Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Susanne Collins. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Susanne Collins. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 lutego 2015

#146 "Kosogłos"

Tytuł: Kosogłos
Oryginalny tytuł: Mockingjay
Seria: Igrzyska Śmierci
Autor: Susanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 376

Katniss nie została uratowana z areny bez powodu. Teraz, gdy Dystrykt 12 już nie istnieje, jej domem staje się Dystrykt 13 - miejsce, w którym przygotowuje się rebelia. A Katniss ma być jej twarzą, symbolem - Kosogłosem. 






Po zawodzie na drugiej części trylogii ociągałam się przed otwarciem kolejnego tomu. W końcu się przełamałam i... przepadłam! 

poniedziałek, 24 marca 2014

Recenzja #101 "W pierścieniu ognia"

Tytuł: W pierścieniu ognia
Oryginalny tytuł: Catching Fire 
Seria: Igrzyska śmierci t. 2
Autor: Susanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 359 
Wysokość: 2.3 cm
  











 



  Katniss i Peeta, jako zwycięzcy igrzysk, wyruszają na tournee po dystryktach. Przypadkiem dowiadują się o zamieszkach w niektórych z nich. Okazuje się, że to oni są źródłem odwagi dla buntujących się ludzi. Rząd nie zamierza pozwolić, by prowokatorce, Katniss, uszło to płazem i szykuje dla niej niespodziankę.

  Akcja jest zdecydowanie bardziej zróżnicowana, niż w pierwszej części, gdzie głównym wątkiem była walka na arenie. W drugim tomie dodano również znaczny czas poza nią. Mam wrażenie, że czas "na wolności" był ciekawszy, było w nim więcej napięcia, bardziej się angażowałam. Akcja na arenie nie nie była dla mnie tak bardzo interesująca, nie zaskakiwała mnie zbyt mocno, nie czułam tego dreszczyku emocji. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy powieść była przewidywalna z jednego powodu: obejrzałam wcześniej film - błąd niewybaczalny...

  Katniss i Peeta mocno przeżywają swoje igrzyska. Dzięki ich zachowaniu, emocjom, byłam w stanie nieco bardziej zrozumieć Haymitcha, który zatracił się w alkoholizmie po swoim sukcesie na arenie. 
  Co do głównej bohaterki: dziewczyna momentami wydawała mi się bezradna, a w następnym momencie czytam o tym, że planuje sobie kiedy i jak kogoś zabić. Oprócz tego zauważyłam u niej niewielkie wahania natury uczuciowej. A Peeta? On dalej jest taki, jaki był - złotousty chłopak, uganiający się za miłością swego życia, która nie potrafi do końca odwzajemnić uczucia. Norma. 
  Pojawiło się trochę nowych postaci. Z początku nie rozumiałam powszechnego uwielbienia dla niejakiego Finnicka, ale po kilku rozdziałach zaczęłam w jakimś stopniu je podzielać.
  Szkoda, że większość z nowych charakterów nie została przybliżona czytelnikowi. Wiadomo, że ktoś był, coś zrobił, ale nie mamy raczej żadnych informacji na jego temat. 

  Plusem w książce są zdecydowanie opisy, dzięki którym potrafiłam sobie wyobrazić większość scenerii. Język, którym posługuje się autorka jest na wysokim poziomie. 

  Nie wiem dlaczego, ale książki nie zaliczę do swoich ulubionych - niby wszystko jest dobrze napisane, bohaterowie nie irytują, nie pojawiają się schematy, a i tak coś mi nie pasuje. Od połowy chciałam tylko jak najszybciej ją mieć z głowy. 
Moja ocena: 6/10 
__________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

   


__________________________________________________ 
"Beauty underneath" z musicalu "Love never dies" ;)





piątek, 28 lutego 2014

Recenzja #95 "Igrzyska śmierci"



















  O Igrzyskach słyszał już chyba każdy - nawet jeśli książka jest jeszcze nieprzeczytana. W końcu i ja po nią sięgnęłam z nadzieją, że mi się spodoba. Wszystko na to wskazywało, a co wyszło w trakcie? 

  Akcja dzieje się w Panem, państwie powstałym na miejscu Ameryki Północnej, z Kapitolem otoczonym niegdyś trzynastoma, a aktualnie dwunastoma dystryktami. Co roku odbywają się dożynki - czas, gdy w każdym z nich losowani są trybuci, którzy zmuszeni są do walki na śmierć i życie na arenie ku uciesze mieszkańców Stolicy. W tych właśnie Głodowych Igrzyskach bierze udział Katniss Everdeen z dwunastego dystryktu, gdzie, chcąc nie chcąc, walczy o swoje życie.

  Tradycyjnie już zacznę od bohaterów. Jak wiecie, lubię na nich narzekać. Pod tym względem czuję się rozczarowana - nie mam się do czego przyczepić. Zero, null, nolla i co tam jeszcze. Katniss Everdeen to dziewczyna, do której nie sposób nie zapałać sympatią mimo jej nieco hmm... opryskliwego, odrzucającego sposobu bycia. Zaradna, odważna, twarda z jednej strony, z drugiej zaś troskliwa, kochająca. Żyje w naprawdę trudnych czasach, zwaliło się na nią trochę nieszczęść, a do tego te igrzyska... No, ale dość o niej, przejdźmy do mojego ukochanego.. tfu! Miałam na myśli Peetę. Jego sytuacja jest nieco lepsza od sytuacji Katniss, aczkolwiek i on nie ma powodów by skakać z radości. Podobało mi się jego zachowanie przez całą powieść. Jego charakter też bardzo mi przypadł do gustu, niby trochę delikatności w nim było, ale nie przebijała się zbyt często - tylko tyle, ile powinno. 

  Akcja jest świetna! Tyle mogę powiedzieć z czystym sumieniem. Wciągająca, wzruszająca, trzyma w napięciu, a czasem, mimo grozy, znajdowałam powody do śmiechu - choć może niezbyt donośnego. Autorka przedstawiła naprawdę świetną i przejmującą historię i to w sposób doskonały. Pomysł jest oryginalny, nie powielono tu żadnych schematów. Jedyny minus? Zdarzały się niewielkie nieścisłości, tak raz na jakiś czas. 

  Autorka posługuje się prostym językiem, niczym wyszukanym, ale być może przez to powieść tak trafia do czytelnika. Czyta się ją nieprawdopodobnie szybko, wciąga i nie chce puścić. Plus należy się za świetne ukazanie uczuć Katniss i opisy, które były idealne - nie za długie, ale wyczerpujące. Wszystko potrafiłam sobie wyobrazić w najdrobniejszym szczególe. 

  Moja ocena to 9/10  
__________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: