środa, 12 czerwca 2013

Recenzja #26 "Michael Vey. Więzień celi nr 25"

Tytuł: Michael Vey. Więzień celi nr 25 
Oryginalny tytuł: Michael Vey. The prisoner of cell 25
Seria: Fantastyczna fabryka
Autor: Richard Paul Evans 
Wydawnictwo: Fabryka słów 
Ilość stron: 362 
Moja ocena: 9/10

Jestem Michael Vey. Jestem więźniem samego siebie. To moja historia. Może trochę dziwna, lecz moja. Mam 14 lat i jestem zwyczajnym nastolatkiem, jakich wielu. Jak ty i twoi rówieśnicy. Czasem zwracam na siebie uwagę przez moją chorobę – zespół Tourette'a – spokojnie, da się z tym żyć! Mam w sobie coś jeszcze – prąd elektryczny. Nie wszyscy o tym wiedzą. To czyni mnie wyjątkowym. Z tego właśnie powodu ktoś stara się mnie złapać.






  Michael ma swój sekret - potrafi razić prądem wytworzonym przez siebie samego. Mimo to jest gnębiony w szkole i ma tylko jednego przyjaciela, który jako jedyny zna sekret Michaela. A przynajmniej tak sądzi. Gdy raz używa swojej mocy zauważa to Taylor, dziewczyna ze szkoły. Okazuje się, że Michael nie jest jedynym człowiekiem, który ma nadzwyczajną moc. Gdy razem próbują dowiedzieć się więcej nie wszystko idzie zgodnie z oczekiwaniami. Zostają znalezieni. Matka Michaela zostaje porwana. Chłopak wyrusza, by ją uratować, choć wie, co może go spotkać.

  Michael jest nieśmiały, zazwyczaj pozostaje w cieniu. Więcej, w tym cieniu wyłapują go hieny w postaci "kolegów" ze szkoły. Chłopak co rusz obrywa i to podwójnie. Do tego wszystkiego ma zespół Tourette'a, przez który nie panuje nad swoją mimiką twarzy. Jego ojciec zmarł, gdy chłopak miał 8 lat. Ogólnie można powiedzieć, że jego życie jest do bani.
Widać, że chłopak ponad wszystko kocha swoją matkę. Dla niej zrobiłby wszystko, tak jak ona robiła wszystko dla niego. Dzięki temu, że ma przy sobie przyjaciół jest w stanie zrobić wszystko - i nie zawaha się.

Taylor ma moc - nie powiem jaką. Od razu ją znielubiłam. Tak po prostu. Wydawała mi się taka... jakby nieco fałszywa. To odczucie nie było prawidłowe, ale do połowy książki mi towarzyszyło. Ciągle miałam wrażenie, że zaraz zdradzi Michaela.
Zaskoczyło mnie to, jak szybko dała się przekupić przez organizację.  No, ale w sumie czy którakolwiek dziewczyna oparłaby się możliwości wydania 10 tysięcy na zakupy? Wątpię... Na szczęście zreflektowała się i pozostała po dobrej stronie mocy. Już od połowy książki zapałałam do niej sympatią.

  Rzadko mam takie uczucie podczas czytania, jakby ktoś mi tę historię, w której się zagłębiam, opowiadał. Zazwyczaj jest tak, że po prostu czuję, jakbym na bieżąco uczestniczyła w wydarzeniach, jakbym stała obok. To był chyba pierwszy raz, kiedy (przynajmniej z początku) miałam wrażenie, że siedzę sobie wygodnie na fotelu, a ktoś opowiada mi, co przeżył. To uczucie nie towarzyszyło mi do końca i żałuję, bo było przyjemne. Nie wiem, czy do końca zrozumieliście, ale nie umiem już tego inaczej wyjaśnić.

  Akcja mnie wciągnęła. Nie była ona zerżnięta z innych książek, ale mimo wszystko czuję niedosyt - książka była zdecydowanie zbyt cienka! Już się nie umiem doczekać kolejnej części!Liczyłam na nieco więcej - co nie oznacza, że mi się nie podobało. Jak już pisałam wciągnęła mnie i to bardzo. Cały czas myślałam o tym, co jest w tej tajemniczej celi nr 25. Gdy się już dowiedziałam... To byłam nieco zaskoczona.

Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo gorąco polecam tę książkę.

14 komentarzy:

  1. Troszkę zniechęca mnie wiek bohatera ale fabuła wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna książka, którą mam w planach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twoją recenzję miałam mieszane uczucia. Przekonałam się dopiero gdy napisałaś że akcja była oryginalna, a własnie tego w powieściach mi ostatnio brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam te książkę w planach od dawna.Jestem jej bardzo ciekawa, ponieważ Richard Paul Evans to jeden z moich ulubionych autorów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twórczość Evansa, więc ta pozycja również znajduje się na mojej liście książek do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że zapowiada si dość ciekawie. Poza tym piszesz bardzo ciekawie, więc możesz liczyć na moje częste odwiedziny :)

    word-is-infinite.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. :) ciekawe, nie powiem, że nie :D


    Zapraszam na moje 2 Blogi :) :

    http://blairsykessthoughts.blogspot.com/

    http://blairsykesopinion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakiś czas temu miałam ochotę przeczytać, ale tak jakoś zapomniałam o tej książce. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeraża mnie nieco wiek bohatera... Za to byłam bardzo zaskoczona widząc, że książkę napisał Richard Paul Evans. Czytałam kilka jego powieści... I jeszcze nigdy nie widziałam w jego przypadku takiej okładki i takiej treści. Jestem ciekawa, bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam te same odczucia do Taylor co TY :) Książka fajna, ale jakoś zbytnio nie zapadła mi w pamięć...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygrałam tę książkę i niedługo wezmę się za jej lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. 2 krótkie pytania, bo swoją recenzją mnie zaintrygowałaś i zachęciłaś ;D
    1) Czy książka jest typowo młodzieżowa tzw. pisana z myślą o osobach w tym wieku (na co wskazywałby wiek głównego bohatera)?
    2) Czy jest pierwszym tomem jakiegoś długiego cyklu?
    Jeżeli odpowiedź na oba pytania brzmi "nie", niezwłocznie taguję ją jako "to-be-read-someday" ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o wiek, to myślę, że książka byłaby dobra dla każdego, aczkolwiek najbardziej pewnie spodobałaby się osobom w wieku 15-18 lat, tak myślę. Podobno ma być aż 7 części, ale nie jestem pewna, tylko tak gdzieś słyszałam...
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)