Tytuł: Dziesięć płytkich oddechów
Oryginalny tytuł: Ten tiny breaths
Seria: Dziesięć płytkich oddechów
Autor: K.A. Tucker
Wydawnictwo: Filia
421 stron:
Życie Kacey się skończyło wraz z wypadkiem. Jedynym powodem, dla którego
oddycha, jest młodsza siostra, której chce zapewnić jak najlepsze życie.
Osiedlają się w Miami, drzwi w drzwi z niesamowitym Trentem. Gdy Kacey wydaje
się, że w końcu może odnaleźć szczęście ponownie, na jaw wychodzą mroczne
sekrety skrywane przez przystojnego sąsiada.
Na
pierwszy rzut oka główna bohaterka wydaje się silna, inna niż postacie z
książek podobnych tej. Jednak w miarę jak rozwija się akcja, Kacey zaczyna
coraz bardziej jęczeć i wzdychać do niesamowicie przystojnego sąsiada. Przez to
zyskuje u mnie miano jednej z bardziej irytujących bohaterek. Najlepiej
wykreowanymi postaciami były te drugoplanowe - niesztampowe, z dość ciekawymi
historiami. Jednakże nawet najlepsi bohaterowie nie byli mistrzowscy - po
prostu, przeciętni.
„Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je.”
Akcja nie powala, opiera się głównie na wyżej wymienionych wcześniej
rozmyślaniach głównej bohaterki, które na początku można przyjąć bez krzywienia
się, jednak jeśli przewijają się one przez dobre trzy czwarte książki, nie
pozostaje nic jak wywrócić oczami. Nieliczne epizody, które pewnie miały służyć
urozmaiceniu lektury, były przerysowane i niezbyt ciekawe.
Końcówka okazała się dość przewidywalna, domyśliłam się jej gdzieś w...
połowie książki?
„Moja przeszłość jest tylko moja i muszę pogrzebać ją tam, gdzie jej miejsce – w przeszłości.”
Język jest prosty, niezbyt ciekawy. Tak samo jak pozostałe elementy
prezentuje się przeciętnie. Jedynym plusem jest tu chyba fakt, że książkę czyta
się ekspresowo.
Jeśli o mnie chodzi, nie mogę polecić tej książki. 4/10
powinno być adekwatną oceną.
„P rzeszłość nie stanowi o tym, kim jesteśmy. Ja to ja, ty to ty i właśnie tym musimy być.”
Czytałam różne recenzje tej książki. Może się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jako lekka lekturka się może sprawdzić, ale nie radzę oczekiwać wiele..
UsuńCzytałam tę książkę i niestety muszę przyznać Ci trochę racji. Główna bohaterka początkowo wydawała się silna i niezależna, a potem... szkoda gadać. Chwilami miałam wrażenie, że chodzi jej tylko o sex :/
OdpowiedzUsuńDokładnie... Myślałam, że obędzie się od biadolenia typu "ależ on przystojny, nie jestem wystarczająco dobra, by był mój" czy "o nie, wyszedł, już tęsknię"... A wyszło jak zawsze...
UsuńDobrze wiedzieć:)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńJej, dawno u Ciebie nie byłam i niebywale się zmieniło! Cudowny blog, ciepły i miły dla oka. ;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że ta powieść jest tak płytka, a bohaterowie są nijacy, czytając inne recenzje można sądzić, że to wręcz genialna powieść. Muszę się przekonać, będę jej szukać. ;)
Pozdrawiam.
Cóż, nie jesteś jedyną, która zaniechała odwiedzin - nawet właścicielka przez jakiś czas odpuściła :D I dziękuję za miłe słowa ;)
UsuńMyślę, że jeśli ktoś nie ma dużego doświadczenia z powieściami tego typu, to pewnie będzie zadowolony, ale jak już się przebrnęło przez kilka podobnych, to widać, że ta nie wyróżnia się niczym...
Po książkę nie sięgnę, gdyż nie jest to lektura dla mnie. No i chyba wiele nie stracę :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie - owszem, choć widząc opinie innych można się kłócić ;)
UsuńA ja osobiście byłam zachwycona tą książką. Jak dla mnie to jedna z lepszych powieści swojego gatunku.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wiem, że wielu się ona podobała - dlatego się na nią skusiłam...
UsuńJakoś mnie ciągnie... początkowo, owszem, byłam ciekawa, ale teraz... :/
OdpowiedzUsuńCóż, chciałabym móc ją polecić, ale niestety. A po co tracić czas na przeciętniaczki? ^^
UsuńZastanowię się nad lekturę tej książki ;)
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć tylko: na własną odpowiedzialność :D Dobra, tak źle nie było, ale hmm... dobrze się zastanów ;)
UsuńPowieść Tucker i mnie nie zachwyciła- nie do końca przemówili do mnie jej bohaterowie, a ta przewidywalność była irytująca- lecz i tak podobała mi się ona bardziej niż "Na krawędzi nigdy" Redmerski, którą byłam okrutnie rozczarowana. :(
OdpowiedzUsuńO, widzisz, a o tej słyszałam również mnóstwo pozytywów... To ostudziłaś mój zapał do tej książki, bo skoro w wypadku tej mamy podobne zdanie, to obawiam się, że i przy "Na krawędzi..." nasze zdania się powielą...
UsuńNaprawdę biję się z myślami, czy po nią sięgnąć, czy nie. Jedni się zachwycają, dla innych przeciętna. Ale chyba chcę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńDziekuję za odwiedziny u mnie, pozdrawiam, Insane z http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Większość osób na blogach się nią zachwyca, ale ja nie przepadam za książkami o zbyt prostym języku, po prostu mnie nie angażują w 100%
OdpowiedzUsuń