poniedziałek, 19 października 2015

Nie taka lektura zła #3 - Rywal Mickiewicza: czy Słowacki rzeczywiście stanowił dla niego zagrożenie? "Kordian"



Pierwsza książka (!) w tym miesiącu skończona. Oczywiście, jest to lekturka, a jakże! Październik upływa mi pod znakiem Słowackiego, więc w repertuarze nie mogło zabraknąć "Kordiana". Tym razem nie obejdzie się bez choć jednego spoilerka, także będzie on zaznaczony *gwiazdkami* :)

Cóż ja mogę o tym całym "Kordianie" powiedzieć..? Z pewnością, że, moim skromnym zdaniem, nie dorównuje on dziełom naszego największego wieszcza (#TeamMickiewicz 4eva :P), aczkolwiek nie jest to znowu takie złe.
Mimo archaicznego języka nie jest trudno zrozumieć, o co chodzi. Idea stworzenia dzieła również jest dość jasna. Tych moich 130 stron przeczytałam w jeden wieczór - można się wciągnąć w tę historię. Jednak pomimo tego wszystkiego jednego nie mogę zrozumieć. DLACZEGO GŁÓWNY BOHATER TO TAKA C...IAPA? Oczywiście, nie patrzę na niego przez pryzmat prawdziwego życia, a przez pryzmat idei romantycznych i innych dzieł. *No bo próbę samobójczą rozumiem - romantyzm, ok. Ale nie potrafić tego doprowadzić do końca może tylko Kordian... Jednak uznajmy że rozumiem, w końcu bez niego nie byłoby dramatu. Dalej... Zakrada się do cara. Już prawie go ma a tu... mdleje pod drzwiami... NO PROSZĘ WAS!* Czy on nic nie potrafi doprowadzić do końca..? 

Co lubiłam robić podczas czytania, to wyłapywać momenty polemiki z Mickiewiczem - gdy wiedziałam, czego szukać dało się parę rzeczy wyłapać. I tak się zastanawiam... Według Słowackiego, Mickiewicz "usypia naród" ideą mesjanizmu... Czy więc bohater, którego przedstawił nam Juliusz jest lepszy? Mnie osobiście wizja takiej nieporadności by odstraszyła od zrywów. Ale to tylko ja. 


Żeby nie było, że tylko narzekam. Język to bajka, choćby dla niego warto przeczytać tę lekturę. Całość jest przyjemna w odbiorze, jeśli tak można powiedzieć. Co jeszcze? Zakończenie. Bo ja pokochałam, tak troszkę "Kordiana" (choć #KonradLove 4eva xD). Przez koniec właśnie. Bo to koniec, który może zniszczyć, którym człowiek się zadręcza i marzy, by wydrzeć z grobu Słowackiemu kolejne dwa tomy dramatu.

Ups? Czyżby dzisiejszy post był zbyt luźny..? :) Mam nadzieję, że nie. 

12 komentarzy:

  1. chyba jestem w Słowacki team, bo wolałam Kordiana niż Pana Tadeusza... i wcale nie dlatego, że jest krótszy. czytało się przyjemniej i nie omijałam fragmentów jak w dziele Mickiewicza. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem od początku i raczej już do końca pozostanę w teamie Mickiewicza :D
      Według mnie to jakim był geniuszem jest nie do podważenia :D

      Usuń
  2. Ta lektura jeszcze przede mną, jednak mam nadzieję, że mnie również wciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie luźny, a bardzo przyjemny - piszesz o szkolnej lekturze bardzo fajnie, chociaż ja jej tak miło nie wspominam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobała mi się ta lektura ;D

    Pozdrawiam
    http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam problem z tym dziełem w liceum. Może kiedyś jeszcze wrócę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam, ale pewnie niedługo będę miała okazję :) Ciekawa jestem, czy mi się spodoba /Claudie

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardziej team Słowacki, ale to nie znaczy, że nie podziwiam również Mickiewicza za całokształt jego twórczości :3 Jak dla mnie Kordian miał zacniejsze i logiczniejsze zachowania niż Konrad z Dziadów, bo chciał działać z innymi, a nie jak Konrad samolub - uważał się za nie wiadomo kogo. Poza tym popieram aktywną chęć działania do zjednoczenia narodu propagowaną przez Słowackiego ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam Kordiana bardzo dawno temu, ale planuję jeszcze raz do niej sięgnąć i ją sobie odświeżyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie był zbyt luźny, czytało się naprawdę super :)
    Taaak, ja omawiałam nawet tą polemikę z Mickiewiczem na polskim... I zgadzam się, że Kordian był strasznie nieporadny no.... :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam Kordiana 2 razy, raz w liceum, raz na studiach i przyznam szczerze, że średnio pamiętam fabułę. Jak większość dzieł romantyków migiem wyleciała z mojej świadomości.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)