Tytuł: Zieleń szmaragdu
Oryginalny
tytuł: Smaragdgrün
Seria: Trylogia
czasu
Autor: Kerstin
Gier
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 454
Ilość stron: 454
Co
robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z
przyjaciółką, pochłania czekoladę i całymi dniami rozpamiętuje swoje
nieszczęście. Ale Gwen – podróżniczka w czasie mimo woli – musi wziąć się w
garść, chociażby po to, żeby przeżyć. Nici intrygi z przeszłości także dziś
splatają się w zabójczą sieć. Złowrogi hrabia de Saint Germain jest bardzo
bliski swego celu: Gwendolyn musi stanąć do walki o prawdę, miłość i własne
życie.
-
Lubimyczytać.pl
Jakoś nie zachwycałam się Trylogią czasu tak, jak wiele znanych mi osób. Miała
coś w sobie, aczkolwiek nadal było całości daleko do ideału. Nie wiedziałam,
czy ostatnia część będzie na poziomie pozostałych, czy gorsza, czy lepsza.
Muszę przyznać, że zostałam bardzo mile zaskoczona!
Gideon - eh, uwielbiam go! OK, nadal czasem zachowuje się jak bufon (ale
mniej), wciąż jest nieco arogancki (też trochę mniej), ale mimo to jest uroczy.
Trochę późno przejrzał na oczy, aczkolwiek nie winię go - został wychowany tak,
żeby być po stronie hrabiego.
Tak dawno czytałam poprzednią część, że całkowicie zapomniałam o Xemeriusie -
toż to jest najlepsza postać (lub duch gwoli ścisłości) serii! Przy jego
uwagach momentami płakałam ze śmiechu! Tak na prawdę chyba nic nie wnosi do
fabuły, ale dodanie go do serii było genialne, a jego teksty są świetne!
Jeśli więc chodzi o bohaterów, to autorka poprawiła wszelkie niedociągnięcia
tworząc naprawdę udane postaci.
W tej książce naprawdę dużo się dzieje. Spotykamy się po raz kolejny z zagadką,
co się stanie, gdy krąg zostanie zamknięty, dlaczego Lucy i Paul ukradli
chronograf, a przy okazji dowiadujemy się szokującej rzeczy o prawdziwym
pochodzeniu Gwen, poznajemy szokującą prawdę o hrabim De Saint Germain oraz o
głównej bohaterce. W końcu wszystkie wątpliwości zostają rozwiane, ale nie
powiem, różne możliwości chodziły mi po głowie zanim do tego doszło. Akcja
idzie szybkim tempem, ani razu nie zwalnia na tyle, żebym zaczęła się nudzić. W
większości nieprzewidywalna, jestem zaskoczona obrotem niektórych spraw. W
pewnym momencie myślałam już, że Gwen się podda, ale nie przyszło mi do głowy
inne rozwiązanie, na które wpadła autorka - teoretycznie oczywiste, a jednak...
Wątek miłosny był dobrze zbudowany. Nie było przesłodzonego "kocham cię,
dla ciebie umrę" i rzeczy w ten deseń, wszystko było idealnie wyważone -
szczególnie z komentarzami Xemeriusa!
Obawiałam się,
że będę mieć o tej serii średnio pozytywne zdanie, ale okazuje się, że ostatnia
część zmienia moją opinię o niej całkowicie. To zdecydowanie najlepsza część
trylogii, warto przeczytać poprzednie tomy chociażby dla niej! Uwielbiam i
zdecydowanie polecam!
P.S. Również okładka najbardziej z wszystkich trzech mi się podoba :)
_____________________________________________
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytamy polecone książki"