Z
czym nam się kojarzą elfy? Z małymi duszkami? Z dostojnymi postaciami rodem z
"Władcy Pierścieni"? A może... Elfy żyją wśród nas?
David
Pettyfer nie znosi zamknięcia i tłumów. Dlatego też zamiast podróżować
londyńskim metrem biega po dachach. Podczas swoich podróży zazwyczaj jest sam -
do czasu gdy spotyka dziewczynę twierdzącą, że wycięto jej serce. Historia, w
którą ciężko uwierzyć, nabiera barw, gdy David decyduje się pomóc spotkanej
Heaven. Najgorsze wciąż przed nimi, gdyż złodziej serc nie zamierza pozwolić uciec
swojej niedoszłej ofierze. Heaven natomiast czuje, że jej czas powoli dobiega
końca i chce jak najszybciej odnaleźć swoje serce, przy okazji odkrywając
tajemnice, jakie pozostawiła jej w spadku matka.
Z "Kamieniem
łez" coś ciężko mi idzie, toteż skusiłam się na przerywnik w postaci
"Heaven..." właśnie. Spodziewałam się, że przerwa potrwa jakiś czas,
a tu w mgnieniu oka przewijałam ostatnią stronę książki. Powodem może być
ciągła niewiadoma. Autor odkrywa karty powoli, nie zaspokajając ciekawości od
razu. Choć od początku możemy się domyślać paru faktów, autor i tak je
urozmaicił, dając nowe oblicze tym fantastycznym istotom, jakimi są elfy.
Akcja jest wypełniona
napięciem, które co jakiś czas na chwilę zanikało, robiąc miejsce lekkiej
pustce emocjonalnej. Zapowiadało się jednak na porządny punkt kulminacyjny i...
dostałam czego chciałam. Nie wiem, może dla niektórych zakończenie mogłoby się
wydawać nieco przerysowane i zbyt nierealne (tak jak gdyby elfy były prawdziwe,
duh!), ale to coś, co ja lubię - nie wiesz, co się stanie za dwa zdania,
podczas gdy życie bohaterów wisi na włosku.
Mogłabym
mieć lekkie zastrzeżenia co do szybkości zaakceptowania niecodziennej sytuacji
przez głównego bohatera oraz kilka osób postronnych. Mimo tego szkopułu postaci
pierwszoplanowe zostały zarysowane poprawnie - szału nie ma, ale nie odczuwam
niedosytu. Również epizodyczne role nie przechodziły bez echa, nawet po
krótkiej wymianie zdań można było poczuć sympatię do większości z nich. Nie
wiem jednak jakie mam odczucia do tego, że wszyscy bohaterowie od początku
trzymali jedną ze stron, czarny to czarny, biały to biały, bez żadnych odcieni szarości. Chyba jednak wolę bardziej zaskakujące postaci...
Język
jest bardzo przystępny i to pewnie w dużym stopniu było jego zasługą, że
książkę skończyłam w dwa dni. Nie jest to bardzo ambitna pozycja, raczej zaliczyłabym ją jako lekką lekturę na odrobinę czasu wolnego. Myślę
też, że bardziej spodoba się tej odrobinę młodszej ode mnie młodzieży - co nie
oznacza, że odradzam ją starszym! Z pewnością będę ją dobrze wspominać.
Ocena: ★★★★★★✰✰✰✰
Tytuł: Heaven.
Miasto elfów.
Oryginalny tytuł: Heaven. Stadt der Feen
Seria: -
Autor: Christoph Marzi
Wydawnictwo: Muza S.A.
336 stron
Brzmi ciekawie, aczkolwiek myślałam, że nie jest to taka typowa młodzieżówka, jak piszesz. Ale skoro tak, będę miała ją na uwadze, gdy będę poszukiwać jakiegoś lekkiego fantasy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://faaantasyworld.blogspot.com/
Hmmm, z jednej strony wydaje się interesująca (ach, elfy), z drugiej mam wrażenie, że faktycznie to bardziej dla młodzieży. Nie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńjeśli mówisz, że to lektura dla młodszych - odpuszczę sobie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest śliczna, ale ta pozycja zdecydowanie nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńWciąż nie wiem co myśleć o tej książce, chociaż kilka recenzji już przeczytałam... Jakoś mnie nie ciągnie do niej, może gdybym była młodsza :P
OdpowiedzUsuńTen tytuł mnie kusi. Uwielbiam takie historie ! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej książce na blogach i jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńJedna negatywna recenzja sprawiła, że nie mam ochoty sięgać po nią. Przepraszam ;/
OdpowiedzUsuńZapowiada się przyjemnie. Chciałabym przeczytać. Zachęca mnie do tego zarówno sama okładka jak i fabuła :)
OdpowiedzUsuńach idą w wakacje to może w końcu coś przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie się w nią zaczytuję <3 Pozytywna lektura <3
OdpowiedzUsuńTa książka bardzo mnie zaciekawiła, więc jestem pewna, że wkrótce po nią sięgnę. Okładka jest świetna ;)
OdpowiedzUsuń