Tytuł:
Larista
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 383
Moja ocena: 7/10
Larysa kończy właśnie 18 lat. Ma jedno marzenie - chce odnaleźć prawdziwą miłość. W dniu swoich osiemnastych urodzin wypowiada życzenie i wkrótce napotyka na swojej drodze przystojnego Nieznajomego. Kilka dni później poznaje także Daniela. Od tej chwili jej życie zmienia się - obaj mężczyźni, Gabriel i Daniel, kryją w sobie tajemnicę, która kusi Larysę, ale także przeraża. Kiedy poznaje tajemnice Guardianów i Tentatorów, jej życie nabiera tempa. Finał powieści przynosi zaś bardzo zaskakujące rozwiązanie...
Od razu powiem, że wiem, że większość może się nie zgodzić z moją oceną - widziałam wiele recenzji, które raczej odradzały tę książkę. Przez nie byłam nastawiona do niej sceptycznie i... Jestem zaskoczona! Właściwie zaskoczyła mnie też własna reakcja, ale o tym później.
Larysa jest zwyczajną dziewczyną. Tak, już mamy powiew schematu, wiem... Jej życie zmienia się po tym, jak poznała tajemniczych mężczyzn. Ok, kolejny powiew, wiem, wiem. Dziewczyna jest uzdolniona plastycznie, nieco nieśmiała, bardzo ładna. Jest bardzo dociekliwa, nie daje za wygraną jeśli coś ją zaintryguje. Zaczytana w książkach, ma duszę romantyczki, wierzy, że gdzieś tam jest ktoś, kto jest jej przeznaczony.
Męski główny bohater nie robi na początku dobrego wrażenia - patrzy na kobietę, która umiera i nic nie robi. Na pierwszy rzut oka nieco opryskliwy, bezczelny, odpychający. Poza tym wydaje się, że nikt poza Larysą go nie widział. Okazuje się, że ma swój sekret. I tu nieco odbijamy od schematu, do którego podążaliśmy, gdyż nie jest on "mroczny", jak to zazwyczaj bywa.
Sama siebie zaskoczyłam dziś, tak około 21. Czemu? Ano uświadomiłam sobie, że mimo, że w książce akcja nie rwie do przodu to i tak wciąga bardziej, niż zazwyczaj! Książka została pochłonięta w jeden dzień, a przy tempie rozwiązywania się pewnych niewiadomych powinna mnie nudzić. Brakło mi właściwie jednego, takiego wielkiego BUM, przy którym byłoby mi jeszcze ciężej się oderwać od książki, aczkolwiek dostałam i namiastkę tego. Naprawdę, do teraz się zastanawiam, co sprawiło, że pochłonęłam tak szybko tę książkę... Autorka napisała ją niezłym językiem, bardzo łatwo mogłam sobie wyobrazić wszystko, o czym pisała. Do tego czasem znajduję w książkach wątki, które nieco kłócą się z moim przekonaniami. Tutaj było wręcz odwrotnie - znalazłam tam wiele odzwierciedleń tego, co siedzi zakodowane we mnie.
Podsumowując: książka wciąga z nie do końca wiadomego powodu, może to te tajemnice, których rozwiązania poznajemy dopiero przy końcu, może to przez dobry język, w każdym bądź razie ja się nie umiałam uwolnić, bohaterowie są nieźle wykreowani i muszę przyznać, że jak na "paranormala", to jest jakiś nowy pomysł, choć w części.
Jak już pisałam książka mnie zaskoczyła - pozytywnie. Wbrew większości recenzji, na jakie trafiłam, polecam książkę fanom gatunku paranormal romance, a może nawet tym, co za nim nie przepadają.