poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Recenzja #105 "Rywalki"

Tytuł: Rywalki
Oryginalny tytuł: Selection
Seria: Selekcja 
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 335
Wysokość: 2.4 cm














  W Illei rozpoczynają się Eliminacje - konkurs, w którym 35 dziewczyn walczy o serce Maxona, księcia Illei. Swoje zgłoszenie niechętnie wysyła America. Jest przekonana, że nie będzie wśród wybranych. Los się jednak do niej "uśmiecha" i dziewczyna trafia do pałacu, by stanąć do rywalizacji o przyszłego władcę, który okazuje się być kimś zupełnie innym, niż się wydawał. 

  Po przeczytaniu tej książki mam totalną pustkę w głowie, jeśli chodzi o to, co mogę o niej napisać. Walczą we mnie dwie opinie, jedna pochlebna, jedna odrobinę mniej. Może pisząc tę recenzję sama sobie ułożę wszystko? 

  Największy dylemat mam przy akcji - płynie ona sobie spokojnie, równym tempem, z wybuchami płaczu jako najczęstszymi "zakłóceniami". Nie ma raczej nic, co by sprawiło, że adrenalina podskakuje, choćby na chwilę. Większość książki była przeznaczona na rozmowy Maxona i Ami, przekomarzanie się oraz kłótnie. Teoretycznie coś takiego spisane jest u mnie raczej na straty. Ale nie ta książka. Dlaczego? Szczerze powiem, że sama nie wiem... Może to przez umiejętnie wplecione humorystyczne scenki? A może po prostu przez styl pisania autorki? Cokolwiek to było, spisało się na medal!
  Jest jednak coś, co mi się nie do końca podobało. Denerwowały mnie, wcześniej wspomniane, nagłe wybuchy płaczu głównej bohaterki, często jak dla mnie bezsensowne. Zdarzały się również ataki grup rebeliantów, które miały chyba urozmaicić nieco akcję. W praktyce wyglądało to tak: chowamy się, przeczekamy, ktoś przeżyje załamanie, wyjdziemy bez szwanku nie widząc rebeliantów na oczy. Myślę, że można było dodać więcej dramatyzmu dzięki tym właśnie atakom. 

  Główna bohaterka czasem była bohaterką idealną, a czasem bardzo irytującą. Momentami wydawała się być naturalną, prawdziwą dziewczyną, żeby chwilę potem stać się osobą przesadzającą we wszystkim. Jej relacja z księciem również nie była stabilna. Raz było naturalnie, dobrze, a na następnej stronie już coś wyglądało mi na manipulację, czy też było przesłodzone. 
  Podobało mi się, że każdy bohater, czy to drugo czy pierwszoplanowy, był dobrze zarysowany. Wszyscy mieli jakąś swoją cechę, dzięki której go pamiętam. 

  Powiem szczerze, że dawno się tak nie odprężyłam przy czytaniu. Jest to lekka, niewymagająca szczególnego wysiłku książka, idealna na jeden, dwa wieczory. Może książka ta ma swoje wady, ale nie rozczarowała mnie. Myślę, że mimo wszystko, zostanie w mojej pamięci jeszcze na długo. Zastanawiam się nad oceną, ale uważam, że 8/10 będzie w porządku - nie jestem w stanie się zmusić, by dać niższą.

| "Rywalki" | "Elita" | "The One" |
 __________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:







17 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki, kusi mnie także jej lekkość - takie teraz książki są dla mnie odpowiednie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli pojawi się w mojej bibliotece to na pewno ją przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią przeczytam tę książkę ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna pozytywna recenzja! Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę :) Jest na mojej liście 'must have' :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś tak nie byłam nią zainteresowana, ale książka zbiera same wysokie noty, a to o czymś musi świadczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się., że lektura jest idealna na relaks, bardzo przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie

    OdpowiedzUsuń
  7. Przydałaby mi się taka lekka książka w mojej biblioteczce!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pewna, że przeczytam, może uda mi sie kupić niedługo, w końcu dzień książki się zbliża. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu muszę ją mieć! Naczytałam się o niej dużo dobrego na długo przed polską premierą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś tak mnie oczarowała ta książka i jestem nią zachwycona. Ma coś w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawi mnie ta książka, ale nie odczuwam "ciśnienia" ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm, chyba nie dla mnie, za to mogę rzec szczerze, że podoba mi się nazwisko autorki :D Kiera Cass... Jak dla mnie brzmi poetycko, trochę jak nazwa jakiejś twierdzy.
    B.

    OdpowiedzUsuń
  13. Też tyle dałam ;-) Bo książka mimo iż jakaś szczególnie oryginalna nie jest to ma w sobie masę świeżości i cudownej lekkości. Przemiło się ją czyta!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Właśnie jestem w trakcie czytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  15. W sumie...chętnie bym przeczytała :) A te przekomarzanki i inne rozmowy między główną bohaterką i księciem tylko mnie zachęcają. Pewnie dlatego, że spodziewam się, że będzie to to, co lubię - czyli rozmowy pełne humoru, ironii i flirtu na wysokim poziomie :) Lubię takie książki, od których nie mogę się oderwać i które pozwalają się odprężyć

    OdpowiedzUsuń
  16. To kolejna książka, która ma zupełnie skrajne opinie nawet u wielbicieli gatunku :) Fajna recenzja, będę do Ciebie zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)