Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miasto Książek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miasto Książek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 22 grudnia 2013

Recenzja #82 "Pierwsi z pierwszych"

Tytuł: Pierwsi z pierwszych
Oryginalny tytuł: -
Seria: W kolorze krwi
Autor: Katarzyna Beata Stachowiak
Wydawnictwo: Miasto Książek
Ilość stron: 418

Wydarzenia, które miały miejsce przed wiekami, zostawiły po sobie ślad. Czasem miłość potrafi przezwyciężyć śmierć, a czasem koniec przynosi pożądane zmiany. Elizabeth próbuje połączyć się z Roderickiem, ale będąc po drugiej stronie jest zupełnie bezsilna. Śmierć staje się dla niej nieustanną tułaczką, przekleństwem prowadzącym donikąd.

Dla Rodericka jednak, to wieczne życie okazuje się potępieniem. Kolejne niepowodzenia w poszukiwaniu ukochanej, pozbawiają go resztek nadziei. Targany emocjami, zatraca w sobie człowieczeństwo, budząc swoją pierwotną, dziką naturę.

Ich próby walki z przeznaczeniem są jednak jedynie zalążkiem tego, co ma się wydarzyć. Przepowiednia mówi bowiem o potomku, który ma być przepustką do lepszego życia. Jak wysoką cenę przyjdzie zapłacić tym, którzy odważą się po nie sięgnąć? 
- lubimyczytac.pl

  Oto moje kolejne spotkanie z tą autorką, a także wampirami z Elizabeth Town. Jakie wrażenia pozostawili po sobie tym razem? 

  Nie będę się rozpisywać na temat bohaterów, ponieważ wywody na ich temat przeczytać mogliście w recenzjach poprzednich części, a nie zmienili się oni zbytnio. Jedyną osobą, której można by nie poznać, jest Roderick, ale to trzeba przeczytać, bo bym Wam zbyt dużo zdradziła. Nie wiem tylko, czy to ten facet jest tak mało spostrzegawczy, czy jest to czymś uwarunkowane, bo jak na złość nie umie dostrzec Elizabeth w pewnej osobie. Momentami miałam ochotę wejść do tej książki i wskazać mu właściwą osobę, bo chłopak się biedny zatracił w... Tak, chyba to można nazwać rozpaczą, ewentualnie żalem. 
  Mam pewne zastrzeżenia co do Barbary - dziewczyna jest już dojrzała, a momentami jej język wydawał mi się infantylny. Cała reszta bohaterów nie miała takich problemów, aczkolwiek Caroline i Lucas byli jakby przez prawie cały czas tak uprzejmi do wszystkich, że aż nieco sztuczni (poza pamiętnymi, acz nielicznymi momentami wkurzenia - dziękuję za nie :D). 

  Dużo było o uczuciach Barbary i Rodericka. Chyba z tego składała się większa część książki, a wampiry, Barbara, przepowiednia i cała reszta tych nieco bardziej interesujących mnie spraw została zepchnięta na niższy tor. A wspomniani bohaterowie? Miałam wrażenie, że bawią się w kotka i myszkę - jak los im coś daje, to oni to obracają tak, że wychodzi z tego problem... Gdyby tylko Roderick był bardziej spostrzegawczy... Niemniej wątek dotyczący wyżej wymienionej przepowiedni i tych spraw był ciekawy, gdy powracano do niego zaczynało się robić ciekawie. Również zakończenie mnie usatysfakcjonowało.

  Denerwowało mnie to, że znalazłam kilka powtórzeń typu: na początku książki Barbara pomyślała sobie coś, a dwieście stron później pomyślała sobie o tym raz jeszcze ujmując to prawie identycznie w słowa. Poza tym nie mam zastrzeżeń. 

  Nie pisałam o tym przy okazji poprzednich części, ale teraz już muszę: zdarza się dużo literówek. Nie jest to chyba wina autorki, lecz wydawnictwa (poprawcie mnie, jeśli się mylę), i nie wpływa jakoś na odbiór książki, ale jest to denerwujące, ponieważ nie znajduję jednego błędu czy dwóch w książce, tylko jest ich więcej. 
  Ale od drugiej strony: bardzo podobają mi się okładki serii.
  
  Podsumowując: książka idealna nie jest, ma swoje wady, ale przeczytać można, jeśli zna się poprzednie części. Myślę, że jest tego warta. 
Moja ocena: 6/10