Tytuł: Alicja w krainie zombi
Oryginalny tytuł: Alice in
Zombieland
Seria: Kroniki białego królika
Autor: Gena Showalter
Wydawnictwo: Mira Harlequin
Ilość stron: 507
Żałuję, że nie
mogę się cofnąć w czasie i postąpić inaczej w wielu sprawach.
Powiedziałabym swojej siostrze: nie.
Nigdy nie błagałabym matki, by porozmawiała
z ojcem.
Zasznurowałabym usta i przełknęła te nienawistne słowa.
Albo chociaż uściskałabym siostrę, mamę i tatę po raz ostatni.
Powiedziałabym, że ich kocham.
Żałuję... tak, żałuję
Jej ojciec miał rację. Potwory istnieją...
By pomścić śmierć rodziny, Alicja musi się
nauczyć, jak walczyć z zombi.
Nie spocznie, dopóki nie odeśle każdego żywego
trupa z powrotem do grobu. Na zawsze.
-harlequin.pl
Ile pochwał
się naczytałam o tej książce, to nie zliczę. Nic więc dziwnego, że i ja uległam
magnetyzującej okładce i sięgnęłam po tę książkę. Powiedzieć muszę, że żadna z
opinii nie była przesadzona. Ta książka naprawdę jest świetna.
Alicja
straciła całą najbliższą rodzinę, jak się okazało przez zombie (nie znoszę
pisowni "zombi"...). Jest przekonana, że wariuje tak, jak jej ojciec,
który przez całe życie trzymał ją krótko, ponieważ przekonany był, że istnieją
potwory. Po wypadku i Alicja zaczyna je dostrzegać. Przy okazji zakochuje się w
Cole'u - chłopaku, którego każdy się boi, o nie najlepszej opinii. Okazuje się,
że to właśnie on i jego banda są tymi, którzy mogą pomóc dziewczynie się
zemścić.
Główna
bohaterka nie jest głupiutką, słodką idiotką, nie jest szarą myszką chowającą
się po kątach, a także nie jest jakąś divą. Nie denerwowała mnie. Trochę czasem
zaskakiwało mnie jej zachowanie, ale to dobrze - nie była przewidywalna czy
nudna. Godne pochwały było jej zaangażowanie. Cole i cała banda to typowi
twardziele - wszyscy się ich boją, lubią się wdawać w bójki, mają złą opinię.
Szkoda, że nie dane było mi poznać lepiej reszty grupy, no ale wtedy książka
musiałaby mieć dwa razy tyle stron. Dobrze, że chociaż historia Cole'a była
odpowiednio zarysowana, bo bardzo tego chłopaka polubiłam. Wspomnieć muszę
jeszcze o Kat - dziewczynie, która była chyba moją ulubioną bohaterką. Pewna
siebie, zabawna, lojalna, tymi epitetami można by ją określić. Miałam nadzieję,
że przydybię ją na zdradzie, ale nie, dziołszka musiała być grzeczna. Cóż, za
to inni okazali się nie być szczerymi, co uwielbiam - tylko w książkach, żeby
nie było.
Bohaterowie
okazali się być mocną stroną książki, zdecydowanie polubiłam kilkoro z nich. Tu
nic do zarzucenia nie mam.
Tempo akcji
było idealne - nigdy nie zwolniło na tyle, bym zaczęła się nudzić, ani nie
przyspieszyło wystarczająco mocno, bym się pogubiła (o co nie trudno, jak się
czyta w nocy). Obawiałam się, że będzie tylko walka i wylizywanie się z ran po
bohaterskiej akcji przeprowadzonej przez Alicję, ewentualnie słodziutka miłość
w tle. Co z tego okazało się prawdą? Walka była, ale nie przez cały czas,
Alicja nie zgrywała bohaterki (no, może raz, czy dwa, ale w granicach rozsądku,
jeśli tak mogę powiedzieć). Wszystko było dobrze wplecione w resztę akcji, a
zwykłe problemy nastolatki zostały połączone z tymi nieco mniej typowymi, jak
zombie właśnie.
Zaintrygował mnie
zaszyfrowany, w pewnym sensie, dziennik, który znalazła Ali, a także cała
sprawa z wchodzeniem w sferę duchową, by walczyć z zombie. Jedynym, malutkim
minusikiem jest to, że brakło mi takiego napięcia, przy którym obgryzałabym
paznokcie ze strachu o główną bohaterkę. Były momenty, w których adrenalina
skakała, ale zazwyczaj szybko wracała do normy.
Miłość,
miłość, miłość... Cóż by było, gdyby jej brakło..? Na pewno zabrakłoby
ciekawego wątku w książce. Nic przesłodzonego, nic ostrego, wszystkiego po
trochu, tak, że wyszła mieszanka idealna. Co prawda przez moment wydawać by się
mogło, że wkroczą sceny miłosne rodem ze zmierzchu typu "kocham cię, więc
cię zostawię". Na szczęście autorka szybko zmieniła bieg romansu.
Jakąż to
ocenę mogłabym wystawić po takiej recenzji? Książka jest świetna, nie wyłapałam
zbyt wielu minusów. Czekam na kolejną część i wystawiam ocenę 9/10. A Was szczerze
zachęcam do przeczytania tej książki - nawet tych, co nie przepadają za
przerażającymi, śmierdzącymi stworkami w trakcie rozkładu. Ja też nie lubiłam o
nich czytać, ale ta książka chyba to zmieniła.