Tytuł:
Legenda. Wybraniec
Oryginalny
tytuł: Prodigy
Seria:
Legenda
Autor:
Marie Lu
Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Ilość
stron: 366
Elektor
Primo nie żyje. Władzę w Republice obejmuje jego syn, Anden. Day i June, którzy
przyłączyli się do Patriotów, biorą udział w przygotowaniach do zamachu na
życie młodego przywódcy. Jednak czy on naprawdę jest taki jak ojciec? Czy
jedyna droga do zmian to naprawdę pozbawienie go życia?
PO PIERWSZE:
BOHATEROWIE
Zarówno
główne postacie, jak i te drugoplanowe, zostały dobrze wykreowane. Jednak jest jedna
kwestia, być może błaha, która mi się nie spodobała: wiek a zachowanie. Day i
June to 15-latkowie, ale nic, co robią, nie pozwoliłoby mi myśleć, że nie są
starsi. Wydaje mi się, że autorka "przyczepiła się" do panującej
niedawno mody na bohaterów w wieku 15-17 lat i nie myślała o tym, że akcja, w
której biorą udział, nijak nie pasuje do tak młodych ludzi.
Jeśli zaś chodzi o
pozostałe kwestie: bohaterowie są wyraziści i zróżnicowani. Tak naprawdę do
samego końca lektury nie możemy być pewni, kto w końcu okaże się "tym
dobrym" czy "tym złym".
PO DRUGIE: AKCJA
Często sequele okazują
się być gorsze od części pierwszej. Ta książka wyłamała się ze schematu i dalej
trzyma poziom. Dreszczyk emocji towarzyszy niemal od początku do końca.
Wydarzenia są ciekawe, nie nudzą w połowie książki. Podobało mi się to, w jaki
sposób kończyły się rozdziały - niemal za każdym razem akcja przerywana była w
takim momencie, że trzeba było przeczytać przysłowiowy "jeszcze jeden
rozdział", który po niedługim czasie stawał się połową książki. Dawno nie
miałam takiej lektury w rękach, od której trzeba by mnie wołami odciągać, a
jeszcze bym jej nie odłożyła na długo.
PO TRZECIE: STYL
Nie mam najmniejszego
zastrzeżenia do języka autorki. Książkę czyta się przyjemnie, choć emocje budzi
różne w różnych fragmentach. Wciąga niesamowicie - kilka rozdziałów i się
przepada. Jest to pozycja obowiązkowa dla fanów antyutopii! Moja ocena: 9/10