niedziela, 8 czerwca 2014

Recenzja #112 "Pakt złodziejki"

Tytuł: Pakt złodziejki
Oryginalny tytuł: Thief's Convenant
Seria: Przygoda postrzelonej awanturnicy
Autor: Ari Marmell 
Wydawnictwo: Fabryka słów
Ilość stron: 386
Wysokość: 2.3 cm

  W jedną noc Adrienne Satti straciła w powodzi krwi wszystko, co kochała. Od tej chwili przestała wieść normalne życie i przemieniwszy się w Złodziejkę, przemierza świat, torując sobie drogę przy pomocy ulubionego rapiera. W ten sposób pojmuje sprawiedliwość. Razem ze swoim bóstwem, Olgunem, próbuje zrozumieć, co i dlaczego stało się dawno temu w jej życiu. Ceglane ściany i drewniane płoty stanowiły granicę jej świata, pełnego zakurzonych dróg, popękanego bruku, placów, rozklekotanych schodów i drzew. Dla kogoś w jej wieku i jej rozmiarów miasto nie było tylko „dużym miejscem” – było wszystkim, co znała; wszystkim, co miała znać.
- lubimyczytac.pl

  Z opisu wywnioskowałam, że pomysł na książkę jest ciekawy i może mi się spodobać. Zaciekawiło mnie bóstwo, a także miałam nadzieję, że będzie trochę momentów, przy których adrenalinka nieco mi skoczy. Jednak w trakcie czytania uznałam, że potencjał nie został całkowicie wykorzystany. Po skończeniu lektury mam wrażenie, że wszystkie opisane wydarzenia nie prowadziły do żadnego rozwiązania. Nie było żadnej większej tajemnicy, żadnego celu, do którego miałaby bohaterka dążyć. Po prostu tu ją przymknęli (ot tak sobie, nawiasem mówiąc), tu przypadkiem uratowała komuś życie, natomiast tam kogoś zabito. I tak przez prawie 400 stron... 

  Książka ma nietypową kompozycję - każdy rozdział przenosi nas od "obecnie" do "trzy lata wcześniej", "sześć lat wcześniej" i tak dalej. Nie lubię takiego przeskakiwania, a w przypadku tej konkretnej książki przeszkadzało mi w znalezieniu tego głównego wątku. Gdy już mnie coś zainteresowało, znów pojawiał się przeskok i cała magia poszła w siną dal...

  Bohaterowie są jedną z nielicznych rzeczy, która przypadła mi do gustu. Mimo iż ich nazwiska wyraziste nie były (kojarzę ze trzy...), to sami bohaterowie wypadli całkiem nieźle. Nie trzymają się schematów, co jest plusem. Polubiłam Adrienne, główną postać, za jej pewność siebie i nieco cięty język. Również reszta nie jest zła. 

  Język jest nieco dojrzalszy, niż w wielu książkach tego typu. Nie przeszkadza on w odbiorze treści książki, dobrze się ją czyta. 

    Chyba najgorsze, co może się przytrafić książce, to trafienie na nieodpowiedniego czytelnika. Zdaje się, że właśnie to się stało tym razem. Według mnie książka zasługuje na 4/10. 
__________________________________________________ 
Recenzja bierze udział w wyzwaniach:












10 komentarzy:

  1. No nie sądzę, żeby mi się spodobała, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te przeskoki mnie zainteresowały. Ciekawe, czy bym się nie gubiła przez nie w treści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabym przeczytać ;))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm czyli kiepsko. Mam wrażenie, że ostatnio FS wydaje same słabe albo przeciętne książki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie lubię takiego przeskakiwania :( Ocena słaba - nie ma czym się interesować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej się nie skuszę, nie zamierzam później rzucić książki w kąt i zapomnieć o niej ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... ostudziłaś mój zapał. Niecierpię retrospekcji, które nie są konieczne, do tego przypadkowość zdarzeń i przewidywalność treści. Szkoda, na razie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka skojarzyła mi się z Czarną Wdową. Opis ksiązki mnie nie zachęcia ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie przeskoki czasowe mogą być naprawdę irytujące, dlatego wolę nie ryzykować i nie czytać tej książki skoro tobie się nie podobała.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę się o niej naczytałam, ale od początku nie czułam, że to historia dla mnie, a po tym co piszesz wnioskuję, że nie mam czego żałować. ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to motywacja. Słowa nie zawsze chcą płynąć tak, jakbym sobie tego życzyła, ale blokadę łatwiej przełamać wiedząc, że ktoś po drugiej stronie ekranu przeczyta tych kilka zdań.

Staram się odwiedzać blogi komentujących, jednak wybaczcie, jeśli zdarzy mi się nie zajrzeć do Was. Będę nadrabiać moje zaległości - nie krępujcie się zatem linkować do siebie :)