Tytuł: Zabawka diabła
Oryginalny tytuł:
Devil's Plaything
Seria: -
Autor: Matt Richtel
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 528
Wysokość: 3.5 cm
Co piętnaście lat podwaja się liczba osób cierpiących na poważne zaniki
pamięci. Produkcja pamięci komputerowych podwaja się co dwa lata. Między tymi
faktami istnieje silniejszy związek, niż ktokolwiek byłby gotów przypuszczać.
Lane Idle zna pewną tajemnicę, ale jej nie
pamięta. Niczego nie pamięta. Ma ponad osiemdziesiąt lat i cierpi na starczą
demencję. To niedobrze, tak się bowiem składa, że jeśli jej tajemnica nie
zostanie ujawniona, świat czekają ogromne zmiany. Zdecydowanie na gorsze.
Nat Idle jest dziennikarzem śledczym. W miarę
możliwości stara się opiekować dotkniętą starczą demencją babcią. Kiedy pewnego
dnia wychodzi z nią na spacer do parku, padają strzały. Okazuje się, że to oni
byli celem ataku. Uciekając przed gotowymi na wszystko prześladowcami, Nat
trafia na trop gigantycznej afery sięgającej korzeniami do samego serca Doliny
Krzemowej. Klucz do zagadki, którą musi rozwikłać, by ocalić życie, jest ukryty
we wspomnieniach ponad osiemdziesięcioletniej staruszki. Problem w tym, że tych
wspomnień – przynajmniej pozornie – już nie ma…
-
lubimyczytac.pl
Od razu powiem, że denerwuje mnie jedna rzecz - książkę skończyłam, a w sumie
do teraz nie wiem w 100 procentach, o co w niej chodziło. Opis mówi o wielkiej
tajemnicy staruszki - myślę i myślę i nie umiem dojść do tego, co to była za
tajemnica i gdzie mi ona umknęła. No chyba że było to to, o czym myślę - w
takim bądź razie nie umiem skojarzyć dlaczego miałaby ona zmienić świat. Myślę
jednak, że wiem, dlaczego mam takie luki w pamięci (zbieg okoliczności? :)) -
nie umiałam do końca się wczuć w akcję. Książka, mimo iż dość ciekawa, nie
wciągnęła mnie na tyle, bym skupiła na niej całą swoją uwagę, po odłożeniu jej
niewiele o niej myślałam. Po prostu przewracałam kolejne strony, jak przez mgłę
pamiętając co było na poprzednich. Jednak powodu tego zjawiska znaleźć
już nie potrafię - bo fabuła była całkiem ciekawa.
Podobała mi się kreacja bohaterów. Lubię wielowarstwowe postaci i właśnie takie
otrzymałam w tej książce - i to nie tylko o głównych mowa. Co chwila
otrzymywałam nowe informacje, które kazały mi raz wierzyć w czyjeś dobre
intencje, a raz znów mieć co do nich wątpliwości. Ostatecznie wszystkiego
dowiedziałam się dosłownie na ostatnich stronach - czyli tak, jak lubię.
Jako że to thriller medyczny, w książce jest dużo zagadnień z medycyny właśnie.
Normalnie pewnie nie zrozumiałabym wielu rzeczy, ale ich wyjaśnienia zostały
zgrabnie wplecione w tekst. Język jest przystępny dla czytelnika.
6/10
__________________________________________________
Recenzja bierze udział
w wyzwaniach: