Tytuł: Pułapka uczuć
Oryginalny tytuł: Slammed
Seria: Pułapka uczuć
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 285
Layken nagle straciła ojca. Rodzina popada w długi i jest zmuszona
przeprowadzić się z Teksasu do chłodnego Ypsilanti. Dziewczyna nie jest
zadowolona z tego faktu do czasu poznania chłopaka z sąsiedztwa - starszego o
kilka lat Willa. Wszystko układa się jak należy do czasu, gdy Lake zaczyna
naukę w nowej szkole. Wychodzi na jaw tajemnica Willa, a do tego okazuje się,
że matka również nie jest do końca szczera ze swoimi dziećmi.
PO PIERWSZE: BOHATEROWIE
Nie mam nic do zarzucenia temu, jak postaci zostały
wykreowane. Są różnorodne, wyraziste i tajemnicze. Autorka stopniowo odkrywa
przed czytelnikiem kolejne karty chowane przed nim przez każdego z bohaterów.
Głównych bohaterów dotknęła niezbyt dawno tragedia,
a problemy Layken dopiero się zaczynają. Jednym z nich jest wahanie między
sercem a rozumem - kocha Willa, a to jest powód dla którego powinna z niego
zrezygnować. Co prawda denerwowała mnie nieco w momentach niepewności (gwoli
ścisłości: męska strona "konfliktu" była nie mniej irytująca),
aczkolwiek nie potrafię sobie wyobrazić innego zachowania na jej miejscu mimo,
iż to wyszło chwilami infantylnie.
Przypadła mi do gustu postać Eddie, pozytywna mimo
burzliwego życia... No właśnie... Widać, że pani Hoover nie ma nic przeciwko
dokładaniu każdemu z bohaterów dodatkowego ciężaru do i tak już nie lekkiego
bagażu doświadczeń.
"Żałowanie do niczego nie prowadzi. To patrzenie w przeszłość, której nie można zmienić. Kwestionowanie rzeczy na bieżąco może zapobiec żałowaniu czegoś w przyszłości."
PO DRUGIE: AKCJA
Dramatyczna - tak jednym słowem mogę opisać fabułę.
Dwoje młodych ludzi, którzy tracą nagle najbliższych spotyka się razem. Nie
może wyjść inaczej. Akcja nie wyróżnia się zbytnio z przetartych już szlaków
literatury young adult: nastolatka, traci (co najmniej) jednego rodzica,
nieszczęśliwie zakochana - zakazany związek, do tego pomnożone razy dwa. Mimo
to książka wciąga, można podejrzewać, co się stanie, ale czy się zgadnie? Nie
zawsze. Kilka razy straciłam czujność i autorka pozostawiła mnie z
rozdziawionymi ustami.
Spodobało mi się dodanie wątku poetyckiego. Był to
strzał w dziesiątkę, choć wiersze były różne, jedne lepsze, drugie gorsze.
Okazało się to jednak dla mnie strzałem w dziesiątkę.
"On nauczył mnie rzeczy najważniejszej ze wszystkich… / Żeby kłaść nacisk / Na życie."
PO TRZECIE: STYL
I tu od amorów przechodzimy do spraw przyziemnych.
Nie przypadł mi do gustu język autorki. Wydawał mi się infantylny, zbyt prosty.
Co prawda łatwo było dzięki temu przyswoić lekturę, ale cóż... Wciąż jestem pod
wrażeniem warsztatu niejakiego pana Wilde'a, a do tego poziomu autorce
"Pułapki..." jeszcze daleko. Mimo to spotkanie z książką uważam za udane.
Jest to lekka, acz wywołująca trochę emocji książka, którą polecam. Moja ocena:
7/10
"Życie nie staje na cholernej drodze dlatego, żeby mu wszystko oddać i dać się dalej nieść. Życie chce, żeby z nim walczyć. Uczyć się, jak sprawić, żeby było nasze. Chce, żebyśmy wzięli siekierę i przerąbali się przez drewno. Żebyśmy wzięli młot i skruszyli beton. Żebyśmy wzięli pochodnię i przepalili metal i stal, aż wreszcie będziemy mogli dosięgnąć i wziąć je do ręki."
Ja w ogóle nie mam za bardzo ochoty na książki tej pisarki, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńWreszcie jakaś recenzja, której Autorka nie wysławia pani Hoover pod niebosa :) Myślę, że kiedyś, kiedy będę mieć nieco więcej czasu, przeczytam "Hopeless", ale zbytnio książki tej Pani mnie nie interesują. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Dopiero niedawno zaczęłam czytać książki z tego gatunku i bardzo przypadły mi do gustu. Tę też mam w planach :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka