Tytuł: Przybić
piątkę
Oryginalny
tytuł: High
Five
Seria: Stephanie Plum
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka
Słów
Ilość stron: 416
Wysokość: 3.2
cm
Wujek Fred
zniknął, w trakcie wojny z firmą śmieciarską, w koszu znaleziono poćwiartowane
zwłoki, a za Stephanie wlecze się ciągle facet przedstawiający się jako
bukmacher zaginionego wuja. Plum nie ma żadnych NS-ów do przyprowadzenia, toteż
powoli bankrutuje. Na szczęście w porę zjawia się Komandos. Razem z kilkoma
nowiutkimi autami, które co rusz znikają w, co najmniej, dziwnych
okolicznościach.
Kolejna część
Śliweczki za mną. Teraz powinna rozpocząć się część zachwytów,
"ochów" i "achów" nad tą książką. No, to zmienimy trochę
obyczaje...
W porównaniu do
kolejnych części tej serii, ta okazała się być dość słaba. Akcja nie okazała
się być tak porywająca, humoru było zdecydowanie mniej, dramatycznych scen
również mi trochę brakło. Przez długi czas w książce nie działo się nic
szczególnie ciekawego. Śledztwo Stephanie przez długi czas ciągnęło się, i
ciągnęło, i ciągnęło, a końca nie było widać. Zabawne sytuacje się zdarzały,
owszem. Raz czy dwa wybuchnęłam śmiechem. I... Tyle. Zdecydowanie bardziej wolę
gdy Stephanie musi gonić zbiegów - tak, to jest o niebo lepsze.
Jak już o
zbiegach mówimy - zdarzył się taki jeden w tej książce. Całe szczęście, bo w
chwilach, gdy wkraczał na scenę, nieco nudnawa książka przyspieszała i od razu
stawała się lepsza. W sumie to samo można powiedzieć o babci Mazurowej - mojej
ulubionej bohaterce od pierwszej przeczytanej książki z tej serii. To właśnie
głównie te dwie postaci doprawiały tę powieść odrobiną humoru.
Jeśli chodzi o
sposób pisania pani Evanovich, to bardzo mi przypadł do gustu. Tak bardzo, że
nawet jeśli książka jest nie najwyższych lotów, to można ją spokojnie
przeczytać do końca bez przysypiania i, co ważniejsze, bez ochoty rzucenia jej
w kąt.
Podsumowując:
książka nie należy do arcydzieł, aczkolwiek do najgorszych również jej nie
zaliczę. Plasuje się pośrodku - 5/10
Właśnie taka średnia jest, czytałam chyba 6 tom i średnio mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńHm, tytuł fajny, ale chyba nic poza tym, niestety ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka, jak zresztą wszystkie z tej serii, jest idealna na wakacje i upalne popołudnie pod parasolem. Spędza się przy niej cudownie czas, ale niestety nie przeczytałabym jej w innym wypadku. Tak więc w pełni się z Tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej serii, ilośc tomów trochę odstrasza;)
OdpowiedzUsuńJuż dawno słyszałam o tej serii i chętnie sięgnęłabym po te książki, ot tak, dla odprężenia, ale jeszcze nie teraz :) Możliwe, że muszę się bardziej zmotywować jeszcze kilkoma pozytywnymi opiniami ;)
OdpowiedzUsuńWidocznie nawet Śliweczka musi czasem odpocząć od ganiania zbiegów :-)
OdpowiedzUsuńMnie się podobała, miła odskocznia od "poważniejszych" książek, idealna na wakacje ;)
OdpowiedzUsuń