Tytuł: Kamienie
na szaniec
Oryginalny tytuł: -
Reżyseria: Robert Gliński
Scenariusz: Dominik W. Rettinger,
Wojciech Pałys
Czas trwania: 115 min
Obsada:
Tomasz Ziętek - Jan Bytnar
"Rudy"
Marcel Sabat - Tadeusz Zawadzki
"Zośka"
Kamil Szeptycki - Maciej Aleksy Dawidowski "Alek"
Trójka młodych chłopaków
bierze czynny udział w akcjach Małego Sabotażu, należy do Szarych Szeregów.
Wraz z drużyną walczą przeciwko Niemcom o wolną Polskę, nie bojąc się zapłacić nawet najwyższej ceny.
Film widziałam już jakiś czas temu, a wciąż brak mi słów na opisanie tego, co czuję do teraz. Książka pozostawiła we mnie głęboki ślad. Film go tylko wzmocnił.
Opowiadana
historia jest piękna, wzruszająca i, niestety, w większości prawdziwa. Do
treści z książki dodane zostały wątki, głównie miłosne. Udało się wpleść je
naturalnie, nic na siłę. Szkoda tylko, że akcji Małego Sabotażu było niewiele, właściwie ukazane były symbolicznie, nie w ramach zadań. Akcja skupia się raczej na działaniach poważniejszych, bardziej niebezpiecznych.
Książka, z tego co pamiętam, dość mocno gloryfikuje głównych bohaterów. Film również, ale nie w takim stopniu jak papierowa wersja historii. Bohaterowie wypadli jako mniej
perfekcyjni, a zarazem bardziej naturalnie.
Wiele osób zauważyło, że postać Alka gdzieś zaginęła. Pojawiał się sporadycznie, mało mówił, wtapiał się w tłum. A szkoda. Za to Tomasz Ziętek swoją grą mnie powalił. Razem z odtwórcą roli Zośki świetnie się zgrali i dosłownie grali na emocjach.
Wiele osób zauważyło, że postać Alka gdzieś zaginęła. Pojawiał się sporadycznie, mało mówił, wtapiał się w tłum. A szkoda. Za to Tomasz Ziętek swoją grą mnie powalił. Razem z odtwórcą roli Zośki świetnie się zgrali i dosłownie grali na emocjach.
Jak mówił w udzielonym
wywiadzie filmowy Zośka, zamiarem było pokazanie bohaterów nie jako pomniki, a
jako normalnych ludzi. Myślę, że udało się to w 100%. Młodzi aktorzy, którzy
nie są (lub do teraz nie byli) specjalnie znani, mają wielki potencjał. Zagrali
bardzo przekonująco - na tyle, żeby połowa widowni składającej się z uczniów w
wieku 16 lat, nastawionych dość negatywnie do tej ekranizacji, wyszła
pociągając nosem. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mieć okazję do
oglądania ich w wielu produkcjach.
Aż się zdziwiłam, kiedy w
naprawdę krytycznych momentach pojawiała się odrobina humoru, który jednak nie
ujmował grozy.
Stety niestety, gdy było coś brutalnego, to szli na całość. Katowanie
Rudego wypadło okropnie - to znaczy realistycznie i naprawdę przekonująco.
Ja, jako osoba wrażliwa na takie sceny, zamykałam oczy i otwierałam na sekundę,
dwie - nie potrzebowałam obrazu, dźwięki same przywoływały dreszcze.
Ujęcia w filmie były bardzo dobre, nie dostałam oczopląsu, jak to się zdarza przy niektórych hollywoodzkich produkcjach. Było dynamicznie, ale dało się zrobić to w taki sposób, by można było to obejrzeć dokładnie.
Ktoś bardzo się postarał, by dało się wyczuć klimat wojny. Naprawdę można było się przenieść do
Warszawy z tamtych czasów.
Film jest mocny, brutalny
- ale spójrzmy prawdzie w oczy: takie były czasy. Może znalazły się jakieś
niedociągnięcia, aczkolwiek nie rzucały się mocno w oczy. Dla mnie film jest świetny i
polecam każdemu bez wyjątku. Zdecydowanie warto! A ja planuję wybrać się raz jeszcze...
"Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
"Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!..."