Tytuł: Grobowiec z ciszy
Oryginalny tytuł: I tystnaden begravd
Seria: -
Autor: Tove Alsterdal
Wydawnictwo: Akurat
Ilość stron: 496
Wysokość: 3 cm
Dawna gwiazda
sportu Lars-Erkki Svanberg, mieszkający w Kivikangas, zostaje zamordowany w
tajemniczych okolicznościach.
Katrine, na
codzień mieszkająca w Londynie, wraca do Sztokholmu by zająć się chorą matką. W
trakcie krótkiego pobytu w rodzinnym domu zauważa stertę rachunków i propozycję
kupna domu, o którym nigdy nie słyszała. Dziwna jest również cena, jaką za
niego oferują - niespodziewanie wysoka, jak na zaniedbany dom, właściwie
pośrodku niczego. Zaintrygowana kobieta jedzie do Kivikangas, miejsca, w którym
urodziła się jej matka, i zaczyna poszukiwania prawdy o swojej rodzinie.
Mój opis książki
chyba nie jest zbyt spójny. Widzę to, ale nic nie mogę poradzić. Dlaczego? Otóż
obie sprawy, zabójstwo i poszukiwania prawdy przez Katrine, występowały w
książce i zasłużyły na wzmiankę. Jednak miałam wrażenie, że to morderstwo jest
jedynie na doczepkę, choć z początkowych stron wydawałoby się, że jest to
główny wątek książki. Nie jest. Miałam wrażenie, że było to zepchnięte na
dalszy plan, podczas gdy skupiono się na więzach rodzinnych głównej
bohaterki.
Jako iż jest to
kryminał, to oczekiwałam jakiejś dużej tajemnicy, której odkrycie zmieniłoby
moje spojrzenie na świat, lub co najmniej zaskoczyło mnie. Niestety, w tej
książce takiej nie znalazłam. Miałam nadzieję, że będzie jakieś
niebezpieczeństwo, zawikłane sytuacje czy jakiekolwiek momenty przyprawiające o
szybsze bicie serca w trakcie dochodzenia do sprawcy zabójstwa, a tu... Nic!
Zabójstwo zostało tak odsunięte, że nawet nie zwróciłam uwagi na rozwiązanie.
Początek powieści
dał mi nadzieję na ciekawą lekturę, jednak akcja okazała się dość monotonna,
nie działo się w niej nic, co by przytrzymało mnie przy niej na dłużej, toteż
przeczytanie jej zajęło mi więcej czasu, niż przewidziałam.
Bohaterowie
zostali wykreowani jednak w miarę dobrze. Są oni różnorodni i wielowarstwowi.
Ciekawą postacią był Michaił Lebiediew, który skradł moje serce nie tylko
dlatego, że ma rosyjsko brzmiące imię. Był wyrazisty, tajemniczy i...
niebezpieczny. Uwielbiam takie charaktery (oczywiście tylko w książkach).
Język jest na
dobrym poziomie, choć nie najwyższym - myślę, że to również przez niego nie
można było zatracić się w powieści w stu procentach.
Nie wiem, czy
mogę polecić tę książkę. Jest ona dość przeciętna, ale może znajdą się i fani
tej powieści. Ja się do nich niestety nie zaliczam. Moja ocena: 4.5/10
Ojej, szkoda, że taka nijaka, bo okladka piękna i tytuł też zachęcający...
OdpowiedzUsuńA okładka by mnie zmyliła i sięgnęłabym po tą książkę :) cóż, czasami okładka zmyla ;)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Nie wiem czy to coś dla mnie. Raczej nie będę szukać :]
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się rozczarowałaś. Czytałam różne recenzje tej książki, może kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam w planach ta książk, bo połączenie skandynawskiego klimatu z zagadką to coś zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Niska ocena, ale mimo to przeczytam, bo książka już ma półce. Mam nadzieję, że mi się spodoba;)
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńBierzesz nadal udział w Wyzwaniu Czytelniczym Klucznik? Proszę o zostawienie wiadomości u mnie na blogu pod postem głównym wyzwania ;)
Szkoda trochę, że intryga się nie zawiązała, kryminał musi mieć to coś, chyba w ty wypadku odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda, że akcja była monotonna...
OdpowiedzUsuńCzytałam o książce i powie szczerze, że także spodziewałabym się czegoś wciągającego, a nie przeciętnego ;/
OdpowiedzUsuń