Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vanessa Diffenbaugh. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vanessa Diffenbaugh. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Recenzja #81 "Sekretny język kwiatów"

Tytuł: Sekretny język kwiatów
Oryginalny tytuł: The Language of Flowers
Seria: -
Autor: Vanessa Diffenbaugh 
Wydawnictwo: Świat Książki 
Ilość stron: 400
Jak nauczyć się porozumienia i miłości? Victoria spędziła młodość w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Aspołeczna. Porywcza. Małomówna. Bezczelna – oto, co zapisywano w raportach. Ale jest bardzo wrażliwa i kocha kwiaty. Nieufna, porozumiewa się z otoczeniem za pomocą języka roślin. Poznała go dzięki Elizabeth, jednej ze swych przybranych matek. Nieprzystosowana i zła na cały świat, napotkanym ludziom najchętniej dawałaby bukiet nagietków, oznaczający żal, lub osty, sygnalizujące mizantropię.

Osiemnastoletnia Victoria zaczyna teraz dorosłe życie. Chce być florystką i dostaje pracę w kwiaciarni, gdzie przygotowuje bukiety o specjalnym znaczeniu, pomagające klientom w wyrażaniu wielu dobrych uczuć. Sama jednak nie chce o nich słyszeć, nie wierzy w nie, nie rozumie. Gdy spotyka Granta, który również zna język kwiatów w dziewczynie rozkwitają wcześniej nieznane uczucia. 

- lubimyczytac.pl

 
  Obawiałam się tej książki. Język kwiatów to coś, nad czym nie myślimy, w każdym bądź razie nie zbyt często. Kwiaty dajemy głównie przez wrażenia estetyczne, nie zastanawiamy się, co dana roślina oznacza. A co by było, gdybyśmy bardziej zwracali na to uwagę? 

  Victoria jest niezwykle utalentowaną florystką. Jej bukiety, oprócz faktu, że są przepiękne, zmieniają ludziom życie. Idealnie dobiera kwiaty do sytuacji klienta. Ona sama jest jednak zamknięta w sobie, empatyczna, nie lubi czyjegoś dotyku. Myślę, że słowo aspołeczna najdobitniej ją określa. Dziewczyna ma za sobą pobyt w wielu rodzinach zastępczych, ale w żadnej nie zabawiła długo. Victoria ma ciągłe wyrzuty sumienia. Przez długi czas byłam trzymana w niepewności, nie wiedziałam, dlaczego nie powiodło się jej w domu, w którym pierwszy raz była mile widziana, gdzie się wszystkiego nauczyła. Przy okazji widać było jak na dłoni, jak wielką miłością można obdarzyć nawet nie swoje rodzone dziecko, jak wiele można mu wybaczyć. Nie będę kłamać - pod koniec bardzo się wczułam i (jak zwykle...) popłynęło kilka łez. 

  W tej książce na próżno szukać wartkich scen akcji, jakichś niebezpiecznych sytuacji, w których podskoczyłaby adrenalina. Nie często czytuję takie pozycje, ale chyba zacznę robić to częściej. Victoria jest postawiona w trudnych sytuacjach - dom dziecka, skąd nikt jej nie chce, jej akt desperacji, który niszczy wszystko, na co mogła mieć nadzieję, życie bezdomne, przypadkowa ciąża. Widać, że życie tej dziewczyny nie było usłane różami, a jednak sobie poradziła. Były momenty wzruszające, momenty, w których robiło mi się żal dziewczyny, momenty radości, a także niedowierzania. W tej książce jest po prostu zawarta cała gama uczuć, które stopniowo się uwalniają i nie pozwalają oderwać się od lektury. 

  Wierzę, że dużą rolę w sukcesie, książka zawdzięcza językowi, którym posługuje się autorka. Zgrabnie przechodziła do przeszłości z teraźniejszości, nie wyjawiając sekretów zbyt szybko, idealnie wplatała informacje na temat języka kwiatów, a do tego manipulowała uczuciami tak, że nawet nie zauważyłam kiedy skończyłam tę książkę - tak mnie wciągnęła. Język pani Vanessy ma po prostu w sobie coś magnetyzującego. 

  Nie wiem, czy szybko trafi mi się równie dobra książka. Bohaterowie, akcja, język, są idealne, i nawet jeśli zdarzyły się jakieś niedociągnięcia, to ja ich nie wyłapałam. Zdecydowanie polecam wszystkim! 
Moja ocena: 9/10