piątek, 3 lipca 2015

#157 "Cuda i dziwy mistrza Haxerlina"

Tytuł: Cuda i dziwy mistrza Haxerlina
Oryginalny tytuł: -
Seria: -
Autor: Jacek Wróbel 
Wydawnictwo: Genius Creations
Ilość stron: 375

Mistrz Haxerlin jest samozwańczym magiem i objeżdża świat sprzedając w każdym miejscu dziesiątki rogów ostatniego jednorożca, czy też magiczne dzbanuszki, które przestały parzyć nadzwyczajnie dobrą herbatkę samemu mistrzowi. Mimo iż Haxerlinowi do maga równie blisko, co jednorożcowi do smoka, ten wciąż pakuje się w magiczne kłopoty. 




PO PIERWSZE: BOHATEROWIE
Autor wykazał się dużą fantazją tworząc tytułowego mistrza, a także wiele barwnych postaci drugoplanowych. Szczególną uwagę należy zwrócić na towarzysza Haxerlina, demona Bo'akh Bounthuzela. Jest to postać wprowadzająca sporą dawkę humoru. Przy okazji można pokazać fantazję autora przy tworzeniu imion (choć nie tylko, miasta również otrzymywały niezwykle kreatywne nazwy). 

PO DRUGIE: AKCJA
Tu jest mniej kolorowo. Niektóre przygody samozwańca są bardziej zabawne, inne mniej. Siłą rzeczy, te na minusie czytało się ciężej. Jest jeszcze druga strona medalu - ta jaśniejsza. Opowiadania takie jak "Większe Związanie Hatecrafta", czy "Śmiech przez łzy" okazały się lekturą do pochłonięcia na raz. 

Mam jednak jedno zastrzeżenie do opowiadania, które nie zostało opublikowane w książce, a jako tekst promocyjny na stronie wydawnictwa: KLIK. Tekst sam w sobie jest dobry, zabawny i, myślę, godny polecenia. Tylko jedno ALE. Nie wiem, czy zbieżność nazwy miejscowości ("Silesia"=Śląsk) z gwarą jest przypadkowa, ale jednak wolałabym, gdyby zmieniono choć jeden z tych elementów na całkiem fikcyjny. Dlaczego? Otóż w opowiadaniu mieszkańcy "Silesii" nie grzeszą rozumem, a gwara stała się elementem wskazującym na bycie tym mniej douczonym, nieobytym. Nie chcę wyjść na zrzędę, ale myślę, że autor mógł się wykazać raz jeszcze wymyślając chociaż nową nazwę, by nie można było znaleźć powiązania...

PO TRZECIE: STYL
Pan Jacek ma dobry warsztat pisarski, potrafi nadać  komizmu sytuacjom beznadziejnym dla bohaterów. Znaczna część opowiadań charakteryzuje się lekkością i przyjemnie się je czyta. 

W ogólnym rozrachunku wychodzi na to, że książka jest godna polecenia jako lekka lekturka. Jednak czytając ją, oczekiwanie na coś głębokiego odsuńcie na bok. Oceniam na 6/10.


6 komentarzy:

  1. Wróbel trochę takich szpilek przemycił nawet w książce, mniej lub bardziej widocznych, nie wiem więc, czemu akurat Silesia miałaby razić (piszę to jako mieszkanka regionu).
    Takoż można się czepić Slavii w Wolsungu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowniez pisalam to jako mieszkanka regionu. Nie wychwycilam innych, to rzucilo mi sie w oczy, wiec o tym napisalam.

      Usuń
  2. Ja osobiście nie jestem zainteresowany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałaś mnie i chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję :)
    A tak na marginesie to ie spodziewałabym się czegoś głębokiego po książce pod takim tytułem ;p

    ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!
    Nominowałam Cię do LBA na swoim blogu! http://ksiazka-od-kuchni.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja raczej podziękuję. Jest za dużo genialnych lektur, brak mi czasu na przeciętne :(

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)