piątek, 26 kwietnia 2013

Recenzja #11 "Bunt"

Tytuł: Bunt
Oryginalny tytuł: Defiance
Seria: Inne Anioły
Autor: Lili st. Crow
Wydawnictwo: Amber
Moja ocena: 4.5/10
Nikt już nie będzie mówił Dru, co ma robić.

Szesnastoletnia łowczyni demonów zawsze była posłuszna. Słuchała ojca, z którym wędrowała z miasta do miasta,polując na przenikające do współczesnego świata potwory – i zginął z jej ręki. Słuchała Zakonu – i dostała tylko kłamstwa.Słuchała swojego mentora, który szkoli ją do walki z wampirami – i straciła jedynego przyjaciela (a może więcej
niż przyjaciela), jakiego miała.
Dru nie chce już być posłuszna. Sama uwolni porwanego ukochanego i sprowadzi go do miejsca, które stało się ich domem – najstarszej i najlepszej szkoły dla łowców wampirów. I zmierzy się z władcą nieumarłych na własnych warunkach – czy to się podoba Zakonowi, czy nie …




W związku z wydarzeniami, które miały miejsce w poprzedniej części, Dru staje na czele Zakonu. Jest chroniona dzień i noc, bez wyjątku. Mimo, że chce wyruszyć na poszukiwanie Gravesa, musi przebywać w scholi i trenować. Ponieważ Zakon wydaje się nic nie robić w sprawie porwania jej przyjaciela, sama rozpoczyna mini - śledztwo. Z pomocą jednego z  mieszkańców scholi dowiaduje się szokujących informacji oraz poznaje miejsce przetrzymywania Gravesa. Pod wpływem impulsu wyrusza na ratunek. Jednak niedługo potem okazuje się, że ci, którym zaufała, nie do końca na to zasłużyli...

Dru Anderson - córka łowcy demonów. Według tego, jak sama siebie postrzega, nie jest zbyt atrakcyjna, ale za to nadrabia umiejętnościami, które nadal szlifuje. Niestety, jest to dosyć subiektywna opinia, gdyż nie mamy szansy poznać dziewczyny widzianej oczami innego bohatera, chociażby Gravesa. Chcąc, nie chcąc, muszę przyznać, że jest odważna, lojalna, ale żeby nie było zbyt pozytywnie, można wytknąć jej też niezbyt pozytywne cechy. Mimo, że stara się jak może, nadal jest zbyt ufna. Do tego, jak można się domyśleć, nie grzeszy inteligencją. Niestety, ale taka jest prawda... No, ale czego można się spodziewać po tej książce? Ale... O tym później. Denerwują mnie jej wypowiedzi w 90%. Straszliwie mnie irytuje jej postać. Dziwiło mnie to, jak długo zwlekała z wyruszeniem z odsieczą dla Gravesa. Sama na własną rękę właściwie nic nie zrobiła, czekała, aż wszystkie informacje dostanie na tacy. Jeśli by jej zależało, to biorąc pod uwagę jej możliwości, mogła zrobić coś samodzielnie... 

Jedno muszę przyznać książce - nie była przewidywalna. Jednak nie jest to komplement tym razem. Dlaczego? Wersja wydarzeń, która pojawiła się w mojej głowie zanim skończyłam lekturę była (według mnie) znacznie ciekawsza. Jakoś dotarłam do końca. Mimo wolnej akcji przez większość książki, cały czas miałam nadzieję, że na następnej stronie będzie coś ciekawego. Nie chciałam, by te dwa dni były zmarnowane... Niestety... W całej lekturze było może 20 stron (wersja optymistyczna - nie będę aż tak tej pozycji poniżać), w których coś się zaczęło dziać i dało się wyobrazić, co się dzieje. Nie wiem, czy to mój brak wystarczającego skupienia, czy może błędy w... książce, jakby nie było, ale miałam czasem problem z wyobrażeniem sobie scenerii, rzadziej całej sytuacji. Jeśli jednak to przeze mnie - zwracam honor, widać przysnęło mi się... 
W całości zabrakło mi dynamiczności. Treść sama w sobie też nie powala, ale gdyby do tego włożyć trochę więcej ruchu a mniej użalania się "bo zły pan zabrał mi kolegę", to ocena powędrowałaby co najmniej o jedno oczko w górę... Niestety, miałam nadzieję, że będę mogła polecić, ale hmm... no cóż, nie zachęcam gorąco...

Chciałabym przy okazji powiedzieć, że jeśli osiągnę liczbę 30 obserwatorów i pod chociaż niektórymi postami znajdę komentarz - może jakiś konkursik zawita na mojego bloga? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)