wtorek, 29 lipca 2014

#123 "Gwiazd naszych wina"

Tytuł: Gwiazd naszych wina
Oryginalny tytuł: The fault in our stars
Seria: -
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy las
Ilość stron: 312
Wysokość: 2.2 cm

  Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat.

  Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.
Wnikliwa, odważna, pełna humoru i ostra Gwiazd naszych wina to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena. Autor w błyskotliwy sposób zgłębia w niej tragiczną kwestię życia i miłości.

-lubimyczytac.pl

  Boję się cokolwiek napisać o tej książce. Dlaczego? Bo obawiam się, że żadne moje słowa nie oddadzą jej geniuszu. Może temat raka jest bardzo popularny w wyciskaczach łez - w końcu cóż może bardziej rozczulić człowieka niż niesprawiedliwiość w umieraniu na raka dziecka, które w dodatku do końca zachowuje pogodę ducha i udziela się we wszystkim, co może pomóc innym? No właśnie... W tej książce nie do końca wszystko było dokładnie tak.

  Jedyne, co się zgadza z tym, co napisałam wyżej jest to, że rzeczywiście, główni bohaterowie mają (bądź mieli) raka i są jeszcze dziećmi. Główni bohaterowie nie zachowują się niezwykle anielsko chcąc nieść pomoc innym, póki sami nie zejdą z tego padołu. Zachowują się oni jak typowi nastolatkowie, a do tego widać, że są naprawdę inteligentni. Zostali naprawdę dobrze wykreowani, zarówno pierwszoplanowi, jak i pozostali.

  Książkę mogłabym podzielić na dwie części. Pierwsza część, zdecydowanie dłuższa od drugiej, jest dość zabawna, choroba, choć w tle jest, nie wydaje się być głównym wątkiem - ot, taka przypadłość, z którą da się chwilowo żyć. Jest to część tryskająca humorem. W kolejnej jednak rak pokazuje swoje straszne oblicze. Miałam wrażenie, że autor daje mi pozorne wrażenie bezpieczeństwa - bo jak to, tak luźne podejście do tematu nie może zwiastować niczego złego. Jednak później uznałam, że było to jedynie po to, by nóż wbity w plecy czytelnika zabolał bardziej. I zabolał - wierzcie mi... Ostatni raz tak płakałam na... Nie, łzy wylane przy tej książce były zdecydowanie najliczniejsze. 

  Nie wiem, co jest szczególnego w tej książce, nie umiem tego ując słowami, ale zdecydowanie jest. Ktoś napisał mi, że jeśli "19 razy Katherine" postawiłam pełną 10, to dla reszty książek Greena może mi braknąć skali. Stało się. Ocenić nie dam rady, to co napisałam musi Wam wystarczyć.

 __________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:


 


25 komentarzy:

  1. Właśnie skończyłam tę książkę i szczerze powiedziawszy oceniłabym ledwo na 5...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą książkę, i zgadzam się z tobą, jest warta na więcej niż 10/10.

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę ja w końcu przeczytać, bo wszyscy moi znajomi ją zachwalają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję ją mieć z biblioteki, ale zupełnie nie mój styl autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę przeczytać ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, ale mnie ta książka nie urzekła. Była dobra, owszem. Ale jedynie dobra. Liczyłam na fajerwerki, na coś, co mną wstrząśnie, a taka ckliwa historyjka może i wydusiła parę łez, ale nic poza tym... A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się w końcu na inej skusić - osobiście jeśli chodzi o 19 razy Katherine to słyszałam negatywów więcej, ale Gwiazd naszych wina to zdecydowanie 10/10 według wielu osób.

