 Czytając nawet nie zauważyłam jednej rzeczy, która zazwyczaj bardzo mnie irytuje - książka jest napisana w czasie teraźniejszym. Oprócz tego nie zauważyłam żadnych większych błędów. Autorka wpadła na oryginalny pomysł. Mimo moich usilnych prób nie potrafię wyobrazić sobie życia bez miłości - nie mówię tu tylko o tej romantycznej. Gdy "leczyło się" ludzi z tego uczucia, gasło wszystko - miłość rodzica do dziecka, przyjaźń, również inne, bardziej negatywne odczucia zanikały, takie jak nienawiść, jeśli gdzieś tam głęboko w środku miała zalążek w miłości. Brzmi absurdalnie, a jednak. Do tego realia ukazane w powieści też nie były kolorowe. Mieszkańcy byli uwięzieni w miejscu swoich narodzin, każdy głos sprzeciwu był od razu tłumiony. Ja miałam to szczęście, że nie doświadczyłam komunizmu, lecz sytuacja ukazana w powieści (wyłączając usuwanie miłości oczywiście) bardzo mi przypominała ten ustrój. Stwierdzam to na podstawie opowieści ludzi, którzy w tamtych czasach dorastali.
Akcja tak mniej więcej do połowy jakoś mnie nie porywała. Było spokojnie, ale jak się okazało, była to cisza przed burzą. Zakończenie było nieco przewidywalne, co nie umniejsza całości. Szybka akcja nie pozwalała bowiem zastanawiać się nad nim, czytało się to jednym tchem. W połowie książki dałam się wciągnąć w akcję i nie umiałam się oderwać do samego końca. 

 Mogę polecić tę książkę osobom, które chciałyby przeczytać o czymś nowym, nie ma tu bowiem zjawisk paranormalnych i tego typu rzeczy, których jest masa na rynku. Myślę, że się nie zawiedziecie na tej książce.