wtorek, 8 grudnia 2015

Kalendarz adwentowy - dzień 8. #180 "W śnieżną noc"

Książka przeleżała na mojej półce już swoje, a zbliżające się święta zmotywowały mnie do sięgnięcia po nią. Nazwisko Greena przyciągało wielu czytelników i nie ukrywam, że to był główny (o ile nie jedyny) powód, dla którego i ja zdecydowałam się sięgnąć po tę lekturę.

Wielka śnieżyca w Wigilię świąt Bożego Narodzenia łączy bohaterów trzech klimatycznych opowiadań w Waffle House. Rodzice Jubilatki zostają aresztowani, przez co ona zmuszona jest wyjechać do dziadków. Problem w tym, że zasypane tory uniemożliwają dotarcie na miejsce. Trafia więc do przydrożnej knajpki, gdzie spotyka Stuarta. Te święta uświadamiają obojgu kilka ważnych rzeczy. Z tego samego pociągu wyłania się grupka cheerleaderek, na spotkanie których spieszy Tobin z przyjaciółmi. Przeszkody po drodze sprawią jednak, że to nie dziewczyny w kusych spódniczkach są tym, czego chłopak chce. Ostatnia historia opowiada natomiast o cudzie (po)świątecznej przemiany Addie.

Opowiadania są niezwykle klimatyczne, czytając je można poczuć ten zimowy chłód białych świąt, których każdy pragnie. Pierwsza z historii wydała mi się najbardziej zabawna. Sam powód aresztowania rodziców Jubilatki był dość nietuzinkowy. Dalsza część wciągała mocno, była bardzo ciekawa, jednak brakowało mi mocniejszego akcentu. 
Najbardziej zimową opowieścią był "Bożonarodzeniowy cud pomponowy". Pomysł był bardzo dobry, historia wciągała równie mocno, co poprzednia, a może nawet bardziej. Droga, którą bohaterowie przebyli, nie była jedynie trasą do Waffle House. Dzięki długiemu spacerowi w śnieżycy dowiedzieli się wiele o sobie nawzajem.
Ostatnia historia była w moim odczuciu najsłabsza. Dużo użalania się nad sobą dziewczyny, która sama zawiniła w związku i sprowokowała zerwanie z chłopakiem. Mało się działo, choć ilość pecha, jaki zaczął prześladować Addie była w pewnym momencie komiczna. 

Główni bohaterowie zostali dość dobrze zarysowani. Nikt nie wchodził w zbędne szczegóły, ale nie odczuwałam niedosytu w żadnym wypadku. Do postaci drugoplanowych żaden z autorów nie przywiązywał uwagi, choć pewne ciekawe osobistości epizodycznie się pojawiały. Co mi się spodobało, to to, że bohaterowie w każdym z opowiadań nawiązywali do siebie, przez co historie nie wydawały mi się oderwane od siebie. 
Kreacja Addie nie przypadła mi do gustu. To typ bohaterki użalającej się, nie widzącej świata poza czubkiem swojego nosa... Wiem, że było to specjalnie - w końcu historia opierała się na próbie zmiany zachowania dziewczyny, ale niezmiernie mnie ona irytowała.

Jeśli chodzi o język, to nie wiem, czy już wyrosłam z literatury młodzieżowej, czy był on rzeczywiście dość infantylny, niezależnie od opowiadania. Nie było tragicznie, książkę czytało się lekko i szybko, ale jednak autorzy napisali ją zbyt prosto, skupili się chyba bardziej na fabule, niż na stylizacji. 

Mimo wszystko z książką spędziłam miłe chwile, mogłam sie przy niej oderwać na chwilę od rzeczywistości. Jako lekka lektura na śnieżną noc jest idealna. :)

Ocena: ★★★★★★

Tytuł: W śnieżną noc
Oryginalny tytuł: Let it snow
Seria: -
Autor: M. Johnson, J. Green, L. Myracle
Wydawnictwo: Bukowy Las
336 stron

14 komentarzy:

  1. Mnie również te opowiadania nie urzekły zbyt mocno - ot, lekkie i przyjemne opowiastki, które w zasadzie nie zapadają w pamięci na dłużej...

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym, żeby jakaś książka wprowadziła mnie w świąteczny nastrój, ale to chyba nie jest to. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę w zeszłoroczne święta i przyznam, że całkiem mi się podobała, więc planuję po nią sięgnąć również w tym roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No może i język nie do końca jest dopracowany, ale w okresie świątecznym z przyjemnością bym sięgnęła po tą książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od zeszłego roku mam ochotę na tę książkę i ciągle jakoś mi z nią nie po drodze.. aż sprawdzę dzisiaj bibliotekę :) Fajnie, że opowiadania w jakimś stopniu do siebie nawiązują, to mnie bardzo zachęca.
    Apteka Literacka

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od zeszłego roku mam ochotę na tę książkę i ciągle jakoś mi z nią nie po drodze.. aż sprawdzę dzisiaj bibliotekę :) Fajnie, że opowiadania w jakimś stopniu do siebie nawiązują, to mnie bardzo zachęca.
    Apteka Literacka

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chciałabym przeczytać, szkoda tylko, że w mojej bibliotece nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam wielką ochotę tę książkę przeczytać. W tym roku raczej się nie uda, ale zapisuję ją na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jestem coś przekonać do tej książki... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Biorę udział w konkursie, w którym można wygrać tą pozycję. Kto wie.. Być może akurat mi się uda.
    Pozdrawiam:
    kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jestem ciekawa opowiadania Greena :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja jestem tej książki bardzo ciekawa, chociaż naczytałam się już o niej skrajnych opinii. Ale podobno najlepiej wszystko przeżyć na własnej czytelniczej skórze! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak myślałam, że to będzie taka lekka pozycja z dość infantylnym stylem. Idealna na luźny okres świąteczny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja co roku w okolicach świat szukam jakiś 'świątecznych' książek. Wiem, że Green jest zeszłoroczny, ale może w tym roku przyjdzie pora właśnie na niego ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)