Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dean Koontz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dean Koontz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Recenzja #87 "Anioł stróż"

Tytuł: Anioł Stróż
Oryginalny tytuł: Lightning
Seria: - 
Autor: Dean Koontz
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 454
Wysokość: 3 cm


  W zimową noc, kiedy miała narodzić sie Laura Shane, rozszalała się potężna burza śnieżna. Wtedy po raz pierwszy w życie jeszcze nienarodzonej dziewczynki wkracza anioł stróż, który w cudowny sposób ratuje ją przed niechybną śmiercią. W następnych latach pojawia się jeszcze kilka razy, by w krytycznych momentach wyciągnąć ją z opresji, a następnie pośród grzmotów i błyskawic rozpłynąć się w powietrzu. Laura uczy się żyć z poczuciem, że jej losem rządzi jakaś nadnaturalna siła. Kim jest tajemniczy obrońca, który wydaje się podróżować w czasie, i dlaczego przychodzi jej z pomocą? 
Czy naprawdę pragnie tylko jej dobra? Kiedy po wieloletniej nieobecności ponownie staje na drodze dorosłej już Laury, jego pojawienie się zwiastuje śmierć najbliższej osób. Chcąc ratować syna, Laura musi przygotować się do ostatecznej konfrontacji ze swoim przeznaczeniem i pozbawionymi uczuć mordercami... 

- lubimyczytac.pl

  Po ostatniej książce pióra Deana Koontza miałam ochotę na więcej. Z biblioteki wzięłam pierwszą lepszą pozycję z nadzieją, że spodoba mi się równie mocno, co "Prędkość". Czy podołała? 

  Zastanawiam się, czy jest ktoś, komu nazwisko tego autora nie obiło się o uszy. Pan Koontz posiada na swoim koncie pokaźną liczbę dzieł różnego rodzaju - zaczynając od science fiction, a na horrorach kończąc. Obok Stephena Kinga stał się głównym przedstawicielem gatunku thrillera psychologicznego, łączącego grozę, zagadki kryminalne oraz zjawiska nadprzyrodzone.

  Akcja książki rozpoczyna się w noc narodzin głównej bohaterki. Czas biegnie szybko do przodu, także przez całą książkę śledzimy właściwie całe pół życia Laury. A co to było za życie - pełne strachu i śmierci, która towarzyszyła jej właściwie od chwili przyjścia na świat. Dziewczyna miała jednak swojego anioła stróża, który uratował ją nie jeden raz. 
  Książka porwała mnie całkowicie, wręcz zatraciłam się w akcji. Wartka, ciekawa, z nagłymi zwrotami. Do tego momentami chciało mi się krzyczeć na autora za traktowanie głównej bohaterki i jej bliskich. Kojarzycie taki obrazek, gdzie jest zdjęcie G.R.R Martina i podpis: "Chciał zabić głównego bohatera, ale pomyślał o reakcji czytelników. Zabił wszystkich" (czy tak jakoś - jak na złość nie umiem znaleźć...)? Myślę, że spokojnie można by tam wsadzić zdjęcie pana Koontza. 

  Kreacja głównej bohaterki była idealnie wyważona - z jednej strony wierzy w anioła, który nad nią czuwa, z drugiej jednak usiłuje sama zadbać o swoje bezpieczeństwo w miarę możliwości. Nie jest kochliwa, ale kochać potrafi. Świetnie odnajduje się w roli matki i żony. Jest odważna, ale nie bez przesady. Równie dobrze stworzony został tytułowy Anioł Stróż, który (tak, zaspojleruję...) tym aniołem tak do końca nie jest. Nie chcę jednak się rozpisywać na jego temat, bo musiałabym zdradzić kilka informacji - a chcę wyjawić jak najmniej. 

  W książce królują niezwykle plastyczne opisy, dzięki którym bez problemu można wyobrazić sobie scenerię, w której dzieje się akcja. Widać, że autor ma doświadczenie w pisaniu, czego dowodem jest język, którego używa - nie jest ciężki na tyle, by przez książkę ciężko było przebrnąć, ale nie jest też bardzo lekki. Gdy Stefan wyjaśniał, w jaki sposób podróżuje, można było się jednak nieco pogubić. 

Książka jest świetna, polecam każdemu - trzyma w napięciu, przynosi chwile złości jak i wzruszenia. Naprawdę warto po nią sięgnąć. Moja ocena to pełne 10/10.

