piątek, 4 października 2013

Recenzja #65 "Makbet"

Tytuł: Makbet
Oryginalny tytuł: Makbet  
Autor: William Szekspir
Wydawnictwo: Greg
Ilość stron: 136 

Makbet jest jednym z najodważniejszych rycerzy szkockiego króla Dunkana, jego zaufanym doradcą i przyjacielem. Jego kariera sięga szczytu - ma majątek, cieszy się poważaniem wśród rycerstwa, miłością wiernej żony, jest bohaterem. Wydaje się, że nic nie zburzy jego szczęścia. Tymczasem jedno spotkanie z tajemniczymi czarownicami oraz ich przepowiednie zmienią życie tego człowieka. Z jego powodu Szkocja pogrąży się w bratobójczej wojnie...
- Lubimyczytac.pl



  Któż nie zna Szekspira? Chyba nie ma takiej osoby nawet, jeśli ktoś nie przeczytał żadnego jego dzieła. "Makbet" to moje drugie spotkanie z tym XVI wiecznym dramaturgiem. Jaki jest mój stosunek do tego dramatu? Czytajcie dalej.

 Główny bohater jest dość ciekawą postacią. Z początku poznajemy go jako lojalnego rycerza, czytamy jego przysięgę wierności daną królowi. Jednak zdarza się coś, co całkowicie go odmienia - poznaje swoją przyszłość z ust czarownic. Tak właściwie to jego małżonka go zmienia,  gdy dowiaduje się o przepowiedni. Nakłania go do zdrady władcy, któremu nie tak dawno ślubował. Dzięki jego monologom dowiadujemy się, że nie było to zbyt łatwe dla niego, ale z czasem oswaja się z tym czynem. Uzyskuje to, czego chciał, ale padają pewne podejrzenia, a on zmuszony jest z obawy o swoją pozycję i życie dokonać kolejnych zbrodni. 
  Jego żona, Lady Makbet, od początku jest "tą złą", co do tego nie ma wątpliwości. Dodany został jednak ciekawy wątek, mianowicie obłęd spowodowany zbrodniami, w których współuczestniczyła z zimną krwią i (wydawałoby się) bez wyrzutów sumienia. Widać jednak, że wszystko ma swoje konsekwencje.

  Myślałam trochę nad motywem poznawania przyszłości i doszłam do wniosku, że gdyby Makbet nie poznał swojej, to wszystkie te wydarzenia prawdopodobnie nie miałyby miejsca. Czasem chciałoby się poznać swoją przyszłość, ludzie chcieliby dowiedzieć się, co ich czeka, więc chodzą czasem z tego powodu do wróżek. Tu mamy pokazane, że jednak znajomość przyszłości nie zawsze może prowadzić do pozytywnych skutków. 

  Trochę mnie nudziła akcja. Co prawda jakaś intryga była, wnioski można z lektury wyciągnąć, ale jednak nie zadowoliła mnie ta lektura.  Podobały mi się momenty przepowiedni, oraz motyw obłędu Lady Makbet. Imiona bohaterów drugoplanowych plątały mi się i szczerze mówiąc do teraz nie wiem dokładnie, kto był kim. 

  Język, ze względu na czasy, w którym dramat powstał, jest archaiczny. Z tego powodu tempo czytania momentami spadało, aczkolwiek nieczęsto, także generalnie książkę skończyć można w jeden dzień. 

Moja ocena: 6.5/10

21 komentarzy:

  1. Nigdy nie czytałam twórczości Szekspira, aczkolwiek mam w tym roku lekturę - "Romea i Julię", więc mam nadzieję na udany start z twórczością tego pisarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyny, jak jesteście zainteresowane Szekspirem to broń Boże nie sięgajcie po wydawnictwo Greg!

    Wielu pisarzy i tłumaczy brało się za Szekspira. Greg promuje tłumaczenia Paszkowskiego z końca XIX wieku, pisane archaicznym, poetyckim językiem, ciężko przyswajalnym. Zdecydowanie nie polecam początkującym, zresztą nie polecam ich nikomu.