    OdpowiedzUsuń
  8. Samych moich znajomych oceniasz ostatnio :)
    Zgadzam się z recenzją w 100%. Każdy musi przeczytać obowiązkowo!
    "Ktoś napisał mi, że jeśli "19 razy Katherine" postawiłam pełną 10, to dla reszty książek Greena może mi braknąć skali. Stało się." :) Cieszę się, że miałam rację, ale jestem zdania, że gdybyś czytała książki Greena w innej kolejności to punktacja też byłaby inna : p
    Przy książce również ryczałam jak głupia! Już w momencie, w którym (UWAGA SPOILER) Gus pojechał na stację, bo chciał sobie sam kupić papierosy(KONIEC SPOILERA). A w filmie to już beczałam od połowy, bo wiedziałam co mnie czeka!
    Zauważyłam też, że o ile na początku wszyscy, DOSŁOWNIE WSZYSCY, byli zachwyceni, teraz zaczynam dostrzegać drugą grupę czytelników dla których książka jest słaba. Ich gusta, ich sprawa. Dla mnie ideał. Następna w rankingu Greena jest u mnie "Szukając Alaski", potem "Papierowe miasta"a, potem wszyscy wiemy co :) Czekam na recenzję pozostałych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że gdybym czytała w kolejności wydawania, to tak by było :)
      Kurczę, jak sobie ten moment przypomnę + przywołam obraz z filmu to do teraz chce mi się płakać... Choć, tak szczerze, na filmie bardziej płakałam. Niedobra ja, najpierw na film poszłam ;(
      Też to zauważyłam, że nagle pojawiła się grupa tych, którym się nie podoba twórczość Greena, aczkolwiek rzeczywiście, nie każdemu musi się to podobać :)
      Pozostałe zrecenzuję... Kiedyś? :) Nie wiem, kiedy uda mi się je zdobyć, aczkolwiek po tych dwóch książkach będę się o to starała jeszcze bardziej.

      Usuń
    2. Też tak myślę. W Polsce ogólnie pierwsza została wydana "Szukając Alaski", ale nie przez Bukowy Las- dopiero gdy to wydawnictwo wzięło sprawy w swoje ręce, książka zyskała popularność.
      Ja miałam to szczęście, że "Gwiazd naszych wina" przeczytałam rok temu już, więc film był dla mnie miłą niespodzianką. Nie lubię chodzić najpierw na ekranizację, więc myślę, że nawet gdyby był film w kinach, przeczytałabym książkę, a dopiero potem seansik. I tak się składa, że chyba "pierwsze wrażenie" -zetknięcie z historią- robi większe wrażenie, bo ja bardziej ryczałam na książce. Na filmie sobie pochlipywałam, ale na książce wybuchłam i nie potrafiłam się uspokoić. Mam w planach ponowne przeczytanie i zakup, ale aktualnie wszędzie widuję filmową okładkę, a jak dla mnie, jest koszmarna.
      Co do tych hipsterów, którym się Green nie podoba, to nie potrafię ich zrozumieć. Ale to już gusta... nigdy się w tym nie połapię. Nienawidzę Hobbita... a ma on tylu fanów.
      Kiedyś? Mam nadzieję! Jestem ciekawa czy "Szukając Alaski" też cię tak wzruszy jak GNW :D I czy zaczniesz porównywać książki, bo często tak robią po przeczytaniu wszystkich.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. "Hobbit"? Druga w moim życiu książka, na której zasnęłam - pierwsza to "Krzyżacy", aczkolwiek ci to jeszcze się jako tako rozkręcili :D A za "Władcę pierścieni" zabierałam się już kilka razy i kończyłam po 100 stronach... A filmy o dziwo mi się podobały :)
      Ja polowałam od dawna na okładkę niefilmową - ta nie jest co prawda najgorsza, ale z zasady nie kupuję "zdjęciowych", a ta pierwotna zauroczyła mnie bardzo! :) W Empiku jest, ale chyba tylko na stronie internetowej - tam musiałam zamówić, bo rzeczywiście nigdzie nie można już jej znaleźć...
      Ja bardzo chciałam najpierw książkę przeczytać, ale czekałam do ostatniego seansu, na który cudem się załapałam, bo myślałam, że już nigdzie nie grają, a książki nie było... :)

