Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tadeusz Konwicki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tadeusz Konwicki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 września 2015

Filmowo #13 "Lawa. Opowieść o Dziadach Adama Mickiewicza"

Tytuł: Lawa. Opowieść o Adama Mickiewicza
Reżyseria: Tadeusz Konwicki
Rok produkcji: 1989
Obsada: 
Artur Żmijewski - Gustaw/Konrad
Gustaw Holoubek - Gustaw/Upiór/Konrad
Henryk Bista - senator 

Kto nie zna jeszcze słynnych "Dziadów" Mickiewicza wystąp, zawróć i do lektury marsz. Dopiero po tym zapraszam na recenzję filmu opartego o dramat naszego wieszcza. Bo ja jestem wielką wielbicielką jego dzieł - choć poznaję je przez szkołę, (wyjątkowo) nie czuję się do nich zniechęcona. Ale dość już o Mickiewiczu, czas powiedzieć coś o filmie. Po pierwsze: to nie jest ekranizacja dramatu. Choć zdecydowana większość została z niego zaczerpnięta, nie jest to kropka w kropkę takie samo. Do tego reżyser wplótł w XIX wieczną akcję sceny współczesne, w jakiś sposób pasujące do danego momentu. Samej akcji nie ma sensu streszczać, o co chodzi w "Dziadach" chyba każdy mniej więcej wie. 

Ten film plus książka (będę do dramatu chyba jeszcze nawiązywać parę razy, wybaczcie :)) daje kaca. Ogromnego. Od chwili obejrzenia go o niczym innym nie myślę. Upatrzyłam sobie też dwie sceny, obie z udziałem Konrada, które za nic nie chcą wyjść mi z głowy. Mowa o samym początku części III (choć w filmie nie ma na nie podziału) - śnie, jeszcze wtedy, Gustawa oraz o spotkaniu więźniów w jego celi, gdy śpiewają "Zemstę na wroga". Obie te sceny przekazują ogromną ilość emocji, od rozpaczy przez tęsknotę i bezsilność, do silnej determinacji. 

Do Artura Żmijewskiego nie pałałam dotychczas wielką sympatią. Ot, aktor z "Na dobre i na złe", nic szczególnego. Po obejrzeniu tego filmu moja opinia zmieniła się diametralnie. Sposób, w jaki odegrał swoją postać miał pewnie znaczący wpływ na mój odbiór zarówno wyżej wspomnianych scen, ale i całego filmu. Jednak nie jest on jedyną gwiazdą na tym niebie. Zarówno pan Holoubek, jak i cała reszta aktorów grających role drugoplanowe, nadali takiego charakteru i pokazali tyle emocji, że nie potrafiłam oderwać oczu od ekranu, a bohaterowie, głównie ci trzecioczęściowi, stali się dla mnie niezwykle bliscy - potrafiłam się wczuć w ich położenie aż za dobrze. 

Muzyka pełni w tym filmie ważną rolę. Jest dobrana idealnie, świetnie podkreśla tragiczny charakter akcji. Na uznanie zasługuje również operator kamery - bądź reżyser - za niesamowite ujęcia. Widz momentami zmienia się w bohatera, patrzy na świat z jego perspektywy. Czasem miałam poczucie, jakby inni zwracali się właśnie do mnie. 

Brak mi słów by wyrazić to wszystko, co dzieje się w mojej głowie. Wypełnia mnie bezbrzeżny zachwyt, smutek. Odczuwam też niedosyt - chcę więcej "Dziadów" w jakiejkolwiek formie, chcę dalszych losów bohaterów, ale jednocześnie wiem, że niewiele więcej mogę otrzymać. Mogę jedynie nadal pałać starą-nową (do ballad od dawna, do dłuższych tekstów od kilku miesięcy) miłością do Mickiewicza i świeżymi uczuciami do interpretacji pana Konwickiego. Wam wszystkim również polecam ten film. No bo o pierwowzorze wspominać chyba nie muszę? 


Ocena: ★★★★★★★★★★