Tytuł: Więzień labiryntu
Oryginalny tytuł: The Maze Runner
Seria: Więzień labiryntu t.
1
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Ilość stron: 424
Wysokość: 3 cm
Thomas budzi się w windzie.
Nie pamięta nic poza swoim imieniem. Kiedy drzwi windy się otwierają ma przed
oczami grupę dzieciaków. Właśnie trafił do Strefy - przestrzeni w samym środku
ogromnego labiryntu. Nikt z tu przebywających nie wie, kim jest, skąd pochodzi.
Wszyscy chcą jednego: wyjść z labiryntu. A Thomas może im w tym pomóc.
Chrapkę na tę książkę
miałam od dawna. Z tego miejsca pragnę podziękować mojej ukochanej pani
Bibliotekarce za to, że mimo iż miałam wypożyczone możliwe cztery książki,
pozwoliła mi wziąć i tę!
Na początku książka nie
była porywająca. Sceneria kojarzyła mi się z jakimś wojskowym obszarem,
niebezpiecznym, z napiętą atmosferą, surowym. Wraz z kolejnymi stronami
wrażenie to zanikało, choć w ostateczności nie do końca się go pozbyłam. Za to
akcja stawała się coraz to ciekawsza. Jak już się wydawało, że znajdą
rozwiązanie, coś się komplikowało jeszcze bardziej uniemożliwiając wyjście.
Autor trzymał mnie w niepewności przez całą książkę, i mimo że wiedziałam, że musi
się skończyć dobrze (choć co najmniej nie najgorzej), to i tak denerwowałam się
o bohaterów. Przewidziałam jedną rzecz, co prawda nie żadną kluczową dla
sprawy, ale jednak - poza tym było naprawdę zaskakująco. A pan Dashner? Nie
miał litości dla bohaterów...
No właśnie, bohaterowie.
Jest ich dużo, ale bliżej poznajemy tylko kilku z nich - najlepiej Thomasa,
Teresę, Newta, Alby'iego, Minho i Chucka. Ten ostatni zyskał moją największą
sympatię, chyba dlatego, że był jednym z najmłodszych chłopców w Strefie i
wydawał się, w przeciwieństwie do reszty, bezbronny i kruchy.
W powieści jest cała gama
charakterów - od ostrych, władczych poczynając, przez buntownicze, na
delikatnych kończąc. Nie wszyscy żyli ze sobą w zgodzie, nikt nie był idealny,
popełniali błędy - to mi się podobało. Zostali naprawdę świetnie
wykreowani.
Rzeczą, o której trzeba by
jeszcze wspomnieć, jest język - w strefie był on nieco inny, niż nasz. Nadal
można było zrozumieć, o czym się mówi, ale czasem trzeba było się domyślić.
Występowały słowa typu "klump", "purwa", "njubi".
Do tego wymyśleni zostali bóldożercy - coś, z czym nikt nigdy nie chciałby się
spotkać.
Autor miał naprawdę ciekawy
pomysł i zrealizował go w wielkim stylu. Książka jest świetna, nawet jeśli nie
była od początku idealna. Cieszę się, że w końcu udało mi się ją przeczytać -
oceniam na 8/10.
__________________________________________________
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:
__________________________________________________
Na szybko: "Śpiąca królewna" - Rose Adagio
Tę książkę z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńWszyscy się nią zachwycają. Czas bym w końcu i ja się z nią zapoznała :)
OdpowiedzUsuńKsiążka intryguje mnie od kiedy zobaczyłam ją w empiku XD Muszę w końcu się do niej dorwać, tym bardziej, że tak pozytywnie ją odebrałaś :)
OdpowiedzUsuńPomysł może ciekawy, ale mnie jakoś do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńZachwalana, bardzo zachwalana :)
OdpowiedzUsuńAle powoli staram się odchodzić od dystopii na rzecz innej literatury ;p
btw. świetny tekst!
Druga część też jest super, choć nieco inna od jedynki. Niemniej polecam :)
OdpowiedzUsuńPo prostu muszę zapoznać się z tą trylogią! Zrobię to jeszcze przed wyjściem ekranizacji. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę trylogię, obie części za mną, został mi jeszcze "Lek na śmierć" :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, bo moim znajomym się bardzo podobała, ale mnie średnio przekonuje opis :)
OdpowiedzUsuńmam w planach, ale nie szybko je ziszczę :)
OdpowiedzUsuńTen dziwny język, o którym wspominasz skutecznie mnie odstrasza, dlatego chyba nie dam rady zmierzyć się z tą książką.
OdpowiedzUsuńKiedyś do niej zajrzę
OdpowiedzUsuńO jaaacie, książka od dawna czeka na mojej liście "must have" :D Intryguje mnie sam pomysł na fabułę... ciekawe co to są ci buldożercy. :D Balet przepiękny. :D Choć i tak wolę Jezioro Łabędzie. :)
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad tą pozycją, gdyż mnie mocno zaciekawiłaś! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia Z :)
Kolejna pozytywna recenzja. Ah muszę to w końcu przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMiałam na pozycję chrapkę, ale potem mi przeszło. Już nie ma na nią "mody" tak jak kiedyś (bo to tak bardzo temu było ;P)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, ale obawiam się, że mnie by się nie spodobała, poza tym mam tak dużo swoich powieści do nadrobienia, że tę sobie daruję :)
OdpowiedzUsuń