Ciężko jest mi
pisać o tej książce. O wiele łatwiej jest mówić o czymś, co zachwyciło lub było
dnem totalnym, ale co napisać o pozycji, która nie wzbudziła ani jednego do
końca?
Szalejący
wirus sprawia, że nieżywi wracają do życia. Stają się sprawniejsi, szybsi i
bardziej nieczuli od ludzi, w zależności od czasu, jaki spędzili martwi. Wren
jest najbardziej odczłowieczona ze wszystkich, po drugiej stronie spędziła 178
minut. Nie odczuwa prawie żadnych emocji... ale czy na pewno?
Callum, 22-minutowy restart trafia pod opiekę Wren. Dziewczyna ma wyszkolić
go na podporządkowanego KORP-owi żołnierza. Okazuje się, że im więcej czasu
spędzają razem, tym więcej uczuć zaczyna kiełkować pod martwą skorupą Wren, a w
jej umyśle rodzą się wątpliwości, czy aby na pewno KORP ma rację. Jej opinia
nie ma jednak wielkiego znaczenia - albo zrobi z chłopaka dobrego restarta,
albo będzie zmuszona go zlikwidować.
Pomysł -
restarci, wirus, KORP - okazał się ciekawy. Był to jakiś powiew świeżości
wśród młodzieżówek. Byłam dobrej myśli, szczególnie, że początek wydawał się
pasjonujący - budząca strach nastolatka bez skrupułów, to mogło być coś. Jednak
mam wrażenie, że z każdą kolejną stroną dynamizmu ubywało, aż na końcu, gdy
powinno być najciekawiej, książkę czytałam beznamiętnie.
Wątek
romantyczny okazał się niezwykle przewidywalny, aczkolwiek poprowadzony został
w taki sposób, że czytało się o nim dość przyjemnie. Akcja główna gnała do
przodu w szybkim tempie, nie nużyła, ale jednak zabrakło mi "tego
czegoś", co sprawiłoby, że szczęka mi opadła, a oczy wyszły na wierzch.
Zakończenie natomiast wydało mi się niedopracowane i oczywiste - ja bym dodała
odrobinę dramaturgii (tak, lubię męczyć bohaterów :)).
Skoro już o
bohaterach wspomniałam, to nie mam do nich większych zastrzeżeń. Dynamiczni,
dość dobrze zarysowani - jak na młodzieżówkowe standardy mogło być gorzej. Sęk
w tym, że dotyczy to właściwie tylko dwójki głównych bohaterów, pozostali
gdzieś się przewijali w tle, raz na jakiś czas wchodząc w jakąś interakcję.
Język
jest typowy dla powieści młodzieżowych, przystępny i łatwy. Denerwowało mnie
jedno, co wynikało z polskiego tłumaczenia - mianowicie, bohaterka, mówiąc o
sobie, zmieniała niekiedy rodzaj czasowników z żeńskiego na męski. Nie
przeszkadzało to bardzo w czytaniu, ale czasem cofałam się kilka linijek
sprawdzając, czy nie pominęłam czegoś, czy aby na pewno dalej wypowiada się
Wren...
Książki
nie odradzam, ale też nie bardzo polecam. Jest to raczej taki średniaczek, z
serii: jak trafisz, to weź, a nuż, widelec Ci się spodoba.
Ocena: ★★★★★✰✰✰✰✰
Tytuł: Restart
Oryginalny tytuł: Reboot
Seria: Restart
Autor: Amy Tintera
Wydawnictwo: MAG
304 stron
|Restart|Rebel|
***
PRZYPOMINAM O ROZDANIU - KLIK ;)
Przyznam, że od początku nie ciągnęło mnie do tej książki. Wydawała mi się jakaś taka przeciętna. Raczej nie będę jej czytać :) Pozdrawiam /Klaudia
OdpowiedzUsuńTematyka interesująca. Ciekawe, jak ja bym ją odebrała :)
OdpowiedzUsuńNie lubię pozycji, o które są obojętne, czasem to gorzej niż te złe, bo te złe się pamięta... Powieść w planach miałam, ale nie będe za nią jakoś szaleńczo gonić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda, że wątek romantyczny jest przewidywalny, ale skoro książka jest przyjemna, to czemu nie.
OdpowiedzUsuńAleż tu u Ciebie ładnie! :D Bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńA co do samej książki, to ja jednak podziękuję - ten przewidywalny wątek romantyczny wystarczająco mnie odstrasza ;)
Czytałam już wiele recenzji tej książki, które mówiły, że jest to właśnie taki średniak. Mimo, że czyta się ją przyjemnie, to ja raczej nie dam się namówić :D
OdpowiedzUsuń