      Usuń
    4. SIOSTRO, widzę, że jak na razie we wszystkim się zgadzamy! :)
      Hobbit- też odpadłam bardzo szybko przy książce, a na film jechaliśmy całą klasą, więc pomyślałam, ze może będzie fajnie... Nie było :) Najciekawszym momentem było jak wyszłyśmy do łazienki i koleżanka o mało co się nie wywróciła na schodach.
      Te okładki to jakaś porażka. To znaczy bardzo podobają się mi te pierwsze Bukowego Lasu, bo wszystkie do siebie pasują. Mieć taki komplecik to byłoby coś! A teraz wyskakują z taką... jeszcze gdyby to zdjęcie było ładne, ale, jak dla mnie, jest przeciętne.
      Co do seansu to rozumiem. Oglądać na internecie potem to już nie taka przyjemność. Ja to miałam szczęście, bo się załapałam na książkę zaraz gdy przyszła do biblioteki :)

      Usuń
    5. No, ja takiego szczęścia nie miałam, bo do teraz żadna moja biblioteka nie ma książek Greena w swojej ofercie ;(
      Oj, tak, zdjęcie mogli wybrać ładniejsze. Niemniej, uważam, że filmowe okładki psują urok książki - a te pierwsze mają taki jakiś swój charakter i nie wiem do końca dlaczego, ale bardzo mi się podobają... :)
      Film Hobbit nie był najgorszy, aczkolwiek również mnie nie porwał...

      Usuń
    6. Żadna żadnych? Wow, a ja myślałam, że to moja biblioteka jest uboga i zacofana!
      Jeśli chodzi o okładki to się zgadzam :) Jestem ciekawa czy "Papierowe miasta" też będą miały filmową okładkę, bo chyba będę musiała kupić książkę przez wejściem filmu do kin. Ale tu na szczęście mam jeszcze czas. Oby w tym czasie wydali "Will Grayson, Will Grayson".
      Czekam na pozostałe recenzje :)

      Usuń
  9. To w takim arzie okazuje się,ze póki co jestem na razie w tej bardziej pozytywnej części. Póki co jest dla mnie dobrze, ale nic mnie zbytnio nie zaskakuje, ani nie szokuje. Zobaczymy jak będzie dalej. Mam nadzieję, ze będę ryczeć!

    OdpowiedzUsuń
  10. Właściwie to raczej nie ciągnie mnie do takich historii. Mimo dużej popularności w ostatnim czasie, chyba się nie skuszę ;\ W sumie nie czytałem nic tego autora i nie mam zdania, ale raczej zacząłbym od innej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację, książki nie da się opisać słowami. Choć u mnie łez nie było prawie wcale podczas czytania, w kinie ryczałam razem z całą salą. Do tego ja mam taki specyficzny rodzaj płaczu przy książkach czy filmach, że jednocześnie się śmieję i płaczę... Straszne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Gwiazd naszych wina" jest po prostu wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka przede mną, ale ostatnio uświadomiłam sobie, że mam ją na czytniku, więc myślę, że w najbliższym czasie się za nią zabiorę. Nie jestem podatna na ckliwe historie, ale jestem w stanie docenić wzruszającą powieść. Mam nadzieję, że mi również spodoba się "Gwiazd naszych wina", bo niestety "Szukając Alaski" nie wywarło na mnie oczekiwanego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam i wspominam z prawdziwym sentymentem...

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam "Gwiazd naszych winę"! To piękna, nietuzinkowa i po prostu wspaniała, wzruszająca opowieść. "19 razy Katherine" już mi się tak nie podobało, ale tak czy siak - Green jest genialnym pisarzem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie zakupiłam sobie tę powieść w języku angielskim i wkrótce biorę się za lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. U-wiem-biam tą książkę. Uwielbiam! ♥ Z jej lekturą wiążą się takie emocje, że bez wahania sięgnęłabym po nią jeszcze raz. Albo dwa. To zdecydowania pozycja, którą każdy powinien przeczytać!

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Prawda, że piękna? To teraz mogę Ci polecić film - gwarantuję, że będziesz płakała, jak jeszcze nigdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na filmie, rzeczywiście, płakałam bardziej, niż na książce, czy na czymkolwiek innym... Pokochałam i książkę i film :)

      Usuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)