Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Galeria Książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Galeria Książki. Pokaż wszystkie posty
piątek, 28 sierpnia 2015
środa, 12 sierpnia 2015
#169 "Nie boją się tylko głupcy i ci, którzy karmią się złudzeniami" - "Dom Hadesa"
Tytuł: Dom Hadesa
Oryginalny
tytuł: The house
of Hades
Seria: Olimpijscy Herosi (t.4)
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
600 stron
Ocena: 7/10
środa, 27 sierpnia 2014
#130 "Dziewczyna w czerwonej pelerynie"
Tytuł: Dziewczyna w czerwonej pelerynie
Oryginalny tytuł: Red
riding hood
Seria: -
Autor: Sarah
Blakley-Cartwright
Wydawnictwo: Galeria
książki
Ilość stron: 368
Wysokość: 2.2 cm
Siostra Valerie
była "tą lepszą" - ładniejsza, z większą gracją, łagodnością. Ale to
ona zginęła. Cztery uderzenia dzwonu oznajmiają, że Wilk złamał pakt i znów
zaatakował. Przerażeni wieśniacy, chcąc się pozbyć potwora, ściągają pogromcę wilkołaków.
Okazuje się, że zabójca może być wśród nich.
Podczas świętowania dochodzi do ataku - wtedy też Valerie
odkrywa, że potrafi się porozumiewać z Wilkiem. Mówi on, że jeśli dziewczyna nie
podporządkuje się jego woli, wszyscy, których kocha, zginą.
Jak tylko
dostałam w końcu tę książkę, od razu rozpoczęłam lekturę. Jako małe dziecko
kochałam baśnie i bajki, szczególnie te, które opowiadała mi babcia.
"Czerwony kapturek" był jednym z częstszych opowiadań, które
słyszałam. Ucieszyłam się, że w nieco starszym wieku nie muszę rezygnować z
przyjemności, której mi ona dostarczała - bowiem, jak może już się
domyśliliście, "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" jest nieco bardziej
rozbudowaną i odrobinę zmienioną wersją tej baśni.
Pozytywne
wrażenie wywarli na mnie główni bohaterowie, dość mocno zarysowani, nie każdego
można było od razu rozszyfrować. Jednak relacja między Valerie a dwójką
adoratorów (tak, znów...) Peterem i Henrym bardzo przypominała mi
"Zmierzchową" miłość. Na szczęście autorka ograniczyła się do minimum
w rozważaniach głównej bohaterki na temat odpowiedniego towarzysza życia, a
więcej uwagi poświęciła samej akcji. Mam jednak zastrzeżenia, jeśli chodzi o
postaci drugoplanowe. Nie były one chyba aż tak dobrze wykreowane, ponieważ
praktycznie do samego końca myliło mi się, która dziewczyna była kim, a co zrobił ten mężczyzna, a co inny.
Akcja, jak
wspominałam, jest oparta na "Czerwonym kapturku", ale ta wersja jest
zdecydowanie bardziej... mroczna? Chyba tak mogę to określić. Niemniej taki
klimat bardzo mi odpowiadał. Plusem jest to, że utrzymywał się praktycznie
przez całą powieść. Tempo wydarzeń jest odpowiednie, przyspiesza w odpowiednich
momentach. Wydarzenia przez większość czasu trzymają w napięciu.
Do samego końca nie umiałam
odgadnąć, kto jest wilkołakiem, podejrzewałam chyba... każdego. Oprócz tej
właściwej osoby. Nie wiem, jak to się udało autorce, ale rzuciła cień niepewności na na niemal każdego bohatera i mieszała w głowie do ostatnich stron
- dosłownie. Zakończenie również przypadło mi do gustu - nie było to ciastko z
kremem polane lukrem obtoczone w cukrze, a takowego się trochę
obawiałam.
Tym razem rzuciło
mi się w oczy przeskakiwanie z myśli jednego bohatera do drugiego - pewnie w
wielu książkach zastosowano ten zabieg, ale tylko tu go zauważyłam. Było to
świetne posunięcie, między innymi chyba dzięki temu udało się do końca utrzymać
mnie w niepewności.
