Tytuł: Kolacja z wampirem.
Oryginalny tytuł: Dinner
with a vampire.
Seria: Mroczna bohaterka
Autor: Abigail Gibbs
Wydawnictwo: Muza S.A.
Ilość stron: 560
Violet Lee jest
świadkiem masakry - na Trafalgar Square z zimną krwią zabitych zostaje 30
mężczyzn. Pech chce, że mordercy ją zauważają. Dziewczyna zostaje uprowadzona
do luksusowej posiadłości, należącej do, jak się okazuje, istot nie z tego świata.
Ponadto, istnieje przepowiednia, której Violet zdaje się być częścią.
Dziewczyna będzie musiała podjąć decyzje, których nikt nie powinien nigdy musieć podejmować.
"Angielska
odpowiedź na amerykańską sagę Zmierzch" - napisano na Lubimy Czytać.
Jednych to zachęci, innych zniechęci, jednak fakt, że przed wydaniem książka
miała ponad 17 milionów odsłon w internecie o czymś świadczy. Po książkę
sięgnęłam i ja, i choć fenomenem bym jej nie nazwała, to przeżyłam miłe chwile
czytając tę książkę.
Główna bohaterka
jest zadziorna, ma charakterek taki, jaki lubię. To samo Kaspar -
niebezpieczny, ciekawy, wielowarstwowy. Na początku wydaje się odpychający, ale
wczytując się w książkę poznajemy jego inne oblicza. Ogólnie bohaterów jest
dość dużo, wielu do końca nie kojarzyłam, jednak najważniejsi wyróżniali się
spośród reszty.
Przeżyłam,
czytając tę książkę, chwile grozy, romansu, atmosfera była napięta, tajemnicza.
Bardzo długo nie wiedziałam do końca co Mroczna bohaterka z nazwy serii ma do
historii, o której czytałam. Gdy jednak mogłam się już tego domyślić wcale nie
straciłam zainteresowania lekturą - wręcz przeciwnie. Wciąż pojawiały się nowe,
ciekawe (choć pewnie tylko ze strony czytelnika) sytuacje.
Uwielbiam mocne
napięcie w książkach i, choć nie spodziewałam się tego, takie tu otrzymałam.
Bałam się cukierkowej miłości, ale udało się autorce tego, na szczęście,
uniknąć.
Widać, że autorka
miała pomysł na powieść, jednak rzuciło mi w oczy coś, co prawda niewielkiego,
ale co nieco obniżyło moją ocenę książki. Przez dłuższy moment sądziłam, że
Violet pakuje się w miłosny trójkącik. Poza tym wypowiedzi bohaterów brzmiały
jak dla mnie jakoś tak... nienaturalnie? Często się to nie zdarzało, ale miały
one jakiś taki zbyt oficjalny ton, choć teoretycznie takie nie były. Tak samo
postawa głównej bohaterki w kilku sytuacjach, np. zbyt cięty język w
sytuacjach, kiedy, w moim odczuciu, w prawdziwym życiu po prostu nie
byłaby zdolna się nawet odezwać. Nie wiem też, czy to przez moją nieuwagę nie
wiem, o co chodziło w Ad Infinitum, jednak jak dla mnie nie miało ta
"uroczystość" zbyt wielkiego sensu...
Powieść nie jest
taka, jak poprzednie książki o wampirach, jakie czytałam. Jest naprawdę
ciekawa, dobrze, szybko się ją czyta. Myślę, że warto po nią sięgnąć, jeśli się
lubi takie klimaty. Moja ocena: 7.5/10