Tytuł: Cuda i dziwy mistrza Haxerlina
Oryginalny tytuł: -
Seria: -
Autor: Jacek Wróbel
Wydawnictwo: Genius Creations
Ilość stron: 375
Mistrz Haxerlin jest
samozwańczym magiem i objeżdża świat sprzedając w każdym miejscu dziesiątki
rogów ostatniego jednorożca, czy też magiczne dzbanuszki, które przestały parzyć
nadzwyczajnie dobrą herbatkę samemu mistrzowi. Mimo iż Haxerlinowi
do maga równie blisko, co jednorożcowi do smoka, ten wciąż pakuje się w magiczne kłopoty.
PO PIERWSZE: BOHATEROWIE
Autor wykazał się dużą fantazją tworząc tytułowego mistrza, a
także wiele barwnych postaci drugoplanowych. Szczególną uwagę należy zwrócić na
towarzysza Haxerlina, demona Bo'akh Bounthuzela. Jest to postać wprowadzająca
sporą dawkę humoru. Przy okazji można pokazać fantazję autora przy tworzeniu
imion (choć nie tylko, miasta również otrzymywały niezwykle kreatywne
nazwy).
PO
DRUGIE: AKCJA
Tu
jest mniej kolorowo. Niektóre przygody samozwańca są bardziej zabawne, inne
mniej. Siłą rzeczy, te na minusie czytało się ciężej. Jest jeszcze druga
strona medalu - ta jaśniejsza. Opowiadania takie jak "Większe Związanie
Hatecrafta", czy "Śmiech przez łzy" okazały się lekturą do
pochłonięcia na raz.
Mam
jednak jedno zastrzeżenie do opowiadania, które nie zostało opublikowane w
książce, a jako tekst promocyjny na stronie wydawnictwa: KLIK. Tekst sam w sobie jest dobry, zabawny
i, myślę, godny polecenia. Tylko jedno ALE. Nie wiem, czy zbieżność nazwy
miejscowości ("Silesia"=Śląsk) z gwarą jest przypadkowa, ale jednak
wolałabym, gdyby zmieniono choć jeden z tych elementów na całkiem fikcyjny.
Dlaczego? Otóż w opowiadaniu mieszkańcy "Silesii" nie grzeszą
rozumem, a gwara stała się elementem wskazującym na bycie tym mniej douczonym,
nieobytym. Nie chcę wyjść na zrzędę, ale myślę, że autor mógł się wykazać
raz jeszcze wymyślając chociaż nową nazwę, by nie można było znaleźć powiązania...
PO
TRZECIE: STYL
Pan Jacek ma dobry
warsztat pisarski, potrafi nadać komizmu
sytuacjom beznadziejnym dla bohaterów. Znaczna część opowiadań charakteryzuje
się lekkością i przyjemnie się je czyta.
W
ogólnym rozrachunku wychodzi na to, że książka jest godna polecenia jako
lekka lekturka. Jednak czytając ją, oczekiwanie na coś głębokiego
odsuńcie na bok. Oceniam na 6/10.
Wróbel trochę takich szpilek przemycił nawet w książce, mniej lub bardziej widocznych, nie wiem więc, czemu akurat Silesia miałaby razić (piszę to jako mieszkanka regionu).
OdpowiedzUsuńTakoż można się czepić Slavii w Wolsungu.
Rowniez pisalam to jako mieszkanka regionu. Nie wychwycilam innych, to rzucilo mi sie w oczy, wiec o tym napisalam.
UsuńJa osobiście nie jestem zainteresowany :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie i chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie to ie spodziewałabym się czegoś głębokiego po książce pod takim tytułem ;p
ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com
Cześć!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA na swoim blogu! http://ksiazka-od-kuchni.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam :)
Ja raczej podziękuję. Jest za dużo genialnych lektur, brak mi czasu na przeciętne :(
OdpowiedzUsuń