wtorek, 4 sierpnia 2015

#166 "Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je."

Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Oryginalny tytuł: Ten tiny breaths
Seria: Dziesięć płytkich oddechów
Autor: K.A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
421 stron:

Życie Kacey się skończyło wraz z wypadkiem. Jedynym powodem, dla którego oddycha, jest młodsza siostra, której chce zapewnić jak najlepsze życie. Osiedlają się w Miami, drzwi w drzwi z niesamowitym Trentem. Gdy Kacey wydaje się, że w końcu może odnaleźć szczęście ponownie, na jaw wychodzą mroczne sekrety skrywane przez przystojnego sąsiada.





Na pierwszy rzut oka główna bohaterka wydaje się silna, inna niż postacie z książek podobnych tej. Jednak w miarę jak rozwija się akcja, Kacey zaczyna coraz bardziej jęczeć i wzdychać do niesamowicie przystojnego sąsiada. Przez to zyskuje u mnie miano jednej z bardziej irytujących bohaterek. Najlepiej wykreowanymi postaciami były te drugoplanowe - niesztampowe, z dość ciekawymi historiami. Jednakże nawet najlepsi bohaterowie nie byli mistrzowscy - po prostu, przeciętni.

„Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je.”

Akcja nie powala, opiera się głównie na wyżej wymienionych wcześniej rozmyślaniach głównej bohaterki, które na początku można przyjąć bez krzywienia się, jednak jeśli przewijają się one przez dobre trzy czwarte książki, nie pozostaje nic jak wywrócić oczami. Nieliczne epizody, które pewnie miały służyć urozmaiceniu lektury, były przerysowane i niezbyt ciekawe. 
Końcówka okazała się dość przewidywalna, domyśliłam się jej gdzieś w... połowie książki? 

Moja przeszłość jest tylko moja i muszę pogrzebać ją tam, gdzie jej miejsce – w przeszłości.”

Język jest prosty, niezbyt ciekawy. Tak samo jak pozostałe elementy prezentuje się przeciętnie. Jedynym plusem jest tu chyba fakt, że książkę czyta się ekspresowo. 
Jeśli o mnie chodzi, nie mogę polecić tej książki. 4/10 powinno być adekwatną oceną.

rzeszłość nie stanowi o tym, kim jesteśmy. Ja to ja, ty to ty i właśnie tym musimy być.”

20 komentarzy:

  1. Czytałam różne recenzje tej książki. Może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jako lekka lekturka się może sprawdzić, ale nie radzę oczekiwać wiele..

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę i niestety muszę przyznać Ci trochę racji. Główna bohaterka początkowo wydawała się silna i niezależna, a potem... szkoda gadać. Chwilami miałam wrażenie, że chodzi jej tylko o sex :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Myślałam, że obędzie się od biadolenia typu "ależ on przystojny, nie jestem wystarczająco dobra, by był mój" czy "o nie, wyszedł, już tęsknię"... A wyszło jak zawsze...

      Usuń
  3. Jej, dawno u Ciebie nie byłam i niebywale się zmieniło! Cudowny blog, ciepły i miły dla oka. ;)
    Nie spodziewałam się, że ta powieść jest tak płytka, a bohaterowie są nijacy, czytając inne recenzje można sądzić, że to wręcz genialna powieść. Muszę się przekonać, będę jej szukać. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie jesteś jedyną, która zaniechała odwiedzin - nawet właścicielka przez jakiś czas odpuściła :D I dziękuję za miłe słowa ;)

      Myślę, że jeśli ktoś nie ma dużego doświadczenia z powieściami tego typu, to pewnie będzie zadowolony, ale jak już się przebrnęło przez kilka podobnych, to widać, że ta nie wyróżnia się niczym...

      Usuń
  4. Po książkę nie sięgnę, gdyż nie jest to lektura dla mnie. No i chyba wiele nie stracę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie - owszem, choć widząc opinie innych można się kłócić ;)

      Usuń
  5. A ja osobiście byłam zachwycona tą książką. Jak dla mnie to jedna z lepszych powieści swojego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wiem, że wielu się ona podobała - dlatego się na nią skusiłam...

      Usuń
  6. Jakoś mnie ciągnie... początkowo, owszem, byłam ciekawa, ale teraz... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, chciałabym móc ją polecić, ale niestety. A po co tracić czas na przeciętniaczki? ^^

      Usuń
  7. Zastanowię się nad lekturę tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć tylko: na własną odpowiedzialność :D Dobra, tak źle nie było, ale hmm... dobrze się zastanów ;)

      Usuń
  8. Powieść Tucker i mnie nie zachwyciła- nie do końca przemówili do mnie jej bohaterowie, a ta przewidywalność była irytująca- lecz i tak podobała mi się ona bardziej niż "Na krawędzi nigdy" Redmerski, którą byłam okrutnie rozczarowana. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, a o tej słyszałam również mnóstwo pozytywów... To ostudziłaś mój zapał do tej książki, bo skoro w wypadku tej mamy podobne zdanie, to obawiam się, że i przy "Na krawędzi..." nasze zdania się powielą...

      Usuń
  9. Naprawdę biję się z myślami, czy po nią sięgnąć, czy nie. Jedni się zachwycają, dla innych przeciętna. Ale chyba chcę się przekonać :)

    Dziekuję za odwiedziny u mnie, pozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Większość osób na blogach się nią zachwyca, ale ja nie przepadam za książkami o zbyt prostym języku, po prostu mnie nie angażują w 100%

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)