Język autorki
jest łatwy w odbiorze, ale nie jest infantylny. Książkę się pochłania jednym tchem,
wciąga od pierwszych stron. Mogę polecić ją z czystym sumieniem! 8/10
czwartek, 13 marca 2014
Recenzja #98 "Złodziej pioruna"
Tytuł: "Złodziej pioruna"
Oryginalny tytuł: The lighting thief
Seria: Percy Jackson i bogowie
olimpijscy
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 360
Wysokość: 2.5 cm
Percy Jackson nie ma łatwo:
co chwila wywalają go ze szkoły, nauczyciele są dla niego wyjątkowo wredni, on
sam ma dysleksję i ADHD. Do tego matka mieszka z mężczyzną, który traktuje ich
jak śmieci. Gdy razem z mamą wyjeżdża na wybłagane wakacje, on sam omal nie
ginie, a matka zostaje porwana. W ten dramatyczny sposób dowiaduje się, że nie
jest zwykłym śmiertelnikiem, a w jego żyłach płynie krew bogów. W dodatku dość
zagniewanych, bo zginęło im coś bardzo cennego. A Percy ma im to zwrócić.
Twórczość pana Riordana
ubóstwiam! Seria o Percym należy do moich ulubionych. Obawiałam się jednak
sięgnięcia po tę książkę - ostatnio miałam nieprzyjemne powtórne spotkanie z
inną, także obawiałam się, że magiczne coś, co kazało mi pokochać tę książkę,
zniknęło. Na szczęście nie.
Pierwszą rzeczą, jaka mi
się nasunęła podczas czytania, było to, że pod jednym względem Percy przywodzi
na myśl Harry'ego Pottera. Nie lata on z różdżką na miotle (Zeus nie byłby
zadowolony), ale jest bohaterem "silnym i słabym jednocześnie", jak
to gdzieś kiedyś przeczytałam o Harrym. Dlaczego? Ponieważ jest w stanie
dokonać wielkich czynów, ale bez wsparcia przyjaciół nie dałby sobie
rady.
Pan Riordan stworzył całą
masę różnych bohaterów o całej gamie charakterów, z sekretami, czasem
fałszywych, wrednych, niektórych cudownych. Nigdy do końca nie można być
pewnym, czy aby na pewno ten tu jest pokojowo nastawiony do głównego bohatera.
Również ani Percy, ani Annabeth, ani żaden inny, nie jest też ukazany jako ktoś
idealny, przez co zdają się być bardziej realni.
Mity. Jedno słowo a
przyciąga moją uwagę jak magnes od chwili, w której dowiedziałam się, czym są. To pewnie dlatego, dawno, dawno temu, gdy
książki czytałam raz na jakiś czas (straszne czasy...), sięgnęłam po tę
pozycję. Jest wiele nawiązań do starożytnych wierzeń (co jest chyba logiczne
:)). Autor zastosował tu pewien myk: zamiast kazać się czytelnikowi domyśleć, o
jaki mit chodzi, to często przemycał w jakiś sposób historię tak, że wszystko
łączyło się ze sobą. Powiem szczerze, że choć kiedyś przeczytałam mity
Parandowskiego od deski do deski, to wiele rzeczy pozapominałam. W tym wypadku
zabieg autora był przydatny.
Akcja jest dynamiczna,
ciekawa, obfituje w różne niespodzianki. Autor zatroszczył się, by nie każda
rzecz była oczywista, dodał trochę ludzkiego fałszu, trochę tajemnic, przez co
książkę czyta się jednym tchem. W dodatku cały świat wymyślony przez niego,
choć na pierwszy rzut oka podobny do naszego, jest świetnie obmyślony.
Występuje tu trochę opisów,
ale nie na tyle, by przynudzać - odpowiednia ilość by sobie wyobrazić scenerię
i nie przysnąć. Język jest prosty i przystępny, ale nie infantylny. Dużym
plusem jest humor, którego w tej książce nie brak.
Nie potrafię się doszukać
żadnej skazy w tej książce, jest to pozycja, według mnie, idealna! Jeśli lubisz
mity, a jeszcze nie przeczytałeś/aś tej pozycji - do biblioteki marsz! 10/10
__________________________________________________
Recenzja bierze udział w
wyzwaniach:
Subskrybuj:
Posty (Atom)