Tytuł: Profesor
Oryginalny tytuł:
What comes next
Autor: John Katzenbach
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 415
Szanowany profesor psychologii jest (prawie)
świadkiem porwania. Samego zdarzenia nie widzi, ale okoliczności, w których się
to wydarzyło mowią same za siebie.
Jennifer po raz kolejny ucieka z domu. Tym razem
nie ma jednak szansy na daleką ucieczkę, zostaje bowiem porwana, a jedyną
osobą, która o tym wie, jest profesor, który powoli traci rozum. To właśnie on
rozpoczyna poszukiwania dziewczyny nieskrępowany raportami i przepisami,
którymi tak bardzo się przejmuje Terri Collins - policjantka, która również angażuje
się w szukanie.
Szukam dobrego thrillera. Miałam
nadzieję, że ten tu mnie usatysfakcjonuje, ale cóż... To nie do końca to, czego
chciałam...
W książce znalazłam ciekawe postaci.
Adrian - profesor, dla którego jego umysł jest rzeczą najważniejszą na świecie,
a który traci swoje zdolności po trochu przez złośliwą chorobę. Jest tak
zrozpaczony, że z tego powodu jest gotów popełnić samobójstwo. Od tego ratuje
go czapka, którą znalazł na ulicy chwilę po tym, jak przechodziła tam
dziewczyna. Czuje, że czapka nie została po prostu zgubiona, wie, że chodzi o
coś więcej. Mimo, że profesor jest samotny, to znaczy cała jego rodzina nie
żyje, mamy szansę ją poznać. Adrianowi towarzyszą bowiem halucynacje zmarłych
bliskich, które pomagają mu w szukaniu dziewczyny, ale w specyficzny sposób.
Nie mówią one czegoś w stylu "idź tam, tam mieszka jej matka", tylko
naprowadzają go na to, co powinien zrobić. Wydaje mi się, że te halucynacje to
tak naprawdę część umysłu profesora, która jeszcze pozostała trzeźwa, nie
zarażona.
Wiemy, że Jennifer ucieka. Nie wiemy
jednak do końca przed czym. I to nawet po skończeniu książki. Możemy mieć pewne
podejrzenia, aczkolwiek wprost nie jest to powiedziane. Mimo, że to wokół tej
postaci kręci się właściwie cała akcja, to nie poznajemy do końca Jennifer.
Wiemy, że cierpi, wiemy, jak się czuje w danej chwili, ale o niej samej
niewiele mogę powiedzieć.
Jest też kilka postaci drugoplanowych,
które zostały zaskakująco dobrze wykreowane.
Pierwsze strony powieści niesamowicie
mnie wciągnęły. Znacie to, kiedy czytacie w nocy na zasadzie "jeszcze
tylko rozdział"? Od dawna tego nie miałam. Dopiero przy tej książce nie
zasypiałam. Stopniowo wzrastało napięcie mimo, że od początku wiedzieliśmy kto
uprowadził Jennifer. Akcja była niezwykle wciągająca... do połowy książki. Po
przekroczeniu tej granicy niestety było coraz hmm... Nie powiem, że nudniej, bo
bym skłamała, ale przydałby się jakiś powiew zagrożenia większego, niż obecne.
Dopiero w ostatnich, kulminacyjnych rozdziałach znów się coś zaczęło dziać. Na
punkcie kulminacyjnym się nie zawiodłam, brakło mi jednak tego napięcia przed
nim.
Cały pomysł na książkę jest ciekawy, niby
jest to porwanie na tle seksualnym - co nowego można w takiej tematyce
wymyślić? A jednak! Od razu mówię: nie było scen dla nieletnich. Jennifer
nieświadomie brała udział w czymś, o czym jeszcze nie miałam okazji czytać. Do
tego śledztwo było prowadzone w dość szybkim tempie - chodzi mi głównie o
śledztwo profesora, nie było tajemniczych zbiegów okoliczności, które
przypadkiem by pomagały głównym bohaterom.
Autor dbał o szczegóły, ale nie zanudzał
nas nimi. Pióro ma lekkie, książkę czytało się bardzo miło. Mimo, że do ideału
książce nieco brakuje, to zachęcam do jej przeczytania.
Moja ocena: 6.5/10