wtorek, 29 kwietnia 2014

Recenzja #106 "Bez śladu"

Tytuł: Bez śladu
Oryginalny tytuł: No time for goodbye
Seria: -  
Autor: Linwood Barclay
Wydawnictwo: Świat książki
Ilość stron: 432
Wysokość: 2.1 cm

  Cynthia jako nastolatka nie była aniołkiem. Tamtego wieczoru wdała się w kłótnię z rodzicami, powiedziała kilka niemiłych słów i poszła spać. Rano okazało się, że cała rodzina zniknęła bez śladu. Lata później Cynthia wciąż nie wie, co się stało i nie ustaje w poszukiwaniach. Nikt się jednak nie spodziewał, jaką historię odkryje.




  
  Pierwsze sto stron szło mi w ślimaczym tempie - akcja nie była jakaś porywająca, czasu brak, to i książka w kącie często leżała i czekała na lepsze czasy. Jednak dobrze, że przez tą setkę przebrnęłam!

  Pierwszym, ogromnym plusem jest to, że do samego końca nie wiedziałam, co się stało z rodziną Cynthii. Zakończenie było dla mnie prawdziwą zagadką do ostatnich stron. Niewielu rzeczy mogłam się domyślić, a jeśli już, to nie były one kluczowe. 
  Kolejny plus - świetnie budowane napięcie. Przez całą książkę wyczuwalna była atmosfera tajemniczości i niepewności.
  Następną mocną stroną są bohaterowie. Główna bohaterka desperacko próbuje się dowiedzieć co się stało z jej rodziną. W pewnym momencie zadawałam sobie pytanie, czy aby ona na pewno nieco nie zwariowała, choć jej najbliżsi stanowczo odpierali takie spostrzeżenia innych bohaterów. Najlepiej jednak zarysowani zostali "ci źli", mimo iż tak naprawdę poznajemy ich dopiero pod sam koniec. Wyczuwałam w nich przebiegłość i okrutność. Byli oni naprawdę inteligentni i wiedzieli jak poprowadzić sprawę do końca tak, żeby żadne podejrzenia nie spadły na nich. 

  Akcja wciągnęła mnie, choć, jak wspomniałam, trochę z początku musiałam się pomęczyć. Co jakiś czas pojawiały się w tekście krótkie rozdziały będące rozmową nieznanych bohaterów. Były one zupełnie wyrwane z kontekstu i nieco mnie dezorientowały. Jednak mimo to nie mam nic do zarzucenia akcji - po tym, jak się rozwinęła, była niezwykle interesująca. Z każdą stroną coraz mocniej chciałam poznać rozwiązanie sprawy. Zakończenie usatysfakcjonowało mnie: było szybkie, adrenalina mi podskoczyła, było trochę wzruszenia i, co najważniejsze, nie przewidziałam go. 

  Jest to lektura godna polecenia, jedna z lepszych, jakie ostatnio czytałam. Polecam naprawdę każdemu - myślę, że się nie zawiedziecie :)  8.5/10
__________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:





10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy pomysł. Po przeczytaniu tych kilku słów moja ciekawość wzrosła do maksimum :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nigdy nie słyszałam o tej książce, ale z chęcią się za nią zabiorę ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie książki. Z pewnością kiedyś się z nią zapoznam!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, brzmi bardzo interesująco. Ostatecznie gdzie może nagle wsiąknąć kilka osób i odnaleźć się dopiero po dwudziestu pięciu latach. No, no... :)
    B.

    OdpowiedzUsuń
  5. No jakieś moje klimaty. c; Fajna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie i zachęcająco - chętnie ja przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Być może sięgnę, jeśli przez przypadek wpadnie mi w łapki :D

    P.S. Zostałaś nominowana do LBA :) Po szczegóły zapraszam tutaj: http://faaantasyworld.blogspot.com/2014/05/nominacja-do-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Odnajduje sie w takich klimatach, dopisuje sobie do listy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo, że ostatecznie książka Ci się podobała, to ja chyba bym nie przebrnęła przez 100 stron nudy, dlatego jeśli mogę, to odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Denerwowałyby mnie te rozdziały wyciągnięte z kontekstu. Lepiej, gdyby nie było takich epizodów. :P

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)