poniedziałek, 23 września 2013

Recenzja #63 "Profesor"

Tytuł: Profesor
Oryginalny tytuł: What comes next
Autor: John Katzenbach
Wydawnictwo: Amber 
Ilość stron: 415 

Szanowany profesor psychologii jest (prawie) świadkiem porwania. Samego zdarzenia nie widzi, ale okoliczności, w których się to wydarzyło mowią same za siebie.
Jennifer po raz kolejny ucieka z domu. Tym razem nie ma jednak szansy na daleką ucieczkę, zostaje bowiem porwana, a jedyną osobą, która o tym wie, jest profesor, który powoli traci rozum. To właśnie on rozpoczyna poszukiwania dziewczyny nieskrępowany raportami i przepisami, którymi tak bardzo się przejmuje Terri Collins - policjantka, która również angażuje się w szukanie.



  Szukam dobrego thrillera. Miałam nadzieję, że ten tu mnie usatysfakcjonuje, ale cóż... To nie do końca to, czego chciałam...

  W książce znalazłam ciekawe postaci. Adrian - profesor, dla którego jego umysł jest rzeczą najważniejszą na świecie, a który traci swoje zdolności po trochu przez złośliwą chorobę. Jest tak zrozpaczony, że z tego powodu jest gotów popełnić samobójstwo. Od tego ratuje go czapka, którą znalazł na ulicy chwilę po tym, jak przechodziła tam dziewczyna. Czuje, że czapka nie została po prostu zgubiona, wie, że chodzi o coś więcej. Mimo, że profesor jest samotny, to znaczy cała jego rodzina nie żyje, mamy szansę ją poznać. Adrianowi towarzyszą bowiem halucynacje zmarłych bliskich, które pomagają mu w szukaniu dziewczyny, ale w specyficzny sposób. Nie mówią one czegoś w stylu "idź tam, tam mieszka jej matka", tylko naprowadzają go na to, co powinien zrobić. Wydaje mi się, że te halucynacje to tak naprawdę część umysłu profesora, która jeszcze pozostała trzeźwa, nie zarażona. 
  Wiemy, że Jennifer ucieka. Nie wiemy jednak do końca przed czym. I to nawet po skończeniu książki. Możemy mieć pewne podejrzenia, aczkolwiek wprost nie jest to powiedziane. Mimo, że to wokół tej postaci kręci się właściwie cała akcja, to nie poznajemy do końca Jennifer. Wiemy, że cierpi, wiemy, jak się czuje w danej chwili, ale o niej samej niewiele mogę powiedzieć.
  Jest też kilka postaci drugoplanowych, które zostały zaskakująco dobrze wykreowane. 

  Pierwsze strony powieści niesamowicie mnie wciągnęły. Znacie to, kiedy czytacie w nocy na zasadzie "jeszcze tylko rozdział"? Od dawna tego nie miałam. Dopiero przy tej książce nie zasypiałam. Stopniowo wzrastało napięcie mimo, że od początku wiedzieliśmy kto uprowadził Jennifer. Akcja była niezwykle wciągająca... do połowy książki. Po przekroczeniu tej granicy niestety było coraz hmm... Nie powiem, że nudniej, bo bym skłamała, ale przydałby się jakiś powiew zagrożenia większego, niż obecne. Dopiero w ostatnich, kulminacyjnych rozdziałach znów się coś zaczęło dziać. Na punkcie kulminacyjnym się nie zawiodłam, brakło mi jednak tego napięcia przed nim.
  Cały pomysł na książkę jest ciekawy, niby jest to porwanie na tle seksualnym - co nowego można w takiej tematyce wymyślić? A jednak! Od razu mówię: nie było scen dla nieletnich. Jennifer nieświadomie brała udział w czymś, o czym jeszcze nie miałam okazji czytać. Do tego śledztwo było prowadzone w dość szybkim tempie - chodzi mi głównie o śledztwo profesora, nie było tajemniczych zbiegów okoliczności, które przypadkiem by pomagały głównym bohaterom. 

  Autor dbał o szczegóły, ale nie zanudzał nas nimi. Pióro ma lekkie, książkę czytało się bardzo miło. Mimo, że do ideału książce nieco brakuje, to zachęcam do jej przeczytania. 

Moja ocena: 6.5/10


22 komentarze:

  1. Czytałam i bardzo mi się podobała ; D

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze się rozejrzeć za książką, chociaż ma parę minusów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję, że mogę tą książkę polecić mojej koleżance, bo to jej klimaty.
    Ciekawa recenzja ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba raczej nie sięgnę po tę pozycję. Nie mój gatunek a skoro aż taka świetna nie jest, to czuję, że mógłbym się zawieść. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. O! Akurat lubie gdy autor, który dba o szczeóły nie zanudza! Pomimo tego, ze ksiazka nie nalezy do arcydziel, aj chetnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem też lubię sięgnąć po takie średnie książki, ta mogłaby mi przypaść do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna okładka, ale środek jest zdecydowanie gorszy. Nie lubie średnich książek (a kto lubi?!), a teraz nie mam na nie po prostu czasu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię Katzenbacha, ale "Profesora" jeszcze nie czytałem. Mam nadzieję, że się to zmieni w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już o niej gdzieś słyszałam, ale jakoś nie zapadła mi szczególnie w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  10. O tej książce nie słyszałam ale całkiem wydaje się być ciekawa, zatem kiedyś może się skuszę :d

    OdpowiedzUsuń
  11. Cenię sobie dbałość o szczegóły, więc to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Może kiedyś, aczkolwiek nie jestem przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie słyszałam do tej pory o tej książce, lecz zainteresowała mnie i mimo gorszej drugiej połowy myślę, że się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  14. hmm, chyba jednak się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba na razie podziękuję, aczkolwiek może kiedyś? Thrillery są niezłe :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię tego typu książek, tym bardziej, że tutaj nawet po zakończeniu nie wiemy przed czym ucieka Jennifer... nie cierpię domysłów w książkach :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapamiętam sobie, bo może się przydać na okres, kiedy będę potrzebowała wciągającego czytadła, od którego ciężko się oderwać.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajna recenzją i szkoda, że książek tylko w "połowie" spełniła swoje zadanie...jeśli szukasz dobrego thrillera to polecam Ci Codego McFaydena - Cień lub pozostałe 2 utwory - myślę, że byłyby idealnie w Twoim guście;) Pozdrawiam Ciepło

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko ładnie pięknie... tylko - wiadomo od razu przez kogo została porwana? Ech...
    Mimo wszystko wierzę Ci na słowo i poszukam tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaintrygowałaś mnie tą książką :) Chętnie po nią sięgnę, zwłaszcza, że ostatnio moje czytelnictwo skupia się właśnie na tego typu powieściach.
    Podoba mi się też to, że wszystko nie zostało wyjaśnione do końca - czasem trzeba czytelnika poszturchać nieco, żeby przedstawiona historia na zawsze mu się wryła w pamięć

    OdpowiedzUsuń
  21. Moją uwagę zwróciła okładka i tytuł, a po przeczytaniu Twojej recenzji myślę, że byłaby to dla mnie całkiem dobra lektura :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)