poniedziałek, 13 maja 2013

Recenzja #15 "Delirium"

Tytuł: Delirium
Oryginalny tytuł: Delirium
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 357
Moja ocena: 7/10

„Mówili, że bez miłości będę szczęśliwa. 
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będę bezpieczna. 
I zawsze im wierzyłam. 
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło. 
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie”.


Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.
Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

Czy gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?

  Lena wychowuje się w Portland. Jest jedną z wielu zwolenniczek usuwania miłości, zwanej od jakiegoś czasu chorobą. Niedługo sama ma przejść ten zabieg. Jest jednak coś, co ją powstrzymuje. Dziewczyna na niedługo przed zabiegiem "choruje". Obiektem jej uczuć, których stara się za wszelką cenę pozbyć, stał się Alex. Chłopak jednak jest po zabiegu... przynajmniej tak to wygląda, tak się zachowuje, ale czy aby na pewno? A może stało się to, co z jej matką - lek nie zadziałał? Pod wpływem Alexa inaczej spogląda na niektóre sprawy. Po niedługim czasie Lena jest pewna, że dla chłopaka poświęci wiele, ale czy zdoła poświęcić wszystko?
  
 "Delirium" jest książką, która chodziła za mną przez bardzo długi czas, a równocześnie wciąż się mi wymykała. W końcu ją dostałam i... No cóż... Zacznijmy od Leny. Osiemnastoletnia dziewczyna, ślepo wierzy w to, co mówi rząd, jest głęboko przekonana, że miłość to choroba, której jak najszybciej trzeba się pozbyć. Jednak jej sposób myślenia nie jest do końca jej winą - został wpojony przez całe otoczenie, przyjęła go tak jak inni, przez groźby pod adresem wszelkich głosów sprzeciwu. Gdy poznaje Alexa poznaje również sposób myślenia Odmieńców, ludzi, którym udało się uciec poza granice kraju, nadal wierzących w miłość, nadal potrafiących ją odczuwać. Jak można krótko określić jej dalsze postępowanie? Jak się zakochała, to na maksa. Jest gotowa na coś, o czym w poprzednim życiu bez Alexa nigdy by nawet nie pomyślała. Jest dosyć naturalnym bohaterem, raczej nie zdarzały się sytuacje, w których byłaby sztuczna, a jeśli już, to były na prawdę ledwo zauważalne.

  Alex jest dosyć stereotypowym modelem kochasia, a jednak go lubię. Oczywiście, jaki musi być kochaś? Jest bardzo opiekuńczy względem Leny, stara się stwarzać romantyczne sytuacje dla siebie i dziewczyny mimo ciężkich czasów dla takich zachowań oraz za wszelką cenę stara się uratować jej życie. Ale czymże byłaby książka, gdyby nie było takiej postaci? Gdyby nie to jego zachowanie, ciężko jest mi sobie wyobrazić inne zakończenie. 

 Czytając nawet nie zauważyłam jednej rzeczy, która zazwyczaj bardzo mnie irytuje - książka jest napisana w czasie teraźniejszym. Oprócz tego nie zauważyłam żadnych większych błędów. Autorka wpadła na oryginalny pomysł. Mimo moich usilnych prób nie potrafię wyobrazić sobie życia bez miłości - nie mówię tu tylko o tej romantycznej. Gdy "leczyło się" ludzi z tego uczucia, gasło wszystko - miłość rodzica do dziecka, przyjaźń, również inne, bardziej negatywne odczucia zanikały, takie jak nienawiść, jeśli gdzieś tam głęboko w środku miała zalążek w miłości. Brzmi absurdalnie, a jednak. Do tego realia ukazane w powieści też nie były kolorowe. Mieszkańcy byli uwięzieni w miejscu swoich narodzin, każdy głos sprzeciwu był od razu tłumiony. Ja miałam to szczęście, że nie doświadczyłam komunizmu, lecz sytuacja ukazana w powieści (wyłączając usuwanie miłości oczywiście) bardzo mi przypominała ten ustrój. Stwierdzam to na podstawie opowieści ludzi, którzy w tamtych czasach dorastali.
Akcja tak mniej więcej do połowy jakoś mnie nie porywała. Było spokojnie, ale jak się okazało, była to cisza przed burzą. Zakończenie było nieco przewidywalne, co nie umniejsza całości. Szybka akcja nie pozwalała bowiem zastanawiać się nad nim, czytało się to jednym tchem. W połowie książki dałam się wciągnąć w akcję i nie umiałam się oderwać do samego końca. 

 Mogę polecić tę książkę osobom, które chciałyby przeczytać o czymś nowym, nie ma tu bowiem zjawisk paranormalnych i tego typu rzeczy, których jest masa na rynku. Myślę, że się nie zawiedziecie na tej książce. 


10 komentarzy:

  1. Kusi mnie cała trylogia. Czekam tylko na wakacje, kiedy będę mogła oddać się błogiemu lenistwu, siedząc na ławce, a w ręku trzymając coraz to inne powieści... Książki pani L. Oliver na pewno się tam znajdą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wyczekuję wakacji. Mam dziwne przeczucie, że w bibliotece, niedługo po końcu roku szkolnego, będą mieli mnie dość :D

      Usuń
  2. Muszę w końcu przeczytać tą trylogię, jak tylko znajdę trochę czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z moich ulubionych książek. *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dwie pierwsze części i poluję teraz na ostatnią.

    OdpowiedzUsuń
  5. W czasie teraźniejszym? Nawet nie zauważyłam, ale to tak jak w "Igrzyskach Śmierci". Jednak nie przekonało mnie "Delirium", nie dobrnęłam nawet do końca. Może zbyt szybko się zraziłam, nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również miałam przez chwilę ochotę się poddać, gdyż nie działo się za dużo, ale zawsze pozostawała nadzieja, że dalej coś się wydarzy. Całe szczęście, że nie odłożyłam jej na bok, ponieważ akcja przyspieszyła i podobało mi się :)

      Usuń
  6. Mam wielką ochotę na tę trylogię, bo czytałam wiele pozytywnych recenzji i chciałabym się przekonać czy i mi przypadnie do gustu. :)
    Pozdrawiam!
    Ch.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)