    Jeśli lubicie poezję, to z przekonaniem polecam Wam przekłady Barańczaka. Ten poeta pięknie przełożył dzieła Szekspira, choć w niezbyt dosłowny sposób.

    Moim osobistym faworytem są przekłady Słomczyńskiego. Czemu? Po pierwsze przełożył on sztuki szekspirowskie razem z całym ich inwentarzem: wielu o tym nie wie, ale Szekspir był rubasznym człowiekiem. Słomczyński nie boi się wulgarności, seksu i przemocy, której w sztukach jest pełno. Jego tłumaczenia są najbardziej dosłowne i najlepiej przyswajalne.

    Szekspir pisał przepiękne dramaty i komedie, moimi ulubieńcami pozostają "Otello" i "Wiele hałasu o nic". Ale zawsze pamiętajcie: trzeba zwracać uwagę na tłumaczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram! przekład jest ważny a w tym wypadku kluczowy. Też jestem fanką tłumaczeń Słomczyńskiego :)
      A po za tym GREGA wybitnie nie lubię i nie polecam żadnej lektury wydanej przez niego.
      Makbeta uwielbiam :D

      Usuń
  3. czytałam jeszcze w okresie szkolnym, ale raczej nie wrócę...nie dla mnie taka literatura :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie przeczytałam tylko ''Romea i Julię '' :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się Makbet podobał najbardziej ze wszystkich sztuk Szekspira, które przeczytałem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Makbeta" czytałam w liceum i dobrze go wspominam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Makbet to mój ulubiony dramat Szekspira! Inaczej zrozumiałam motyw przepowiadania przyszłości. Tu bynajmniej nie chodzi o jakieś wróżenie z fusów. Czarownice są projekcją wewnętrznych pragnień bohatera, jak i personifikacją zła. I zgadzam się zupełnie z dziewczętami powyżej - tłumaczenie Grega boli :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój brat lubuje się w takich książkach i nawet chyba ma ją na swojej półce. Kiedyś mu ją ukradnę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, jako jedną z niewielu lektur.

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam Szekspira, choć znam go właściwie tylko z Sonetów i Romea i Julii. mam wielką ochotę na Hamleta, i trochę mniejszą na Makbeta. mam nadzieję, że uda mi się niedługo sięgnąć po obie pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi Makbet akurat się bardzo podobał, miło go wspominam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie kiedyś spotkam się z tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam oczywiście w szkole. Niezbyt mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Szekspira i choć "Makbeta czytałam to bardzo żałuję, że nie miałam go jako lektury, ale jednocześnie liczę na to, że jeszcze go omówię na lekcjach j. polskiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam już dosyć dawno, ale chciałabym kiedyś wrócić do Makbeta i innych dzieł Szekspira :)

    PS. Wkradła Ci się literówka, a właściwie cyfrówka :) (patrz: "XXI wiecznym")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no rzeczywiście :) Tak to jest, jak się recenzje późno pisze.. Dziękuję za zwrócenie uwagi, już poprawiłam :)

      Usuń
  16. Nie jestem w tej chwili sobie w stanie przypomnieć, czy przeczytałam "Makbeta" czy streszczenie "Makbeta" :D Trochę niefajnie, bo kojarzy mi się ze szkolną lekturą, a szkolne lektury zwykle odpychają od siebie zamiast zachęcać

    OdpowiedzUsuń
  17. mnie się nawet ,,Makbet" podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie tylko Ty miałaś problemy z postaciami drugoplanowymi. Ja potrzebowałam kilku dni, żeby wbić sobie w końcu do głowy kto jest kim w tej plątaninie. Ale nie było najgorzej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. "Makbeta" czytałam w szkole i z tego, co pamiętam to dość przyjemna lektura i szybko się ją czytało, przynajmniej ja mam takie zdanie :) Ale ja lubiłam każdą lekturę, nawet Krzyżaków... :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)