__________________________________________________ 

Przy okazji chciałabym prosić Was, byście kliknęli w ten oto link: O TUTAJ. Nie ukrywam, że jest to dla mnie dość ważne :) 

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

 




poniedziałek, 2 grudnia 2013

Recenzja #79 "Prędkość"

Tytuł: Prędkość
Oryginalny tytuł: Velocity
Seria: -
Autor: Dean Koontz 
Wydawnictwo: Albatros 
Ilość stron: 398

Billy Wiles, niedoszły pisarz, dorabiający jako barman, nie może powiedzieć, że nie pozostawiono mu wyboru. Pozostawiono. Mógł zdecydować, kto umrze urocza jasnowłosa nauczycielka, czy zajmująca się działalnością charytatywną starsza pani. Pozostawiony za wycieraczką samochodu list wydawał się początkowo głupim żartem ale brutalne zabójstwo nauczycielki rozwiało wszelkie wątpliwości, co do szczerości zamiarów jego autora. Billy musi samotnie stawić czoła tajemniczemu szaleńcowi, który z niewiadomych przyczyn wciąga go w śmiertelną grę. Jeśli chce przeżyć i uratować swoją narzeczoną, musi sam zacząć stosować metody przeciwnika.
- Lubimyczytac.pl

  Dean Koontz to chyba jeden z bardziej rozpoznawalnych autorów swojego gatunku. "Prędkość" to moje drugie podejście do jego twórczości - przy pierwszym poległam, gdyż okazało się nieco zbyt mocne jak na moje nerwy. Nie zraziłam się jednak (wręcz przeciwnie) i sięgnęłam po kolejny tytuł z mojej półki. 

  Billy wydaje się prostą postacią, ale w trakcie czytania wychodzi na to, że nie jest tak jednobarwny. Poznajemy go jako barmana, któremu ktoś zdaje się robić głupi żart - tak też to przyjmuje. Do zabójstwa jednak dochodzi, a on sam zaczyna dostawać kolejne wiadomości. Dzięki niektórym wątkom poznajemy jego przeszłość, która na dorosłym odcisnęłaby piętno, a Billy był jeszcze tylko nastolatkiem. Lubię złożone postaci o strasznej przeszłości, także główny bohater... może nie zyskał całkowicie mojej sympatii, ale potrafię go zrozumieć. Mimo to jego historia wydawała mi się nieco naciągana. Nie umiałabym tego uzasadnić, po prostu wydawało mi się, że tak jakby nie przywiązywał żadnej wagi do tego, co zrobił. 

  Nie miałam styczności ze zbyt dużą ilością psychopatycznych morderców, ale na podstawie tych, których poznałam, mogę uznać, że ten był naprawdę inteligentnym psychopatą. Wszystko miał zaplanowane tak, że do końca nie mogłam rozszyfrować, kim on jest. Tak na prawdę momentami chciałam krzyczeć na Billy'ego, by zorientował się, że to jego alter-ego jest psychopatyczne, co jednak wykluczone było przez niektóre wydarzenia. Dodatkowo moja czujność została uśpiona przez autora, także skreśliłam z listy, jakby nie było, najbardziej prawdopodobną osobę... Niekoniecznie słusznie, ale też niekoniecznie niesłusznie - żeby zrozumieć ten paradoks musicie chyba przeczytać tę książkę. 

  Coś, co znalazłam tu w (na szczęście) śladowych ilościach, to sceny, na które po sfilmowaniu oglądałabym przez palce. Niemniej były one potrzebne, bo to one, oprócz samych zabójstw, których mogliśmy "oglądać" same efekty końcowe, dodawały dramatyzmu. A, no i jeszcze sytuacje takie jak pojawienie się dopiero co ukrytej martwej osoby w swoim pokoju, ale kto by się tym przejmował? :) 
  Akcja szybko idzie do przodu, nie było momentu, w którym bym się nudziła. Autor skutecznie wciągnął mnie w intrygę uplecioną przez psychopatę i do końca trzymał mnie w niepewności. 

  Język powieści nie wyróżnia się prawie niczym szczególnym. Charakterystyczną rzeczą - przynajmniej w odróżnieniu do książek, które zwykle czytam - jest w miarę odpowiednie stopniowanie napięcia. W miarę, bo jak na złość, przy finale tego napięcia mi jednak brakowało... 

  Książkę mogę z czystym sumieniem polecić. Spędziłam z nią miły... Dziwnie to brzmi, biorąc pod uwagę tematykę, ale nie wiem jak inaczej to ująć, więc: spędziłam z nią miły czas i zachęcam do zapoznania się z tą pozycją każdego - a w szczególności fanów inteligentnych psychopatów, którzy do końca wodzą nas za nos. Wystawiam ocenę 8/10.