Tytuł: Buszujący w
zbożu
Oryginalny tytuł: Catcher in the rye
Seria: -
Autor: J.D. Salinger
Wydawnictwo:
Albatros
Ilość stron: 304
Holden Caufield -
szesnastoletni chłopak, który nie potrafi znieść wszechobecnej głupoty ludzi. Gdy
po raz kolejny zostaje wydalony ze szkoły decyduje się na spędzenie kilku dni
przed powrotem do domu samotnie przemierzając ulice Nowego Jorku.
Przeczytać tę książkę chciałam od
momentu zapoznania się z jej fragmentem jeszcze w gimnazjum. Odkładałam to i
odkładałam aż dostałam tę książkę na święta - dłużej opierać się nie mogłam. Jednak
co myślę o niej po przeczytaniu całości? Zachęcam do dalszego czytania.
Holden to specyficzna postać - z jednej
strony jest to niezwykle inteligentny chłopak mający wiele ciekawych
spostrzeżeń czy przemyśleń, a z drugiej okazuje się być niesamowicie
irytującym, olewającym wszystko i patrzących na większość ludzi z góry człowiekiem.
Jednak czytając książkę doszłam do wniosku, że takie denerwowanie się na niego
jest... w sumie przyjemne, choć na dłuższą metę robiło się to nieco
nudne.
Choć bohater ma
jedynie szesnaście lat, to czasami zachowuje się jak o wiele starszy mężczyzna.
Wydaje się on być o wiele zbyt dojrzały jak na swój wiek, a zadziwiające jest
to, że właściwie nikt się nie zorientował, że ma do czynienia z niepełnoletnim.
Nie znajdziecie w
tej książce nagłych zwrotów akcji, tempo nie sunie do przodu niczym tornado, a
jednak powieść wciąga. Mimo to były fragmenty, przy których musiałam książkę
odłożyć, by powrócić gdy wróci ochota - do niej trzeba mieć odpowiedni humor. Wydarzenia
rozgrywają się na przestrzeni kilku dni, a ja czułam jakby Holden poruszał się
po mieście przez miesiące. Ciekawie było poznawać świat oczami tego chłopca -
świat pełen głupców i podłych materialistów. Wyczuwalna była nutka filozofii w
jego toku myślenia.
Czytając tę
książkę miałam autentyczne wrażenie, że bohater siedzi obok mnie i opowiada mi
swoją historię - mimo iż nie czułam jego ciężaru na fotelu, ani nie słyszałam
jego głosu, poczułam się, jakby mówił wyłącznie do mnie. Było to coś naprawdę
niesamowitego.
Reasumując, książka
należy do tych dobrych - słówko "bardzo" pojawiłoby się, gdyby
olewcza natura Holdena nie była AŻ tak widoczna (mógł choć udawać, że coś go
rusza), a także gdyby powieść dało się przeczytać jednym tchem. Jednak czyta
się tę książkę przyjemnie i myślę, że jest to wartościowa lektura. Oceniam na
6.5/10
Czytałam dawno temu w gm, ale już nic nie pamiętam, może czas, żebym sobie przypomniała treść:)
OdpowiedzUsuńKto uwierzy, że tego nie czytałam? :D już planuję od... kilku lat właściwie. Chciałabym sięgnąć, bo mimo pojawiających się sporadycznie głosów negatywnych ,większość chwali ;)
OdpowiedzUsuń"Buszujący w zbożu" jest moim zdaniem cudowną książką i jednym z lepszych klasyków, jakie czytałam. Niedawno nawet kupiłam sobie ją, żeby do niej wracać, bo na pewno będę to robić, a wypożyczanie jej ciągle z bibliotek nie jest czymś z czego chciałabym wiecznie korzystać. :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
Pamiętam, że kiedy czytałam tę książkę parę lat temu, zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu po nią sięgnąć. Od lat, od gimnazjum właściwie, non stop gdzieś mi umyka. :o
OdpowiedzUsuńMiałam fragmenty w szkole i naprawdę mi się podobała! :)
OdpowiedzUsuńmnie niestety jakoś nie poruszyła. nic się nie działo, a Holden był jednym z bardziej irytujących bohaterów jakich spotkałam... ale dobrze, że chociaż tobie się podobała, chociaż w miarę :)
OdpowiedzUsuńMi książkę czytało się bardzo trudno. Zazwyczaj szybko czytam, ale tą powieść męczyłam dwa tygodnie. Postać Holdena uważam za intrygującą i podobało mi się jego lekko filozoficzne nastawienie do życia, ale wieczne narzekanie i marudzenie... Oj, ciężko było przez to przejść.
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale jak dla mnie ta książka nie jest porywająca. Może gdybym poznała wcześniej fragmenty bardziej bym się nią zachwyciła.
OdpowiedzUsuń"Buszującego w zbożu" czytałem bardzo dawno temu, mając jedenaście lat. No i niestety chyba popełniłem błąd, bo wszystkiego dobrze nie zrozumiałem. Dlatego zamierzam w przyszłości przeczytać raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cos sobie zmieniłaś na blogu i mnie sie to podoba! Tylko nie wiem co do końca, ale to nieważne.
OdpowiedzUsuń"Buszujący w zbożu" leży sobie na mojej półce i sie kurzy, bo nie mam kiedy sie za niego zabrać. Czytałam bardzo wiele opini na temat tej książki z ciekawości. I muszę przyznać, że wiele osób miało wygórowane oczekiwania dotyczące tego dzieła. Stąd wiele zawodów. GŁówny bohater mnie niesamowicie intryguje. Ta jego, jak to nazwałaś "Olewająca"" natura myślę, że będzie mi odpowiadać. Po co sie tak wszystkim przjemować? Widocznie on odnalazł sposób na problemy.
Hmm... Zmieniłam? Jedynie rameczki w poście i skrócone wersje na stronie głównej, ale nic poza tym.. :) Ale jak się podoba, to siedzę cicho!
UsuńPrawdę mówiąc, tę naturę Holdena można było wyczuć już we wspomnianym fragmencie i to był główny czynnik dla którego chciałam przeczytać tę książkę!
Ja po fragmencie tej książki w podręczniku też miałam a nią ochotę ;p Ale chyba nie zbyt szybko po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę się zapoznać z tą książką :D
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i ogólnie książka podobał mi się.
OdpowiedzUsuńTeż nabrałam ochotę na tę książkę po przeczytaniu fragmentu z podręcznika gimnazjalnego, chociaż polonistka mówiła nam, że jej się "Buszujący w zbożu" w ogóle nie spodobał (chciałam sprawdzić czy w moim przypadku też tak będzie). Ale wyszło tak, że powieść dopadłam dopiero na ostatnich wakacjach (po pierwszej liceum). I muszę stwierdzić, że książka stanowczo nie przypadła mi do gustu. Co prawda, czytało się ją szybko, ale główny bohater nieustannie irytował mnie swoim zachowaniem. Poza tym szczegóły "podróży" bohatera jakoś zatarły się w mojej pamięci. Zapewne za kilka lat nic z niej nie będę pamiętać.
OdpowiedzUsuń