niedziela, 9 marca 2014

Recenzja #97 "Więzień labiryntu"

Tytuł: Więzień labiryntu
Oryginalny tytuł: The Maze Runner
Seria:  Więzień labiryntu t. 1
Autor: James Dashner 
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Ilość stron: 424
Wysokość: 3 cm

  Thomas budzi się w windzie. Nie pamięta nic poza swoim imieniem. Kiedy drzwi windy się otwierają ma przed oczami grupę dzieciaków. Właśnie trafił do Strefy - przestrzeni w samym środku ogromnego labiryntu. Nikt z tu przebywających nie wie, kim jest, skąd pochodzi. Wszyscy chcą jednego: wyjść z labiryntu. A Thomas może im w tym pomóc.





  Chrapkę na tę książkę miałam od dawna. Z tego miejsca pragnę podziękować mojej ukochanej pani Bibliotekarce za to, że mimo iż miałam wypożyczone możliwe cztery książki, pozwoliła mi wziąć i tę! 

  Na początku książka nie była porywająca. Sceneria kojarzyła mi się z jakimś wojskowym obszarem, niebezpiecznym, z napiętą atmosferą, surowym. Wraz z kolejnymi stronami wrażenie to zanikało, choć w ostateczności nie do końca się go pozbyłam. Za to akcja stawała się coraz to ciekawsza. Jak już się wydawało, że znajdą rozwiązanie, coś się komplikowało jeszcze bardziej uniemożliwiając wyjście. Autor trzymał mnie w niepewności przez całą książkę, i mimo że wiedziałam, że musi się skończyć dobrze (choć co najmniej nie najgorzej), to i tak denerwowałam się o bohaterów. Przewidziałam jedną rzecz, co prawda nie żadną kluczową dla sprawy, ale jednak - poza tym było naprawdę zaskakująco. A pan Dashner? Nie miał litości dla bohaterów...

  No właśnie, bohaterowie. Jest ich dużo, ale bliżej poznajemy tylko kilku z nich - najlepiej Thomasa, Teresę, Newta, Alby'iego, Minho i Chucka. Ten ostatni zyskał moją największą sympatię, chyba dlatego, że był jednym z najmłodszych chłopców w Strefie i wydawał się, w przeciwieństwie do reszty, bezbronny i kruchy. 
W powieści jest cała gama charakterów - od ostrych, władczych poczynając, przez buntownicze, na delikatnych kończąc. Nie wszyscy żyli ze sobą w zgodzie, nikt nie był idealny, popełniali błędy - to mi się podobało. Zostali naprawdę świetnie wykreowani. 

  Rzeczą, o której trzeba by jeszcze wspomnieć, jest język - w strefie był on nieco inny, niż nasz. Nadal można było zrozumieć, o czym się mówi, ale czasem trzeba było się domyślić. Występowały słowa typu "klump", "purwa", "njubi". Do tego wymyśleni zostali bóldożercy - coś, z czym nikt nigdy nie chciałby się spotkać. 

  Autor miał naprawdę ciekawy pomysł i zrealizował go w wielkim stylu. Książka jest świetna, nawet jeśli nie była od początku idealna. Cieszę się, że w końcu udało mi się ją przeczytać - oceniam na 8/10.

__________________________________________________ 

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:


__________________________________________________ 

Na szybko: "Śpiąca królewna" - Rose Adagio





17 komentarzy:

  1. Tę książkę z chęcią bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy się nią zachwycają. Czas bym w końcu i ja się z nią zapoznała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka intryguje mnie od kiedy zobaczyłam ją w empiku XD Muszę w końcu się do niej dorwać, tym bardziej, że tak pozytywnie ją odebrałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł może ciekawy, ale mnie jakoś do siebie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachwalana, bardzo zachwalana :)
    Ale powoli staram się odchodzić od dystopii na rzecz innej literatury ;p
    btw. świetny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  6. Druga część też jest super, choć nieco inna od jedynki. Niemniej polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po prostu muszę zapoznać się z tą trylogią! Zrobię to jeszcze przed wyjściem ekranizacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tę trylogię, obie części za mną, został mi jeszcze "Lek na śmierć" :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Może kiedyś się skuszę, bo moim znajomym się bardzo podobała, ale mnie średnio przekonuje opis :)

    OdpowiedzUsuń
  10. mam w planach, ale nie szybko je ziszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten dziwny język, o którym wspominasz skutecznie mnie odstrasza, dlatego chyba nie dam rady zmierzyć się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  12. O jaaacie, książka od dawna czeka na mojej liście "must have" :D Intryguje mnie sam pomysł na fabułę... ciekawe co to są ci buldożercy. :D Balet przepiękny. :D Choć i tak wolę Jezioro Łabędzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zastanowię się nad tą pozycją, gdyż mnie mocno zaciekawiłaś! :)
    Pozdrawiam Natalia Z :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejna pozytywna recenzja. Ah muszę to w końcu przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam na pozycję chrapkę, ale potem mi przeszło. Już nie ma na nią "mody" tak jak kiedyś (bo to tak bardzo temu było ;P)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa książka, ale obawiam się, że mnie by się nie spodobała, poza tym mam tak dużo swoich powieści do nadrobienia, że tę sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)