Czy
widzieliście kiedyś przedstawienie kukiełkowe? Jestem przekonana, że wielu z
nas ma takie doświadczenie za sobą i zna tę magię, która poruszała drewnianymi
lalkami. Milena, główna bohaterka powieści, zna ją aż zbyt dobrze - jej ojciec
był prawdziwym Władcą Marionetek. Jego śmierć położyła kres jego teatrowi,
jednak w Milenie zdążyła zakiełkować miłość do lalkowych spektakli. Nic więc
dziwnego, że gdy na horyzoncie pojawia się tajemniczy mężczyzna reklamujący
najbardziej magiczne przedstawienie, dziewczyna nie może się powstrzymać przed
pójściem tam. Milena nie może jednak przestać myśleć o swojej matce,
powszechnie uznanej za zmarłą, przez bohaterkę - za zaginioną. Jaki jest
związek pomiędzy jej zniknięciem, przyjezdnym teatrem i czeskimi legendami? Milena
powoli odkrywa prawdę o sobie.
Pierwsze,
co rzuca się w oczy, jest niezwykła oprawa graficzna. Aż chce się czytać!
Ciekawa okładka skrywa piękne wnętrze - wybrane strony są klimatycznie
ozdobione, a niektóre fragmenty tekstu pojawiają się w gazecie, czy na
ogłoszeniu. Dodaje to autentyczności historii i pozwala lepiej wczuć się w
lekturę. Powieść jest w ogóle niezwykle klimatyczna, urok XIX-wiecznej Pragi
wręcz wypływa z jej kart.
Ale żeby
wczuć się w lekturę nie wystarczą obrazki. Akcja jest ciekawa i rozwija się w
umiarkowanym tempie. Czytelnik nie nudzi się pokonując kolejne strony. Nie jest
jednak idealnie - powieść jest przewidywalna i nieco infantylna, choć to drugie
dodaje jej nieco baśniowego charakteru. Mimo, że to lubię, nie jestem do końca
tym usatysfakcjonowana i myślę, że osoby kilka lat młodsze ode mnie czerpałyby
o wiele więcej przyjemności z tej książki.
Duży plus należy się autorce za użycie legend czeskich. Jestem wielką fanką
podań różnego rodzaju, toteż poznanie tych kilku należących do naszych sąsiadów
przysporzyło mi trochę radochy, choć, jak autorka sama przyznała w posłowiu,
odrobinę je zmieniła.
Nie
wiem, czy mogę polecić tę książkę każdemu. Starsi czytelnicy mogą czuć się
odrobinę rozczarowani, choć myślę, że czas spędzony z nią nie byłby czasem
straconym.
Ocena: ★★★★★★✰✰✰✰
Tytuł: Władca marionetek
Oryginalny
tytuł: Puppet Master
Seria:
-
Autor: Joanne
Owen
Wydawnictwo: Egmont
223
strony
Trochę niepokojąca XD.
OdpowiedzUsuńhttp://modoemi.blogspot.com/
To raptem trochę ponad 200 stron, zawsze można się skusić i jeden wieczór na tę książkę poświęcić ;)
OdpowiedzUsuńNiee... raczej nie dla mnie xD i jeszcze to zdjęcie kukiełki na książce, w prost przerażające! O.o nie wiem, co mogę jeszcze napisać... trochę mnie wystraszyłam zdjęciami, a fabuła nie zaciekawiła :
OdpowiedzUsuńzaczarowana-me.blogspot.com
Tym razem to nie jest historia dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKukiełki nieco mnie przerażają - szczególnie ta ze zdjęcia. ;-) Nie ukrywam, że nie ciągnie mnie do tej książki - wydaje mi się, że nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że kusi mnie klimat tej książki, ponieważ lubię historie osadzone w XIX wieku. Możliwe, że sięgnę po nią wkrótce ;)
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przyznam Ci rację, że oprawa robi wrażenie. Do samej fabuły jednak nie jestem przekonana, szczególnie skoro jest przewidywalna i infantylna :P
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to możliwe, ale nigdy nie słyszałam o tym tytule. Specjalnie go szukać nie będę, ale lubię powieści w klimatach baśni a tu można się poczuć jakby czytało się baśń... Więc jeśli wpadnie mi w ręce to do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuń