Tytuł: Makbet
Oryginalny tytuł:
Makbet
Autor: William
Szekspir
Wydawnictwo: Greg
Ilość stron: 136
Makbet
jest jednym z najodważniejszych rycerzy szkockiego króla Dunkana, jego zaufanym
doradcą i przyjacielem. Jego kariera sięga szczytu - ma majątek, cieszy się
poważaniem wśród rycerstwa, miłością wiernej żony, jest bohaterem. Wydaje się,
że nic nie zburzy jego szczęścia. Tymczasem jedno spotkanie z tajemniczymi
czarownicami oraz ich przepowiednie zmienią życie tego człowieka. Z jego powodu
Szkocja pogrąży się w bratobójczej wojnie...
-
Lubimyczytac.pl
Któż nie zna Szekspira? Chyba nie ma takiej osoby nawet, jeśli ktoś nie
przeczytał żadnego jego dzieła. "Makbet" to moje drugie spotkanie z
tym XVI wiecznym dramaturgiem. Jaki jest mój stosunek do tego dramatu?
Czytajcie dalej.
Główny
bohater jest dość ciekawą postacią. Z początku poznajemy go jako lojalnego
rycerza, czytamy jego przysięgę wierności daną królowi. Jednak zdarza się coś,
co całkowicie go odmienia - poznaje swoją przyszłość z ust czarownic. Tak
właściwie to jego małżonka go zmienia, gdy dowiaduje się o przepowiedni.
Nakłania go do zdrady władcy, któremu nie tak dawno ślubował. Dzięki jego
monologom dowiadujemy się, że nie było to zbyt łatwe dla niego, ale z czasem
oswaja się z tym czynem. Uzyskuje to, czego chciał, ale padają pewne
podejrzenia, a on zmuszony jest z obawy o swoją pozycję i życie dokonać
kolejnych zbrodni.
Jego żona, Lady Makbet, od początku jest "tą złą", co do tego nie ma
wątpliwości. Dodany został jednak ciekawy wątek, mianowicie obłęd spowodowany
zbrodniami, w których współuczestniczyła z zimną krwią i (wydawałoby się) bez
wyrzutów sumienia. Widać jednak, że wszystko ma swoje konsekwencje.
Myślałam trochę nad motywem poznawania przyszłości i doszłam do wniosku, że
gdyby Makbet nie poznał swojej, to wszystkie te wydarzenia prawdopodobnie nie
miałyby miejsca. Czasem chciałoby się poznać swoją przyszłość, ludzie chcieliby
dowiedzieć się, co ich czeka, więc chodzą czasem z tego powodu do wróżek. Tu
mamy pokazane, że jednak znajomość przyszłości nie zawsze może prowadzić do
pozytywnych skutków.
Trochę mnie nudziła akcja. Co prawda jakaś intryga była, wnioski można z
lektury wyciągnąć, ale jednak nie zadowoliła mnie ta lektura. Podobały mi
się momenty przepowiedni, oraz motyw obłędu Lady Makbet. Imiona bohaterów
drugoplanowych plątały mi się i szczerze mówiąc do teraz nie wiem dokładnie,
kto był kim.
Język, ze względu na czasy, w którym dramat powstał, jest archaiczny. Z tego
powodu tempo czytania momentami spadało, aczkolwiek nieczęsto, także generalnie
książkę skończyć można w jeden dzień.
Moja ocena: 6.5/10
Nigdy nie czytałam twórczości Szekspira, aczkolwiek mam w tym roku lekturę - "Romea i Julię", więc mam nadzieję na udany start z twórczością tego pisarza ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, jak jesteście zainteresowane Szekspirem to broń Boże nie sięgajcie po wydawnictwo Greg!
OdpowiedzUsuńWielu pisarzy i tłumaczy brało się za Szekspira. Greg promuje tłumaczenia Paszkowskiego z końca XIX wieku, pisane archaicznym, poetyckim językiem, ciężko przyswajalnym. Zdecydowanie nie polecam początkującym, zresztą nie polecam ich nikomu.
Jeśli lubicie poezję, to z przekonaniem polecam Wam przekłady Barańczaka. Ten poeta pięknie przełożył dzieła Szekspira, choć w niezbyt dosłowny sposób.
Moim osobistym faworytem są przekłady Słomczyńskiego. Czemu? Po pierwsze przełożył on sztuki szekspirowskie razem z całym ich inwentarzem: wielu o tym nie wie, ale Szekspir był rubasznym człowiekiem. Słomczyński nie boi się wulgarności, seksu i przemocy, której w sztukach jest pełno. Jego tłumaczenia są najbardziej dosłowne i najlepiej przyswajalne.
Szekspir pisał przepiękne dramaty i komedie, moimi ulubieńcami pozostają "Otello" i "Wiele hałasu o nic". Ale zawsze pamiętajcie: trzeba zwracać uwagę na tłumaczenia!
Popieram! przekład jest ważny a w tym wypadku kluczowy. Też jestem fanką tłumaczeń Słomczyńskiego :)
UsuńA po za tym GREGA wybitnie nie lubię i nie polecam żadnej lektury wydanej przez niego.
Makbeta uwielbiam :D
czytałam jeszcze w okresie szkolnym, ale raczej nie wrócę...nie dla mnie taka literatura :)
OdpowiedzUsuńNa razie przeczytałam tylko ''Romea i Julię '' :)
OdpowiedzUsuńA mi się Makbet podobał najbardziej ze wszystkich sztuk Szekspira, które przeczytałem :)
OdpowiedzUsuń"Makbeta" czytałam w liceum i dobrze go wspominam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMakbet to mój ulubiony dramat Szekspira! Inaczej zrozumiałam motyw przepowiadania przyszłości. Tu bynajmniej nie chodzi o jakieś wróżenie z fusów. Czarownice są projekcją wewnętrznych pragnień bohatera, jak i personifikacją zła. I zgadzam się zupełnie z dziewczętami powyżej - tłumaczenie Grega boli :-)
OdpowiedzUsuńMój brat lubuje się w takich książkach i nawet chyba ma ją na swojej półce. Kiedyś mu ją ukradnę.
OdpowiedzUsuńCzytałam, jako jedną z niewielu lektur.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Szekspira, choć znam go właściwie tylko z Sonetów i Romea i Julii. mam wielką ochotę na Hamleta, i trochę mniejszą na Makbeta. mam nadzieję, że uda mi się niedługo sięgnąć po obie pozycje :)
OdpowiedzUsuńMi Makbet akurat się bardzo podobał, miło go wspominam:)
OdpowiedzUsuńPewnie kiedyś spotkam się z tą powieścią :)
OdpowiedzUsuńCzytałam oczywiście w szkole. Niezbyt mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Szekspira i choć "Makbeta czytałam to bardzo żałuję, że nie miałam go jako lektury, ale jednocześnie liczę na to, że jeszcze go omówię na lekcjach j. polskiego. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już dosyć dawno, ale chciałabym kiedyś wrócić do Makbeta i innych dzieł Szekspira :)
OdpowiedzUsuńPS. Wkradła Ci się literówka, a właściwie cyfrówka :) (patrz: "XXI wiecznym")
A no rzeczywiście :) Tak to jest, jak się recenzje późno pisze.. Dziękuję za zwrócenie uwagi, już poprawiłam :)
UsuńNie jestem w tej chwili sobie w stanie przypomnieć, czy przeczytałam "Makbeta" czy streszczenie "Makbeta" :D Trochę niefajnie, bo kojarzy mi się ze szkolną lekturą, a szkolne lektury zwykle odpychają od siebie zamiast zachęcać
OdpowiedzUsuńmnie się nawet ,,Makbet" podobał :)
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty miałaś problemy z postaciami drugoplanowymi. Ja potrzebowałam kilku dni, żeby wbić sobie w końcu do głowy kto jest kim w tej plątaninie. Ale nie było najgorzej :)
OdpowiedzUsuń"Makbeta" czytałam w szkole i z tego, co pamiętam to dość przyjemna lektura i szybko się ją czytało, przynajmniej ja mam takie zdanie :) Ale ja lubiłam każdą lekturę, nawet Krzyżaków... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!